Podobne
- Strona startowa
- Sienkiewicz H. ogniem i mieczem tom 1
- KRZYŻACY tom I H. Sienkiewicz
- W pustyni i w puszczy Sienkiewicz
- Ogniem i mieczem t.2 Sienkiewicz
- Bez dogmatu Sienkiewicz
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1
- King Stephen Miasteczko Salem (3)
- Grzesiuk Stanislaw Na marginesie zycia
- Alfred Szklarski Tomek wsrod lowcow glow (3)
- cook islands rarotonga v1 m56577569830504030
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- commandos.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- MiÅ‚osierdzia! ratunku! - wyÅ‚a Ewka.Lecz Adurowicz uderzyÅ‚ jÄ… w gÅ‚owÄ™, a potem swÄ… szero-kÄ… dÅ‚oÅ„ poÅ‚ożyÅ‚ na jej usta; Azja tymczasem zarzynaÅ‚ panaNowowiejskiego.Widok byÅ‚ tak straszny, że nawet dziesiÄ™tni-kom lipkowskim uczyniÅ‚o siÄ™ zimno w piersiach, Azja bowiemz wyrachowanym okrucieÅ„stwem z wolna wodziÅ‚ nożem pogardle nieszczÄ™snego szlachcica, a ów rzÄ™ziÅ‚ i chrapaÅ‚ okrop-nie.Z otwartych żyÅ‚ krew bluzgaÅ‚a coraz silniej na rÄ™ce rezunai strumieniem ciekÅ‚a na podÅ‚ogÄ™.Wreszcie rzężenie i chrapaniecichÅ‚o stopniowo, tylko powietrze poczęło Å›wistać w przeciÄ™tejgardzieli, a nogi umierajÄ…cego, drgajÄ…c konwulsyjnie, kopaÅ‚yziemiÄ™.Azja wstaÅ‚.399Henryk SienkiewiczOko jego padÅ‚o teraz na bladÄ… i sÅ‚odkÄ… twarzyczkÄ™ Zosi Boskiej,która zdawaÅ‚a siÄ™ zmarÅ‚Ä…, bo zemdlona, zwieszaÅ‚a siÄ™ przez ramiÄ™podtrzymujÄ…cego jÄ… Lipka - i rzekÅ‚:- TÄ™ dziewkÄ™ zachowujÄ™ sobie, póki jej nie darujÄ™ lub nie przedam.Po czym zwróciÅ‚ siÄ™ do Tatarów:- A teraz, jeno poÅ›cig wróci, pójdziem na suÅ‚taÅ„skÄ… ziemiÄ™.PoÅ›cig wróciÅ‚ w dwa dni pózniej, ale z próżnymi rÄ™koma.WiÄ™cposzedÅ‚ Tuhaj-bejowicz na suÅ‚taÅ„skÄ… ziemiÄ™ z rozpaczÄ… i wÅ›ciekÅ‚o-Å›ciÄ… w sercu, zostawujÄ…c po sobie szarÄ… i niebieskawÄ… kupÄ™ popiołów.400Pan WoÅ‚odyjowskiRozdziaÅ‚ XLDziesięć do dwunastu mil ukraiÅ„skich oddzielaÅ‚o owe mia-sta, przez które przejeżdżaÅ‚a Basia z Chreptiowa do Raszkowa,czyli caÅ‚a owa droga dniestrzaÅ„skim szlakiem wynosiÅ‚a okoÅ‚otrzydziestu.Prawda, że z noclegów wyruszano jeszcze po ciemkui nie zatrzymywano siÄ™ aż póznÄ… nocÄ… - jednakże caÅ‚y pochód wrazz popasami, mimo trudnych przepraw i przejazdów, odbyÅ‚ siÄ™ w trzydni.ÓwczeÅ›ni ludzie i ówczesne wojska nie czyniÅ‚y zwykle pocho-dów tak szybkich, ale kto chciaÅ‚ lub musiaÅ‚- mógÅ‚ je czynić.BiorÄ…cto na uwagÄ™ Basia wyrachowywaÅ‚a sobie, że odwrotna droga, drogado Chreptiowa, powinna jej zabrać jeszcze mniej czasu, zwÅ‚aszczaże odbywaÅ‚a jÄ… konno i że droga ta byÅ‚a ucieczkÄ…, w której ratunekod szybkoÅ›ci zależaÅ‚.Pierwszego jednak dnia pomiarkowaÅ‚a zaraz, że siÄ™ Å‚udzi, bo niemogÄ…c uciekać dniestrzaÅ„skim szlakiem, jeno koÅ‚ujÄ…c stepami, mu-siaÅ‚a nadkÅ‚adać ogromnie drogi.W dodatku mogÅ‚a zbÅ‚Ä…dzić i byÅ‚oprawdopodobnym, że zbÅ‚Ä…dzi; mogÅ‚a trafić na odtajaÅ‚e rzeki, nanieprzebyte gÄ…szcze leÅ›ne, na bÅ‚ota zimÄ… nawet nie zamarzajÄ…ce, naprzeszkody od ludzi lub zwierza, wiÄ™c chociaż i nocami zamierzyÅ‚awciąż pÄ™dzić, mimo chÄ™ci utwierdzaÅ‚a siÄ™ w przekonaniu, że nawetgdyby jej szÅ‚o pomyÅ›lnie, Bóg wie kiedy stanie w Chreptiowie.UdaÅ‚o jej siÄ™ wyrwać z ramion Azji, lecz co dalej bÄ™dzie?NiewÄ…tpliwie wszystko byÅ‚o lepsze od tych ohydnych ramion,401Henryk Sienkiewiczjednakże na myÅ›l, co jÄ… czeka, krew Å›cinaÅ‚a jej siÄ™ lodem w żyÅ‚ach.Oto przyszÅ‚o jej zaraz do gÅ‚owy, że jeÅ›li bÄ™dzie szczÄ™dzić konie,może zostać doÅ›cigniÄ™tÄ….Lipkowie znali te stepy na wylot, i skryćsiÄ™ w nich przed ich okiem, przed pogoniÄ…, byÅ‚o prawie niepodo-bieÅ„stwem.Oni to przecież po caÅ‚ych dniach Å›cigali nawet wiosnÄ…i latem Tatarów, gdy kopyta koÅ„skie nie zostawiaÅ‚y Å›ladów w Å›nie-gu, w rozmiÄ™kÅ‚ej ziemi; oni czytali w stepie jak w otwartej ksiÄ™dze;oni przezierali te równie jak orÅ‚y, umieli w nich wietrzyć jak psygoÅ„cze; im życie caÅ‚e schodziÅ‚o na poÅ›cigach.Próżno Tatarzy szlinieraz strumieniami, by nie zostawić Å›ladów- Kozacy, Lipkowiei Czeremisy, zarówno jak i polscy stepowi zagoÅ„czycy, umieli ichodnalezć, sposobami na ich sposoby odpowiedzieć i wpaśćtak nagle, jakby spod ziemi wyroÅ›li.Jakże tu uciekać przed takimludem? Chyba zostawić ich tak daleko za sobÄ…, by sama odlegÅ‚ośćuczyniÅ‚a poÅ›cig niemożliwym.Ale w takim razie popadajÄ… konie. PopadajÄ… niechybnie, jeÅ›li ciÄ…gle bÄ™dÄ… tak iść jak dotÄ…d - my-Å›laÅ‚a z przerażeniem Basia spoglÄ…dajÄ…c na mokre, dymiÄ…ce ich bokii na pianÄ™, która pÅ‚atami spadaÅ‚a na ziemiÄ™.WiÄ™c chwilami zatrzy-mywaÅ‚a bieg i poczynaÅ‚a sÅ‚uchać, ale wówczas w każdym powiewiewiatru, w szmerze liÅ›ci obrastajÄ…cych jary, w suchym szeleÅ›cie,z jakim uderzaÅ‚y o siÄ™ wyschÅ‚e Å‚odygi stepowych badylów, w szumieskrzydeÅ‚ przelatujÄ…cego ptaka, nawet w ciszy pustynnej dzwoniÄ…cejw uszach, sÅ‚yszaÅ‚a odgÅ‚osy pogoni.I przerażona, znów wypuszczaÅ‚akonie i biegÅ‚a szalonym pÄ™dem, póki chrapanie ich nie oznajmiÅ‚o,że nie mogÄ… tak biec dalej.Ciężar samotnoÅ›ci i niemocy przygnia-taÅ‚ jÄ… coraz silniej.Ach! jakąż czuÅ‚a siÄ™ sierotÄ…, jakiż żal, równieogromny jak niesÅ‚uszny, wzbieraÅ‚ w jej sercu do wszystkich ludzi,do najbliższych i najdroższych, że jÄ… tak opuÅ›cili!Potem pomyÅ›laÅ‚a jeszcze, że to pewnie Bóg jÄ… karze za jej żądzÄ™ przy-gód, za jej wyrywanie siÄ™ na wszystkie Å‚owy, na wyprawy wbrew nierazchÄ™ciom męża, za pÅ‚ochość i brak statku.PomyÅ›lawszy to rozpÅ‚akaÅ‚asiÄ™ serdecznie i podniósÅ‚szy główkÄ™ do góry, jęła powtarzać chlipiÄ…c:402Pan WoÅ‚odyjowski- Ukarz, ale nie opuść! MichaÅ‚a nie karz, MichaÅ‚ niewinny!Tymczasem zbliżaÅ‚a siÄ™ noc, a z niÄ… chłód, pomroka, niepewnośćdrogi i niepokój.Przedmioty poczęły siÄ™ zacierać, mÄ…cić, tracićokreÅ›lone ksztaÅ‚ty, a zarazem jakby siÄ™ ożywiać tajemniczo i cza-ić.NierównoÅ›ci na zrÄ™bach wysokich skaÅ‚ wyglÄ…daÅ‚y jakby gÅ‚owypoprzybierane w czapki spiczaste i okrÄ…gÅ‚e, które wychylajÄ… siÄ™ zzajakichÅ› olbrzymich murów i spoglÄ…dajÄ… cicho a zÅ‚ożyczliwie, ktotam przejeżdża doÅ‚em.GaÅ‚Ä™zie drzew, poruszane powiewem, miaÅ‚yjakieÅ› ruchy ludzkie: jedne kiwaÅ‚y na BasiÄ™, niby chcÄ…c jÄ… przywoÅ‚aći tajemnicÄ™ jakÄ…Å› strasznÄ… jej powierzyć; drugie zdawaÅ‚y siÄ™ mówići ostrzegać: Nie zbliżaj siÄ™! Skarpy przewróconych drzew podobnebyÅ‚y do jakichÅ› potwornych istot skurczonych do skoku.Basia byÅ‚aodważna, bardzo odważna, ale jak wszyscy ówczeÅ›ni ludzie - prze-sÄ…dna.Toteż gdy pomroka zapadÅ‚a zupeÅ‚nie, wÅ‚os wyprężaÅ‚ siÄ™ jejna gÅ‚owie, a dreszcz przechodziÅ‚ przez ciaÅ‚o na myÅ›l o nieczystychsiÅ‚ach, które mogÄ… zamieszkiwać te strony.BaÅ‚a siÄ™ szczególniejupiorów.Wiara w nie byÅ‚a szczególniej rozpowszechniona po caÅ‚ymNaddniestrzu z powodu sÄ…siedztwa Multan i wÅ‚aÅ›nie te strony, koÅ‚oJampola i Raszkowa, miaÅ‚y pod tym wzglÄ™dem zÅ‚Ä… sÅ‚awÄ™.Tylu tuludzi schodziÅ‚o ustawicznie ze Å›wiata nagÅ‚Ä… Å›mierciÄ…, bez spowiedzi,rozgrzeszenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]