Podobne
- Strona startowa
- Sienkiewicz Henryk Ogniem i mieczem 9789185805372
- Sienkiewicz Henryk Potop tom 2 9789185805709
- Eo Sienkiewiccz, Henryk Quo vadis 1
- Henryk Sienkiewicz Potop tom 3
- Henryk Sienkiewicz Potop tom 1
- Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem
- Ustawa o rachunkowoÂści
- James Clavell Krol szczurow
- Hogan James P Najazd z przeszlosci
- Ania10 Pozegnanie z Avonlea
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Osiądzcie na tej górze.Jest tam zródło doskonałej wody, kilkapól manioku i mnóstwo bananów.W chatach znajdziecie dużoludzkich kości, ale zarazy od trupów się nie bój, ponieważ poderwiszach były tam mrówki, które i nas stamtąd wyparły.Zresztąani żywego ducha! Zostańcie w tej wiosce miesiąc lub dwa.Na tejwysokości febry nie ma.Noce bywają chłodne.Tam twoja małaodzyska zdrowie, ty zaś nabędziesz nowych sił. A potem co uczynić i dokąd iść? Potem będzie, co Bóg da.Postaracie się albo przedrzeć doAbisynii w miejscowościach położonych dalej, niż dochodząderwisze, albo pójdziecie na wschód.Słyszałem, że Arabowie zwybrzeży docierają aż do jakiegoś jeziora w poszukiwaniu kościsłoniowej, którą nabywają od szczepów Samburu i Wa-hima. Wa-hima? Kali pochodzi ze szczepu Wa-hima.I Staś począł opowiadać Lindemu, w jaki sposób odziedziczyłKalego po śmierci Gebhra oraz że Kali mówił mu, iż jest synemnaczelnika wszystkich Wa-himów.Lecz Linde przyjął tę wiadomość obojętniej, niż Staś sięspodziewał. Tym lepiej rzekł gdyż może być wam pomocnym.Bywająmiędzy czarnymi poczciwe dusze, choć w ogóle na ich wdzięcznośćliczyć nie można: to są dzieci, które zapominają o tym, co byłowczoraj. Kali nie zapomni, żem go wybawił z rąk Gebhra, jestem tegopewny. Może rzekł Linde i ukazując na Nasibu dodał: To takżedobre dziecko.Przygarnij go po mojej śmierci. Niech pan nie mówi i nie myśli o śmierci. Mój drogi odpowiedział Szwajcar ja jej sobie życzę, byleprzyszła bez wielkiej męki.Pomyśl, że jestem teraz zupełniebezbronny i gdyby który z tych mahdystów, których rozbiłem,zabłąkał się przypadkiem do tego parowu, mógłby mnie sam jedenzarżnąć jak owcę.Tu pokazał na śpiących Murzynów: Tamci się już nie rozbudzą, a raczej zle mówię: każdy z nich budzisię na krótko przed śmiercią i w obłąkaniu ucieka w dżunglę, z którejjuż nie wraca.Z dwustu ludzi pozostało mi sześćdziesięciu.Wielu227uciekło, wielu umarło na ospę, a niektórzy posnęli w innychparowach.Staś z litością i przerażeniem począł przypatrywać się śpiącym.Ciała ich były barwy popielatej, co u Murzynów oznacza bladość.Jedni mieli oczy zamknięte, drudzy na wpół otwarte, ale i ci spaligłęboko, gdyż zrenice ich były nieczułe na światło.Niektórympopuchły kolana.Wszyscy byli przerazliwie chudzi, tak że przezskórę można im było policzyć żebra.Ręce ich i nogi drżałynieustannie bardzo szybko.Owe błękitne wielkie muchy obsiadły imgęsto oczy i wargi. Czy nie ma dla nich ratunku? zapytał Staś. Nie ma.Nad Wiktoria-Nianza choroba ta wyludnia całe wsie.Czasem sroży się bardziej, czasem mniej.Najczęściej zapadają na niąludzie z wiosek położonych w pobrzeżnych zaroślach.Słońce przeszło już na zachodnią stronę nieba, ale jeszcze przedwieczorem Linde opowiadał Stasiowi swoje dzieje.Był on synemkupca w Zurychu.Rodzina jego pochodziła z Karlsruhe, ale od 1848roku przeniosła się do Szwajcarii.Ojciec jego zrobił wielki majątekna handlu jedwabiem.Kształcił syna na inżyniera, ale młodemuHenrykowi uśmiechały się od wczesnych lat podróże.Po ukończeniupolitechniki, odziedziczywszy całą fortunę ojcowską, przedsięwziąłpierwszą podróż do Egiptu.Były to czasy jeszcze przed Mahdim,więc dotarł aż do Chartumu i polował z Dangalami w Sudanie.Potempoświęcił się geografii Afryki i stał się tak biegłym jej znawcą, żewiele towarzystw geograficznych zaliczyło go w poczet swychczłonków.Tę ostatnią podróż, która miała skończyć się dla niego takfatalnie, rozpoczął z Zanzibaru.Dotarł do Wielkich Jezior i zamierzałprzedrzeć się wzdłuż nie znanych dotychczas gór Karamojo doAbisynii, a stamtąd do wybrzeży oceanu.Ale Zanzibaryci nie chcieliiść dalej.Na szczęście lub na nieszczęście była wówczas wojnamiędzy królem, Ugandy a Uniorą.Linde oddał znaczne usługikrólowi Ugandy, który w zamian za nie darował mu przeszło dwustupagazich.Ułatwiło to całkowicie podróż i zwiedzanie gór Karamojo,ale następnie ospa objawiła się w szeregach, a po niej przyszłastraszna choroba śpiączki i ostateczna ruina karawany.Linde posiadał znaczne zapasy wszelkiego rodzaju konserw, ale wobawie szkorbutu polował codziennie dla zdobycia świeżego mięsa.Był on wybornym strzelcem, lecz nie dość ostrożnym myśliwym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]