Podobne
- Strona startowa
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- TAPCZAN Z PODWÓJNYM MATERACEM Wiesława Kwiatkowska
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On jest ich dzieckiem, nie naszym.Skoro to zaczęli, z pewnością.W pokoju rozległ się nerwowy i zarazem szyderczy śmiech Stone'a.- Nie zwracaj na niego uwagi, Chandler - powiedział.- Idź i sam to opowiedz reporterom.Tylko na to czekają.Rozgłoś te brednie, skoro w nie wierzysz.Mam nadzieję, że stać cię na to.- Założę się, że ciebie na pewno byłoby na to stać - odciął się Horton.- Ostrzegam cię, przyjacielu - nuta groźby zabrzmiała w głosie Stone'a.- Jeśli powiesz o tym publicznie choćby jedno słowo, to dam ci tak popalić, że nieprędko się pozbierasz.20Monotonny sygnał telefonu dotarł wreszcie do trójwymiarowego świata iluzji.Elaine Horton z trudem oderwała się od sugestywnej wizji odległej przeszłości.Ekran aparatu pulsował szybko; oczywisty znak niecierpliwości rozmówcy.Włączyła odbiór i zobaczyła znajomą twarz, rozjaśnioną słabym światłem budki telefonicznej.- Andrew Blake? - wykrzyknęła zaskoczona.- Tak, to ja.Widzi pani.- Czy coś się stało? Senator został wezwany do szpitala.- Mam pewien kłopot.Chyba słyszała już pani ostatnie wiadomości?- Mówi pan o szpitalu? Tak, oglądałam je przez jakiś czas, ale niewiele mieli do pokazania.Coś mówili o wilku i jeszcze o tym, że zniknął jeden z pacjentów.- przerwała uświadamiając sobie, cóż to naprawdę oznacza.- Jeden z pacjentów zniknął! To znaczy pan, prawda?- Niestety tak.Potrzebuję pomocy, a znam tylko panią i wiem, że pani się zgodzi.- Słucham, proszę mówić.- Potrzebuję jakiegoś ubrania - wykrztusił.- Czy to znaczy, że wyszedł pan ze szpitala bez ubrania? Dzisiaj jest taka zimna noc.- To długa historia - przerwał jej niecierpliwie.- Jeśli nie chce mi pani pomóc, proszę mówić szczerze, zrozumiem to.Nie chcę pani w nic mieszać.Tylko że powoli zamarzam i do tego muszę się kryć.- Ucieka pan ze szpitala?- Tak, powiedzmy, że uciekam.- Jakie to mają być ubrania?- Cokolwiek.W takiej sytuacji nie jestem wybredny.Zawahała się.Może powinna zapytać senatora? Ale jeszcze nie wrócił i nie spodziewała się, by to szybko miało nastąpić.- Pozwoli pan, że coś wyjaśnię - mówiła spokojnie, lecz stanowczo.- Pan zniknął ze szpitala bez ubrania.Mówi pan, że tam nie wraca.Czy ktoś pana ściga?- Tak, przez jakiś czas policja robiła obławę.- Ale teraz już nie?- Tak, chwilowo mam spokój.Wymknęliśmy się im.- My?- Pomyliłem się.Chciałem powiedzieć, że udało mi się uciec.- Gdzie pan jest? - zapytała po krótkiej przerwie.- Nie jestem zupełnie pewien.Miasto zmieniło się od czasu, gdy je znałem.Domyślam się, że jestem przy południowej stronie starego mostu Taft.- Proszę tam zostać i czekać na mój samochód.Będę jechać wolno i szukać pana.- Bardzo pani dziękuję.- Chwileczkę.Coś mi przyszło do głowy.Dzwoni pan z budki na ulicy?- Tak.- Skąd pan wziął monetę, skoro nic pan nie ma?- Wie pani, że one wpadają do małego pudełka? - Skrzywił się i dokończył: - Przykro mi, że musiałem je trochę uszkodzić.- Rozbił pan aparat, żeby wyjąć monetę?- Prawdziwy kryminalista, sama pani widzi.- Rozumiem.Lepiej niech mi pan poda numer tego aparatu i trzyma się w pobliżu.Zadzwonię, jeśli okaże się, że nie ma pana we wskazanym miejscu.Możliwe, że się pan pomylił.- Chwileczkę.- Odnalazł numer i podyktował jej.- Wie pan chyba - odezwała się po chwili - że już jestem wplątana w tę historię.Łatwo odnajdą mój numer telefonu.- Tak, wiem.- Skrzywił się.- Ale znam tylko panią i musiałem wykorzystać tę szansę.21“Ta kobieta - zaczął Poszukiwacz - to istota rodzaju żeńskiego, prawda?”“Tak - odpowiedział Zmiennik.- I to bardzo kobieca.Powiedziałbym, że piękna.”“Nie bardzo rozumiem takie konotacje - powiedział z niesmakiem Myśliciel.-To dla mnie nowe pojęcie.Czy kobieta to istota, której można okazać uczucie? Przypuszczam, że to musi być wzajemne zainteresowanie? Czy kobiecie można ufać?”“Czasami można - odparł Zmiennik.- To zależy od wielu czynników.”“Nie rozumiem twojego stosunku do kobiet - zaczął narzekać Poszukiwacz.- Samice przedłużają gatunek i nic więcej.We właściwym czasie.”“Wasz system - przerwał mu Myśliciel - jest nieefektywny i odrażający.Jeśli zachodzi potrzeba, sam dokonuję prokreacji.W tej chwili pomińmy biologiczne czy społeczne znaczenie tej kobiety.Zastanówmy się, czy możemy jej ufać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]