Podobne
- Strona startowa
- McCaffrey Anne Smocze oko (SCAN dal 1041)
- Dick Philip K Oko Sybilli (SCAN dal 956)
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Smocze Oko
- Robert Jordan Oko Swiata 2
- Łoziński Władysław Oko proroka
- Jordan Robert Oko Swiata 2
- Jordan Robert Oko swiata cz 1
- Robert Jordan Oko Swiata t.1
- Nik Pierumow Czarna w3ocznia
- Vincenzi Penny Niebywały skandal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To kolejne kłamstwo! - krzyknęła.- To szło takŜe wprost na mnie!Sędzia zaczęła walić w ławę młotkiem.- Spokój na sali!- Ale to nieprawda! - powiedziała Kitty.- Staliśmy razem.To coś,podobne do małpy, wystrzeliło w nas oboje, tak jak rozkazał Tallow.Zbiłomnie z nóg.Karetka zabrała mnie do szpitala.- Cisza, panno Jones!Kitty poddała się.129- Ja.przepraszam, psze pani.- Panie Tallow, czy zechciałby pan kontynuować?Mag wkrótce skończył, a widzowie szeptali do siebie podnieceni.PaniFitzwilliam zamyśliła się na chwilę, co jakiś czas nachylając się z tronudo urzędników sądowych, Ŝeby wymienić po cichu jakieś uwagi.Wresz-cie stuknęła młotkiem w stół.W sali zapanowała cisza.- To niepokojąca sprawa - zaczęła sędzia - a poznanie jej utrudniabrak świadków.Mamy do dyspozycji tylko słowa jednej osoby przeciwko drugiej.Tak, panno Jones, o co chodzi?Kitty podniosła uprzejmie dłoń.- Jest drugi świadek, psze pani.Jakob.- Jeśli tak, to dlaczego go tu nie ma?- Źle się czuje, psze pani.- Jego rodzina mogła zeznawać w jego imieniu.Uznali, Ŝe tego niezrobią.MoŜe czują, Ŝe przegrają sprawę?- Nie, psze pani - rzekła Kitty.- Oni się boją.- Boją się? - Sędzia uniosła brwi.- Śmieszne! Czego?Kitty zawahała się, ale teraz nie było juŜ rady.- Represji, psze pani, gdyby wypowiedzieli się w sądzie przeciwkomagom.Na te słowa sala zareagowała krzykiem.Trzej urzędnicy ze zdumieniaprzestali notować.Młody człowiek w zielonej czapce, siedząc w rogu,gapił się na Kitty.Pani Fitzwilliam przymruŜyła oczy.Musiała walićmłotkiem raz za razem, Ŝeby uciszyć salę.- Panno Jones - powiedziała - jeśli ośmieli się pani opowiadać takienonsensy w dalszym ciągu, to będę musiała panią osobiście oskarŜyć!Proszę więcej nie poruszać tego tematu.Kitty zobaczyła, Ŝe Julius Tallow śmieje się otwarcie.Musiała siłąpowstrzymywać łzy.Sędzia patrzyła surowo na Kitty.- Twoje szaleńcze oskarŜenia tylko zwiększają cięŜar dowodów ze-branych przeciwko tobie.Nic nie mów!Zaszokowana Kitty znów otworzyła usta.- Ile razy się wypowiesz, tyle razy pogorszysz swoją sytuację - konty-nuowała sędzia.- To oczywiste, Ŝe gdyby twój przyjaciel był pewientwoich racji, przybyłby tutaj osobiście.Równie oczywiste jest, Ŝe nie130zostałaś uderzona przez Czarny Bęben, jak twierdziłaś, w przeciwnymprzypadku, jakby to rzec, nie mogłabyś dziś tak dobrze wystąpić.- Sędziaprzerwała, Ŝeby wypić łyk wody.- Prawie podziwiałam śmiałość, z jakąpostawiłaś sprawę przed sądem - powiedziała - oraz zuchwałość, z jakąpozwałaś tak wybitnego obywatela jak pan Tallow.- Wskazała naczarodzieja, który wyglądał jak zadowolony z głaskania kot.- Niemniej teoskarŜenia są bezpodstawne.Pan Tallow moŜe powołać się na swoją dobrąreputację i opiewający na ogromną sumę rachunek z warsztatusamochodowego, w którym musiał zapłacić za naprawę szkód, które spo-wodowaliście.Twoja wersja opiera się tylko na szaleńczych oskarŜeniach,które, jak sądzę, nie są prawdziwe.- W tłumie rozległy się westchnienia.-Dlaczego? Po prostu dlatego, Ŝe jeśli kłamiesz w kwestii zaklęcia, które,jak twierdzisz, uderzyło cię, a widać, Ŝe tak się nie stało, to sąd nie mapowodu, Ŝeby uwierzyć w resztę tej historii.Co więcej, nie jesteś w stanieprzedstawićświadków,nawetswojegoprzyjaciela,drugiego„pokrzywdzonego”.Jak dowiodły twoje wybryki, masz najwyraźniejszaleńczy i burzliwy charakter, podatny na wybuchy wściekłości z naj-mniejszej przyczyny.Po rozwaŜeniu tych punktów dochodzę dooczywistego wniosku, który z największym trudem zignoruję.Oto on: pouwzględnieniu wszystkiego jesteście tylko dwojgiem małych plebejuszy,których słowo nie moŜe równać się ze słowem zaufanego sługi państwa.Sędzia w tym momencie nabrała głęboko tchu, a pośród publicznościdały się słyszeć stłumione okrzyki: „Słuchajcie, słuchajcie!” Jeden zurzędników podniósł wzrok i wymruczał:- Dobrze powiedziane, proszę pani.- Po czym znów zatopił nos w kla-wiaturze komputera.Kitty opadła na krześle, ciągnięta w dół rozpaczącięŜką jak ołów.Nie była w stanie patrzeć na sędzię, na urzędników, aprzede wszystkim na ohydnego Tallowa.Patrzyła natomiast na cieniekropel deszczu na podłodze.Chciała tylko jednego, uciec stąd jak naj-prę- dzAej.z atem - sędzia przybrała dostojną minę - sąd nie wierzy twoimsłowom, panno Jones, i odrzuca twoją skargę.Gdybyś była starsza, z pew-nością nie uniknęłabyś kary odizolowania.Z uwagi na twój młody wiekoraz dlatego, Ŝe pan Tallow wymierzył juŜ właściwą karę twojemu gango-wi, ograniczę się do ukarania cię grzywną za marnowanie czasu sądu.131Kitty przełknęła ślinę.Och, niech to będzie nie za duŜo, proszę, nie.- Zostajesz niniejszym obłoŜona grzywną stu funtów.Nieźle.Da sobie z tym radę.Ma prawie siedemdziesiąt pięć funtów naswoim rachunku w banku.- Dodatkowo, jako Ŝe jest w zwyczaju przenoszenie wszelkich kosztówna stronę przegraną, a pan Tallow winien jest pięćset funtów za późneprzybycie, musisz i to zapłacić.Ogólnie jesteś winna sądowi sześćsetfuntów.Kitty zachwiała się w szoku.Poczuła, Ŝe łzy mocno napierają na po-wieki.Z wściekłością je powstrzymała.Nie będzie płakać.Nie będzie.Nie tutaj.Udało się jej zmienić pierwszy szloch w głośne w grzmiące chrząknię-cie.W tej chwili sędzia dwukrotnie uderzyła młotkiem w stół.- Rozprawa zakończona!Kitty wybiegła z sali.14ozpłakała się na jednej z brukowanych kocimi łbami uliczekodchodzących od Strandu.Potem wytarła twarz, kupiła sobieR pączka w perskiej kawiarence na rogu, naprzeciwko sądów, isię, co zar so tabi na.wZ iałpe aw sięnoś,c ci oą zrni oe bi.by Zła pew wstnoanśi ce iąz niap eła bycićł ag wrz stayw niny ei zaw płąt acpi ił ća,czy zrobiliby to jej rodzice.Czyli miała miesiąc na to, Ŝeby znaleźćsześćset funtów albo - być moŜe wraz z rodzicami - zostanie wsadzona dowięzienia dla dłuŜników.Wiedziała o tym, bo zanim udało się jej wyjść zrozbrzmiewających echem sal sądowych, jeden z ubranych na czarnourzędników podszedł do niej, z szacunkiem ujął ją za łokieć i włoŜył nakazpłatności z jeszcze nieobeschłym atramentem w jej drŜące palce.Było tamdokładnie napisane, jakie kary groŜą komuś, kto nie zapłaci grzywny.Myśl, Ŝe musi o tym wszystkim poinformować rodziców, sprawiła, ŜeKitty poczuła ostry ból w piersi.Nie chciała iść do domu; najpierw po-spaceruje sobie trochę nad rzeką.132Brukowana uliczka szła od Strandu do NabrzeŜa, miłego, przeznaczo-nego tylko dla pieszych deptaka wzdłuŜ brzegu Tamizy.Przestało padać,ale bruk był ciemny i pełen kałuŜ.Po obu stronach ciągnęły się pospolitew tej okolicy knajpy z bliskowschodnimi fast foodami, butiki dla turystówzapchane kiczowatymi pamiątkami, sklepiki zielarzy z wystawionymi dopołowy chodnika koszykami derenia i rozmarynu po pół ceny.Kitty niemal juŜ dotarła do NabrzeŜa, gdy szybkie postukiwanie za jejplecami oznajmiło, Ŝe niespodziewanie pojawił się ktoś z laską.Był tostary człowiek, który na wpół kuśtykając, na wpół potykając się, szedł popochyłym bruku.Odskoczyła, Ŝeby zejść mu z drogi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]