Podobne
- Strona startowa
- Strugaccy A. i B Trudno byc bogiem (SCAN dal 683
- Strugaccy A. i B Lot na Amaltee. Stazysci (SCAN
- Strugaccy A. i B Lot na Amaltee. Stazysci
- Strugaccy A. i B Miasto skazane
- Strugaccy A. i B Trudno byc bogiem (2)
- Lem Stanislaw Bezsennosc (SCAN dal 1020)
- Gordon Noah Lekarze
- Lem Stanislaw Odruch warunkowy (3)
- Ziemkiewicz Rafal A Czerwone dywany odmierzony krok
- Herbert Frank Swiat Pandory 01 Epizod z Jezusem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stąd też Witek, zamiast jechać na poligon, siedział sobie na kanapie-translatorze, palił papierosa i leniwie gawędził z Edkiem Amperianem, który leżał obok niego i patrząc zamyślonym wzrokiem w sufit, ssał landrynkę.Na stole, w wanience z wodą, zwinnie pływał okoń.- Szczęśliwego Nowego Roku - powiedziałem.- Szczęśliwego - uśmiechnął się sympatycznie Edek.- O właśnie, niech Sasza nam powie - zawołał Korniejew.- Saszka, czy istnieją żywe organizmy bezbiałkowe?- Nie wiem - odparłem.- Nie widziałem.A dlaczego pytasz?- Nie widziałeś! M-pola też nigdy nie widziałeś, a obliczasz jego napięcie.- I co z tego? - Patrzyłem na okonia w wanience.Zataczał kręgi, brawurowo biorąc wiraże i wtedy widać było, że jest wypatroszony.- Witek - spytałem - więc jednak się udało?- Sasza nie chce mówić o bezbiałkowym życiu - zauważył Edek.- I ma rację.- Bez białka żyć można - powiedziałem - ale jak ten żyje bez bebechów?- Kolega Amperian twierdzi właśnie, że bez białka istnieć nie można - rzekł Witek, zmuszając jednocześnie smugę dymu papierosowego, by skręcała się w trąbę powietrzną i sunęła po pokoju omijając przedmioty.- Powiadam, że życie to białko - sprostował Edek.- Nie widzę różnicy.Twierdzisz, że jak nie ma białka, to nie ma i życia.- Tak.- No, a to co jest? Witek machnął nieznacznie ręką.Na stole obok wanienki zjawiło się obrzydliwe stworzenie, przypominające jeża i zarazem pająka.Edek podniósł się z lekka i spojrzał na stół.- Ach - rzucił kładąc się ponownie.- To nie jest życie.To wytwór fantazji, niebylica.Czyż Kościej Nieśmiertelny nie jest istotą bezbiałkową?- Czego chcesz jeszcze? - spytał Korniejew.- Rusza się? Rusza.Jeść musi? Musi.Rozmnażać się też może.Chcesz, to zaraz się rozmnoży?Edek znów podniósł się na łokciach i popatrzył na stół.Jeżopająk niezdarnie przebierał w miejscu łapkami.Wyglądało, jakby miał zamiar iść w cztery strony naraz.- Niebylica to nie życie - powiedział Edek.- Istnieje tylko o tyle, o ile istnieje życie rozumne.Można nawet wyrazić to ściślej: o ile istnieją magowie.Albowiem stanowi ona produkt uboczny działalności magów.- Niech będzie - rzekł Witek.Jeżopająk zniknął.Na jego miejscu zjawił się Witek Korniejew, dokładnie skopiowany, tyle że duży na łokieć.Pstryknął małymi paluszkamii stworzył jeszcze mniejszego dubleta.Ten również pstryknął paluszkami.Zjawił się dublet wielkości długopisu.Potem pudełka zapałek.A potem - naparstka.- Starczy? - zapytał Witek.- Każdy z nich jest magiem.I w żadnym nie uświadczysz ani cząsteczki białka.- Bardzo niefortunny przykład - odparł Edek z ubolewaniem.- Po pierwsze, one w zasadzie niczym się nie różnią od maszyny ze sterowaniem programowym.Po wtóre, nie są produktem rozwoju, lecz twojej białkowej sztuki.Chyba szkoda czasu na dyskusję o tym, czy ewolucja zdolna jest wydać samorozmnażające się maszyny z programowym sterowaniem.- Dużo ty wiesz o ewolucji! - powiedział gburowaty Korniejew.- Też mi Darwin! Co za różnica - proces chemiczny czy świadome działanie.Ty też nie wszystkich przodków miałeś białkowych.Twoja pra-pra-pra-mamusia była, przyznaję, dość skomplikowaną, ale bynajmniej nie białkową molekułą.I całkiem możliwe, że nasze tak zwane świadome działanie też jest jakąś odmianą ewolucji.Skąd my wiemy, że celem natury było akurat stworzenie kolegi Amperiana? Może właśnie stworzenie niebylicy rękami Amperiana.Zupełnie możliwe.- Rozlaniem, rozumiem.Najpierw wirus proteinowy, potem białko, potem kolega Amperian, a potem cała planeta zaludnia się niebylica.- Właśnie.- A my wszyscy wymieramy, gdyż nie jesteśmy już potrzebni.- Czemu by nie? - powiedział Witek.- Mam znajomego - ciągnął Edek - który twierdzi, że człowiek jest tylko ogniwem pośrednim, umożliwiającym naturze ukoronowanie dzieła kreacji - stworzenie kieliszka koniaku z plasterkiem cytryny.- Ostatecznie, dlaczego by nie?- Dlatego, że ja nie chcę - powiedział Edek.- Natura ma swoje cele, a ja swoje.- Antropocentrysta - Witek skrzywił się ze wstrętem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]