Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Kay Guy Gavriel Tigana (SCAN dal 920)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ayno.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wszystko - powiedział Ezra i wyłączył ekran.Kostia zręcznie zszedł na podłogę.- Osi można już nie trzymać - oświadczył.- Rozbierzcie się, zaczynam przyjęcie.- Co takiego? - spytał Jurkowski.Kostia wyjął spod pulpitu pudełko z pastylkami.- Częstujcie się - rzucił.- To oczywiście nie czekoladki, ale za to zdrowsze.Ezra podszedł i wziął dwie pastylki.Jedną podał Jurze.Jura popatrzył niepewnie na Jurkowskiego.- Pytam, co to? - powtórzył Jurkowski.- Gamma-radiofag - wyjaśnił Kostia.Obejrzał się na Jurę.- Jedz, chłopcze, jedz - zachęcał.- Liczcie się z tym, że dostaliście właśnie cztery rentgeny.- Słusznie - rzekł Jurkowski.Sięgnął do pudełka.Jura położył pastylkę na języku.Była bardzo gorzka.- A więc, czym możemy służyć generalnemu inspektorowi? -spytał Kostia, chowając pudełko z powrotem pod pulpit.- Właściwie chciałem.u-uczestniczyć w eksperymencie -wyjaśnił Jurkowski.-1 jednocześnie wyjaśnić sytuację na stacji.potrzeby pracowników.ewentualne skargi.Widzę, że laboratorium jest źle chronione przed promieniowaniem.Ciasno.Kiepska automatyzacja, przestarzałe wyposażenie.co?- Tak, to prawda, prawda gorzka jak gamma radiofag - westchnął Kostia.Ale jeśli spytacie, na co się skarżę, będę zmuszony odpowiedzieć, że na nic.Oczywiście, są skargi.Na tym świecie nie sposób żyć bez skarg.Ale to skargi na nas.Przyznacie, że byłoby śmieszne, gdybym generalnemu inspektorowi opowiadał o tym, o co inni nas oskarżają.A właśnie, nie jesteście głodni? Nie? To bardzo dobrze.Spróbujcie znaleźć coś jadalnego w naszej piwnicy.Najbliższy tankowiec z pożywieniem przyjdzie dzisiaj wieczorem albo jutro rano.Uwierzcie, to bardzo smutne - fizycy przywykli jeść codziennie i żadne pomyłki w zaopatrzeniu nie są w stanie ich od tego oduczyć.A mówiąc poważnie, jeśli chcecie poznać moje zdanie, to powiem krótko i jasno, jak ukochanej dziewczynie: to właśnie dyplomowani jakośtamowcy z naszego drogiego MZKK zawsze się na coś skarżą.Jeśli pracujemy szybko, skarżą się, że pracujemy szybko i za szybko wykańczamy drogocenny, unikatowy sprzęt, że u nas wszystko się pali w rękach, a oni nie nadążają A jeśli pracujemy powoli.Zresztą, jeszcze nie było takiego oryginała, który by się skarżył, że pracujemy za wolno.Przy okazji, Władimirze Siergiejewiczu.Byliście porządnym planetologiem i wszyscy uczyliśmy się z waszych wspaniałych książek i różnych tam raportów! Po coście poszli do MZKK i jeszcze zajęli się generalną inspekcją?Jurkowski popatrzył na Kostię oszołomiony.Jura skulił się wewnętrznie, czekając na grom.Ezra obojętnie mrugał żółtymi krowimi rzęsami.- A-a.- zająknął się Jurkowski, pochmurniejąc - a właściwie, dlaczego nie?- Wyjaśnię wam, dlaczego nie - powiedział Kostia i tknął palcem jego pierś.- Jesteście dobrym uczonym, ojcem współczesnej planetologii! Od dzieciństwa biła z was fontanna idei! Że gigantyczne planety powinny mieć pierścienie, że planety mogąkondensować się bez centralnego światła, że pierścień Saturna ma sztuczne pochodzenie - spytajcie Ezry, kto to wymyślił? Ezra od razu wam powie - Jurkowski! I oddaliście te wszystkie łakome kąski na rozszarpanie różnym makrelom, a sami przeszliście do jakośtamowców!- No, no, co też wy! - rzekł dobrodusznie Jurkowski.- Przecież jestem tylko.p-prostym uczonym.- Byliście prostym uczonym! A teraz, wybaczcie określenie, jesteście prostym generalnym inspektorem.Powiedzcie mi, po co przyjechaliście? Ani o nic spytać, ani niczego poradzić nie możecie, już nie mówię o pomocy.Powiedzmy nawet, że z uprzejmości oprowadzę was po laboratoriach i zaczniemy chodzić jak dwaj lunatycy, ustępować sobie nawzajem miejsca przed lukami.I obaj będziemy uprzejmie milczeć, bo wy nie wiecie, o co pytać, a ja nie wiem, jak odpowiedzieć.Trzeba by było zebrać wszystkich dwudziestu siedmiu ludzi, żeby wyjaśnić, co się dzieje na stacji, a oni nie wejdą tu nawet z szacunku dla generalnego inspektora, zwyczajnie jest za ciasno.Jeden nawet mieszka w windzie.- Nie myślcie sobie,.ż-że mnie to cieszy - przerwał mu urzędowym tonem Jurkowski.- Mam na myśli to.p-przeludnienie stacji.O ile wiem, stacja obliczona jest na załogę złożoną z pięciu grawimetrystów.I gdybyście, jako kierownik stacji, trzymali się wytycznych, zatwierdzonych przez MZKK.- Władimirze Siergiejewiczu! - wykrzyknął wesoły Kostia.-Towarzyszu generalny inspektorze! Ludzie chcą pracować! Grawimetryści chcą pracować? Chcą.Relatywiści chcą? Chcą.Nie mówiąc już o kosmogonistach, którzy wcisnęli się tutaj prawie po moim trupie.A na Ziemi jeszcze setka ludzi ryje ziemię z niecierpliwości.Wielkie rzeczy, winda! A co, mamy czekać, aż MZKK zakończy budowę nowej stacji? Nie, planetolog Jurkowski doszedłby do innego wniosku.Nie robiłby mi wyrzutów z powodu przeludnienia.Nie żądałby wyjaśnień.Tym bardziej że nie jest Heisenbergiem i tak zrozumiałby najwyżej połowę.Planetolog Jurkowski powiedziałby: Kostia! Chciałbym, żebyście zaczęli eksperymenty nad moją nową ideą.Zajmijmy się tym natychmiast! Wtedy odstąpiłbym wam moje łóżko i przeniósł się do windy awaryjnej.Pracowalibyśmy dopóty, dopóki wszystko nie stałoby się jasne jak wiosenny ranek! A wy przyjeżdżacie zbierać skargi.Jakie mogą być skargi ludzi mających ciekawą pracę?Jura odetchnął z ulgą.Grom nie uderzył.Zamyślona twarz Jurkowskiego posmutniała.- Tak - powiedział.- Chyba macie rację.K-Kostia.Rzeczywiście nie powinienem był przyjeżdżać tutaj w takim.charakterze.Ja wam.z-zazdroszczę, Kostia.Popracowałbym z wami z przyjemnością.Ale.s-są stacje i są.s-stacje.Nie wyobrażacie sobie, Kostia, ile skandalów jest jeszcze u nas w systemie.I dlatego planetolog Jurkowski musiał zostać generalnym inspektorem Jurkowskim.- Skandale - rzucił szybko Kostia - to sprawa policji kosmicznej.- Nie zawsze - odparł Jurkowski.- Niestety, nie zawsze.W korytarzu coś szczęknęło i zagrzechotało.Dało się słyszeć klapanie magnetycznych podków.Ktoś zawył:- Kostiaa! Jest wyprzedzenie! Na trzy milisekundy!- O! - powiedział Kostia.- Idą moi pracownicy, zaraz zażądają jedzenia.Ezra, jak im najdelikatniej powiedzieć, że tankowiec będzie dopiero jutro?- Kostia - rzekł Jurkowski - dam wam skrzynkę konserw.- Naprawdę?! - ucieszył się Kostia.- Jesteście bogiem.Dwa razy daje, kto w porę daje.Jestem wam winien dwie skrzynki.Przez luk, jeden za drugim, przecisnęło się czterech mężczyzn.Po chwili w pomieszczeniu nie było już gdzie szpilki wetknąć.Jurę wciśnięto w kąt, odgrodzono od świata szerokimi plecami.Naprawdę dobrze widział tylko chudy kark Ezry, czyjąś błyszczącą, gładko ogoloną czaszkę i jeszcze jeden muskularny kark.Oprócz tego widział też nogi - tkwiły nad głowami i gigantyczne buty ze lśniącymi startymi podkowami ostrożnie kołysały się dwa centymetry od ogolonej czaszki.W prześwitach pomiędzy plecami i karkami, Jura mógł dostrzec garbaty profil Kostii i brodatą twarz czwartego robotnika.Jurkowskiego nie było widać.Wszyscy mówili jednocześnie:- Rozrzut punktów jest bardzo mały.Czytałem szybko, ale trzy milisekundy są chyba pewne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]