Podobne
- Strona startowa
- Defoe Daniel Przypadki Robinsona Kruzoe
- Defoe Daniel Przypadki Robinsona Crusoe
- defoe daniel przypadki robinsona kruzoe (2)
- Daniel Goleman Inteligencja emocjonalna 1997
- Daniel Goleman Inteligencja emocjonalna
- Daniel Ostoja Miłoć w działaniu
- Daniel Pennac Wszystko dla potworow
- Daniel AB Krolowa Palmyry
- Daniel Mason Stroiciel
- Motylek Lipowo 1 Katarzyna Puzyńska
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ostrzegaliśmy, że łatwo przegapić wjazd powiedziałFielding przez otwarte okno. Obserwowaliście mnie?Fielding tylko się uśmiechnął. Pamiętał pan, żeby zostawić komórkę w domu? Pamiętałem. A BlackBerry? Nienawidzę tego sprzętu. Długopis z nadajnikiem, okulary z rentgenem? Jedyny elektroniczny sprzęt, który mam, to zegarek i zchęcią cisnę go do jeziora, jeśli będzie trzeba. O ile to nie jest tajne izraelskie urządzenie do nadawania iodbierania sygnałów, proszę go zachować.Poza tym wszystkiejeziora są zamarznięte. Fielding podkręcił obroty sinika. Mamyprzed sobą kawałek drogi.Proszę trzymać się blisko mnie, boinaczej mogą pana zastrzelić snajperzy.Fielding przyśpieszył gwałtownie i pomknął przez polanę.Gdy dotarli do linii drzew, Gabriel zdążył już skrócić dystans.Poniecałym kilometrze droga skręciła na strome zbocze.Chociażśnieg został rano odgarnięty przez pług i posypany piaskiem,nawierzchnia zdążyła zamienić się z powrotem w lodowisko.Fielding wjechał na szczyt bez trudu, ale Gabriel miał problemy zutrzymaniem przyczepności.Przerzucił napęd na cztery koła naniski bieg i spróbował po raz drugi.Tym razem opony wbiły się wlód i terenówka powoli wspięła się w stronę grani.Manewr zająłledwie dziesięć sekund, ale Fielding zniknął już z pola widzenia.Gabriel znalazł go chwilę pózniej zatrzymał się narozwidleniu.Skręcili w lewo i przejechali jeszcze trzy kilometry,aż dotarli na polanę w najwyższym punkcie posiadłości.Pośrodku stała duża typowa dla tego regionu chata.Jejspadzisty dach i szerokie werandy skierowane były na południowywschód, w stronę słabego ciepła świecącego na południu słońcaoraz zamarzniętych jezior St.Regis.Na skraju lasu stała drugachata, mniejsza niż główny dom, ale i tak wspaniała.Pomiędzynimi rozciągała się łąka, na której dwoje grubo opatulonych dzieciz zapałem usiłowało lepić bałwana.Obserwowała je ciemnowłosakobieta w kożuchu.Słysząc nadjeżdżające pojazdy, odwróciła sięinstynktownie, a po paru sekundach uniosła w dramatycznymgeście dłoń.Gabriel zatrzymał się za Fieldingiem i zgasił silnik.Kiedyotworzył drzwi, kobieta zaczęła niepewnie biec w jego stronę,brnąc w śniegu po kolana.Zarzuciła mu ramiona na szyję ipocałowała gorąco w oba policzki. Witamy w jedynym miejscu na ziemi, gdzie Iwan mnienie znajdzie powiedziała Elena Charków. Mój Boże, Gabrielu,nie wierzę, że naprawdę tu jesteś.33Północna część stanu Nowy JorkZjedli lunch w dużym rustykalnym salonie podtradycyjnym kandelabrem z rogów jelenia.Elena siedziała przywielkim oknie z jeziorami w tle, Anna po lewej, Nikołaj po prawej.Choć Gabriel poprzedniego lata we Francji przeprowadził legalneporwanie blizniąt Iwana Charkowa, jak dotąd właściwie nie poznałdzieci osobiście.Teraz, tak jak Sara Bancroft przy pierwszym spotkaniu, byłporuszony ich wyglądem.Szczupła, ciemnowłosa, obdarzona naturalną gracją Annabyła mniejszą kopią matki; Nikołaj, jasnowłosy i przysadzisty,wyglądał zupełnie jak jego niesławny ojciec.Przez cały czastrwania bardzo przyjemnego posiłku Gabriel miał niesympatycznewrażenie, że z drugiej strony stołu każde posunięcie obserwujejego nieustępliwy wróg, Iwan Charków.Ich głosy też wydały mu się niezwykłe.Dzieci mówiłypięknie po angielsku, miały ledwie cień rosyjskiego akcentu.Pomyślał, że trudno się temu dziwić.Pod wieloma względamitrudno je było nazwać Rosjanami.Większość życia spędziły wposiadłości w Knightsbridge, uczęszczały do elitarnej londyńskiejszkoły.Zimą jezdziły na wakacje do Courchevel, latem napołudnie, do Villi Soleil, nadmorskiego pałacu Iwana w Saint-Tropez.Rosję odwiedzały raz do roku na parę tygodni, żeby niezapomnieć o swoich korzeniach.Bardziej gadatliwa Anna mówiłao swojej ojczyznie jak o kraju, o którym czytała w książkach.Nikołaj nie mówił prawie nic.Po prostu obserwowałGabriela, jak gdyby podejrzewał, że niespodziewany gość jakośbył współodpowiedzialny za to, że mieszkał teraz na szczycie góryw Adirondack, a nie w zachodnim Londynie i na południu Francji.Gdy posiłek dobiegł końca, dzieci pocałowały mamę wpoliczek i grzecznie odniosły naczynia do kuchni. Z początku trudno było im przyzwyczaić się do życia bezsłużby powiedziała Elena, gdy sobie poszły. Ale chyba lepiej,żeby żyły przez jakiś czas jak normalne dzieci. Uśmiechnęła się,kiedy zdała sobie sprawę z absurdalności tego stwierdzenia.Może prawie normalne. Jak udało im się przyzwyczaić do nowych warunków? Tak dobrze, jak tylko można było oczekiwać, biorąc poduwagę okoliczności.%7łycie, które do tej pory znały, skończyło się w mgnieniuoka tylko dlatego, że ich rosyjscy ochroniarze zostali zatrzymani zaprzekroczenie prędkości w drodze z plaży w Saint-Tropez.Pewniebyli jedynymi ludzmi, którzy zostali tamtego lata zatrzymani zaprzekraczanie prędkości na południu Francji. %7łandarmeria jest dość nieobliczalna, kiedy chodzi oegzekwowanie przepisów drogowych. Potrafią też być bardzo mili.Bardzo dobrze zajmowali sięmoimi dziećmi, gdy były pod ich opieką.Nikołaj bardzo dobrzewspomina czas spędzony na posterunku żandarmerii w Saint-Tropez.Lubił też klasztor w Alpach.Dla dzieci ucieczka była jednąwielką przygodą.Muszę ci za to podziękować, Gabrielu.Bardzoim to ułatwiłeś. Jak wiele wiedzą o losie ojca? Wiedzą, że miał kłopoty w interesach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]