Podobne
- Strona startowa
- Eating Disorders Mario Maj, KathrineJuan Jose Lopez Ibor, Norman Sartorius
- Guarino Mario Bank Boga i bankierzy papieza
- Llosa Mario Vargas Pantaleon i wizytantki
- Llosa Mario Vargas Pochwala macochy
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.2
- Applications Of DSP To Audio And Acoustics (Mark Kahrs)
- Kunzru Hari Impresjonista (2)
- Choderlos De Laclos Niebezpieczne zwiazki
- Aleksander Kondratow Zaginione cywilizacje
- Żądło Leszek Tajemne Moce Umyslu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jaciekrece.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I taki jest początek.Nauczyciel gra z dużą biegłością i swadą, bez zbytniego pośpiechu, utrzymując łagodne, nużące crescendo, dobierając niejednoznaczne utwory, przenoszące nas dyskretnie w surowe ustronia nakazane przez świętego Bernarda, w procesje uliczne, które niepostrzeżenie przeistaczają się w pogański karnawał, stamtąd zaś, w jednej chwili, w chorał gregoriański śpiewany w jednym z opactw lub w mszę w katedrze, z mnogością purpuratów i, wreszcie, w wielobarwny bal maskowy w podmiejskiej rezydencji.Wino leje się strumieniami, a w ogrodowych altankach mają miejsce podejrzane przeobrażenia.Siedząca na kolanach lubieżnego i spasionego starca urodziwa pasterka nagle zrzuca maseczkę.I kimże się okazuje? Jednym z chłopców stajennych! Lub owym głupim wiejskim obojnakiem o męskim członku i kobiecych sutkach!Moja pani widzi wszystkie te obrazy jeden po drugim, bo chytrze, w rytmie melodii, wyszeptuję jej każdy z nich do ucha.Moja roztropność i wiedza przekłada jej na kształty, barwy, postaci i podniecające czynności poszczególne nutki będących ze mną w zmowie organów.Właśnie to czynię w tejże chwili, uczepiony niemal jej pleców, wysuwając kremową twarzyczkę zza jej ramienia niczym żądło: mruczę grzeszne opowiastki.Historyjki, które ją bawią, rozśmieszają, historyjki, które napawają lękiem i rozpalają.Nauczyciel nie może przerwać gry ani na chwilę: głowę ma zaprzątniętą wyłącznie organami.Don Rigoberto uprzedził: „Jeśli miechy przestaną pracować choćby na ułamek sekundy, uznam, iż uległeś pokusie dotknięcia.Wówczas wbiję ci ten oto sztylet w serce, a zwłoki twe rzucę ogarom.W ten sposób, młodzieńcze, dowiemy się, co jest w tobie silniejsze: pożądanie mojej urodziwej pani czy przywiązanie do życia”.Przywiązanie do życia jest, oczywiście, silniejsze.Ale dotykając klawiszy ma prawo patrzeć.Jest to przywilej, dzięki któremu czuje się zaszczycony i podniecony, dzięki któremu czuje się monarchą albo bogiem.Korzysta zeń z rozkosznym ukontentowaniem.Jego spojrzenia, ponadto, ułatwiają i dopełniają moją misję, pani bowiem, dostrzegając żar i uwielbienie, jakim obdarzają ją oczy owej gołowąsej twarzy, i przeczuwając gorączkowe pragnienia, jakie wzbudzają we wrażliwym młodzieńcu jej miękkie, białe kształty, nie potrafi stłumić wzruszenia i ukryć, iż ulega zmysłowemu nastrojowi.Tym bardziej, kiedy organista patrzy właśnie tam, gdzie patrzy.Co znajduje lub czego szuka w tym Wenusowym zakątku młody muzyk? Co usiłują dostrzec jego dziewicze oczy? Co go aż tak przyciąga w owym trójkącie przejrzystej skóry, okolonym błękitnymi jak strumyki żyłkami i ocienionym przez zgolony zagajnik wzgórka łonowego? Nie potrafiłbym odpowiedzieć i sądzę, że on też by nie potrafił.Ale jest tam coś, co każdego wieczoru wabi jego oczy z siłą jakiegoś fatum lub z magiczną mocą uroku.Coś jak przeczucie, że u stóp nasłonecznionego wzgórka Wenery, w miękkiej, chronionej przez gładkie kolumny ud pani, gąbczastej, czerwonawej, zwilżonej rosą jej intymności szczelinie, bije źródło życia i rozkoszy.Niebawem nasz pan, don Rigoberto, nachyli się, aby spić z niego ambrozję.Organista dobrze wie, że napój ten zawsze będzie mu zakazany, wkrótce bowiem wstąpi do zakonu dominikanów.Jest religijnym chłopcem, który od najwcześniejszego dzieciństwa czuje boskie powołanie i nic ani nikt nie jest w stanie odciągnąć go od stanu kapłańskiego.I choć - jak mi wyznał - owe wieczorne koncerty przyprawiają go o lodowaty pot i zaludniają jego sny demonami o kobiecych piersiach i pośladkach, to przecież w żadnej mierze nie zdołały osłabić jego religijnego powołania.Raczej wręcz odwrotnie: przekonały go ostatecznie, iż aby zbawić własną duszę i dopomóc innym w zbawieniu, konieczna jest rezygnacja z próżności i cielesności tego świata.Być może z takim uporem spogląda na kędzierzawy ogród swojej pani, aby siebie samego doświadczyć i Bogu okazać, że potrafi oprzeć się pokusom, nawet tej najbardziej szatańskiej: niezniszczalnemu ciału naszej pani.Ani jej, ani mnie nie dręczą owe problemy sumienia czy moralności.Mnie, bo jestem pogańskim i, na domiar wszystkiego, nie istniejącym bożkiem, niczym mniej i niczym więcej jak wytworem ludzkiej wyobraźni, jej zaś dlatego, że jest posłuszną żoną, poddającą się tym preludiom do małżeńskiej nocy przez szacunek dla męża, który je programuje w najdrobniejszych szczegółach.Chodzi więc o damę posłuszną woli swego pana, czyli taką, jaką powinna być każda chrześcijańska małżonka, a zatem, jeśli w tych zmysłowych agapach jest grzech, to mniemać należy, że rzucają one cień jedynie na duszę tego, kto dla osobistej rozkoszy je obmyśla i nimi zarządza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]