Podobne
- Strona startowa
- Melissa Marr Wróżki 03 Krucha Wiecznoć
- SCARROW, Alex TIME RIDERS 4 Wieczna wojna
- Bear Greg Wiecznosc (SCAN dal 1073)
- Asimov Isaac Koniec Wiecznosci
- James Jones Stad do wiecznosci
- Sapkowski Andrzej Wieczny ogień
- Jones James Stad do wiecznosci
- Władysław Zahorski Podania i legendy
- Pajak Henryk Prosto w slepia
- ROZWIAZANIE UMOWY O PRACE ZA WY
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Burnett próbował ją przekonać, by została w domku.Ustalili, że cmentarz należy do wilkołaków, które nieodpowiadały na telefony.Burnett jednak byłnieprzejednany i stwierdził, że muszą pochować Chanaw jego prawdziwym grobie.Kiedy Chan nie przetrwałodrodzenia, inne wyrzutki pochowały gow nieoznaczonym grobie w lesie, by nikt nie odkryłjego tajemnic.Teraz, gdy został odnaleziony, zasługiwał na to, by najego pogrzebie była przynajmniej jedna osoba, która gokochała.Nawet jeśli miałaby złamać rozkaz Burnetta,zamierzała dotrzeć tam i być świadkiem tego, jakopuszczają trumnę do grobu.Po raz drugi. Niech cię, Chan! To powinnam być ja.Dellaprzełknęła gulę w gardle, przypominając sobie jegopierwszy pogrzeb.Ten sfingowany.Chan, kiedyprzemienił się w wampira, sfingował swoją śmierć, jakwiększość wampirów, by się odciąć oddotychczasowego życia.A Della opłakiwała go wtedytak samo jak teraz.Tyle że wtedy nie miała poczuciawiny.Holiday wyjaśniła jej, iż czuje się winna, że przeżyła.Dlatego że Chase postanowił uratować ją, a nie Chana.Jednak Delli nie obchodziło, jak nazywano to uczucie.Wciąż czuła się obrzydliwie.Westchnęła i podeszła do okna.Na niebie świeciłokilka gwiazd.Chmura zasnuła prawie cały księżyc.Patrzyła, jak szara kłębiasta masa nasuwa się na niegocoraz bardziej, niczym duch.Chociaż od wizyty przy wodospadach nie odwiedziłjej żaden duch, to wciąż o nich myślała.Jej telefon pisnął, informując o esemesie.Wyciągnęłago z kieszeni z nadzieją, że to Chase znalazł coś natemat Natashy i Liama.Po wyjściu od Burnetta napisałado niego jeszcze raz, ale tym razem nie odpowiedział.Czy nie odpowiadał, bo był obrażony za to, copowiedziała wcześniej?Teraz nie miała czasu martwić się głupstwami.Możeto nie było takie kompletnie nieistotne, alew porównaniu ze sprawami życia i śmierci traciło naznaczeniu.Teraz chciała tylko ustalić, czy Chase teżmiał wizję o Natashy i Liamie.A jeśli tak, to czy odkryłw niej coś, co mogłoby im pomóc.Gdy przeczytała wiadomość, zrobiło jej się ciężko nasercu.Nie pochodziła od Chase a.Burnett informowałtylko, że spózni się pięć minut.Odpisała mu: Dobra.A potem, wciąż myśląco Natashy i Liamie, zaczęła przeglądać poprzedniewiadomości od Chase a.Westchnęła, napisała: Zadzwoń i już miała to wysłać,gdy przyszło jej coś do głowy.Dopisała proszę.Wciąż wpatrując się w telefon, zwróciła uwagę nadelikatne skrzypienie materaca za ścianą.Miranda,współlokatorka Delli, przewracała się z boku na bok.Najwyrazniej nie mogła zasnąć.Czy miało to jakiś związek z Perrym i jego okropnymhumorem tego dnia?Della powiedziała sobie, że tak naprawdę nie maczasu sprawdzać, co u czarownicy.Poza tym, biorąc poduwagę jej ból po stracie Chana, niepokój o wizje,problemy z rodziną i sprawy sercowe& nie powinnaprzejmować się problemami innych.A potem usłyszałapociąganie nosem.Kurczę, to nie był nikt inny, tylko Miranda.Gdyby toDella miała doła, Miranda już dawno by tu była. Pięć minut , pomyślała, wychodząc z pokojui delikatnie pukając do drzwi Mirandy. Proszę odezwał się niepewny głos.Della weszła do środka. Mam tylko kilka minut, ale& czy coś się stało?Miranda usiadła i podciągnęła okryte kocem kolanapod brodę. Tak, ale nie mogę o tym mówić. Czemu? Della weszła do pokoju. Obiecałam, że nie będę o tym wspominać. Po co składać takie głupie obietnice? Przecieżwszystkim się dzielimy. Ledwie to powiedziała,uświadomiła sobie, że i ona ma tajemnice przedMirandą i Kylie.Ale już niedługo.Musiała impowiedzieć. Wiem, że tak, ale& nie mogę westchnęła drżącoMiranda.Della zrobiła jeszcze jeden krok w stronęprzyjaciółki, nie mogąc ścierpieć tego bólu w jej głosie. Mam skopać komuś tyłek? Nie musisz mi nawetmówić dlaczego.Powiedz tylko komu, a to zrobię.Więcnie złamiesz żadnej obietnicy. Nie odparła czarownica. Ale kocham cię za to,że byś to dla mnie zrobiła. Chodzi o Perry ego? zapytała Della.Jeśli tak, tozamierzała mu skopać tyłek, ale na pewno nie byłaodpowiednią osobą do dawania rad.To Kylie była guruod związków.Kylie potrafiła naprawić prawie wszystkieromantyczne potknięcia.No, poza tymi Delli.Jej uczuciado Steve a i emocjonalne więzi z Chase em z powoduzwiązania cokolwiek to tak naprawdę znaczyło nawetdla takiego guru pozostawały tajemnicą. Nie mogę o tym rozmawiać powiedziała znówMiranda i załkała.Czy to znaczyło, że chodziło o Perry ego, czy nie?Della wyciągnęła telefon i sprawdziła godzinę.Musiałajuż iść. Przyprowadzić ci Kylie?Prawda była taka, że Della nie była najlepsząpocieszycielką.Bolało ją jednak, że Miranda nie chce jejsię zwierzyć.Miranda potrząsnęła głową. Nie. Otarła policzki. Ale uścisk by mi niezaszkodził. No jasne mruknęła pod nosem Della i pozwoliłasię przytulić czarownicy.Ciepło Mirandy przypomniało Delli o jejtemperaturze ciała, czyli tym czymś, o czymnienawidziła myśleć.Ale ze względu na przyjaciółkęnawet poklepała ją lekko po plecach, co prawda dośćniezręcznie. Dokąd idziesz? Miranda odsunęła się i spojrzałana wampirzycę wielkimi, zielonymi, pełnymi łezoczami.Della otarła dłonie o spodnie. Chowamy dziś Chana. O rany, jestem okropna odezwała się czarownica. Ja cię proszę o przytulenie, kiedy to ty tegopotrzebujesz.Chodz tu.No chodz.Wyciągnęła ramiona i poruszyła palcami. Nie, nic mi nie jest. Della cofnęła się o krok, aleserce ścisnęło jej się ze smutku.To właśniewywoływały czasem uściski: wyciągały wszystko napowierzchnię.Niektóre sprawy nie powinny tamwychodzić.Miranda poderwała się z łóżka, aż załopotała jejróżowa koszula w serduszka. Może ja i Kylie pójdziemy z tobą? Czekaj.Miranda machnęła ręką, jakby cofała pytanie.Zapomnij o tym, że pytałam.Idziemy, nawet jeśli nastam nie chcesz.Nie powinnaś iść sama na pogrzeb.Ruszyła do drzwi, by obudzić Kylie. Nieee! Della złapała ją za rękę.Cholera, przyszła tu wesprzeć Mirandę, a niewywoływać trzecią wojnę światową.A ostatnio takwyglądały wszystkie jej kłótnie z czarownicą. Czemu? Czy Steve idzie? zapytała Miranda.Dellę ścisnęło coś za serce.Wpływał tak na nią samdzwięk jego imienia, a do tego miała lekkie poczuciewiny.Z powodu tego, co czuła do Chase a.Nie potrafiładokładnie zdefiniować, czym było to coś , ale było.A zaprzeczanie nie mogło sprawić, by zniknęło. Nie, nie idzie. Della powiedziała prawdę i nagledo niej dotarło: gdyby Steve o tym wiedział, to by z niąposzedł.Taki był.Zależało mu.Jej też na nim zależało.Ale czy na tyle, by go zostawić? Przestać krzywdzić?Miranda delikatnie strząsnęła rękę Delli. Poddaj się, wampirzyco.Bo bez względu nawszystko nie damy ci iść tam samej.Ja i Kylie idziemyz tobą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]