Podobne
- Strona startowa
- Jason McC. Smith Elemental Design Patterns Addison Wesley Professional(2012)
- Smith Lisa Jane Pamiętniki wampirów 07 Północ [ofic]
- Smith Lisa Jane Wizje w mroku Opętany
- Smith Martin Cruz Skrzydla nocy
- Smith Scott Prosty Plan
- Trocki Lew Moje życie
- Lew Tolstoj Anna Karenina
- Eddings Dav
- Eschbach Andreas Hide Out
- King Stephen Miasteczko Salem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Duff pociągnął kolejny łyk i ponownie podał butelkę Zulusowi, ale ten potrząsnął przecząco głową.- Mała ilość daje siłę, duża ją odbiera.Czeka nas ogrom pracy.Duff zakorkował butelkę.- Ile czasu potrwa, nim do niego dotrzemy? - zapytał Mbejane.- Dzień, może dwa.- Przez dwa dni człowiek może umrzeć - zadumał się Zulus.- Nie ktoś, kto ma posturę byka i diabelski temperament - zapewnił go Duff.Mbejane uśmiechnął się, a Duff poszukał w pamięci zuluskich słów.- Kochasz go, Mbejane?- “Kochasz” to słowo, którego używają kobiety.Mbejane przyjrzał się dokładnie swemu kciukowi; jego naderwany paznokieć sterczał nad skórą niczym cmentarny nagrobek.Zulus chwycił go zębami, urwał i wypluł na ziemie.Duff wzdrygnął się.- Te pawiany nie będą pracować, jeśli nikt nie będzie im stał nad głową.- Mbejane wstał.- Odpocząłeś?- Tak - skłamał Duff i wrócili razem na przodek.Sean leżał w błocie z głową opartą o twardą poduszkę hełmu.Ciemność była tak samo nieprzenikniona jak otaczająca go skała.Próbował wyobrazić sobie, gdzie kończy się jedna i zaczyna druga - kiedy to robił, zapominał na chwilę o dręczącym go pragnieniu.Słyszał brzęk uderzającego o skałę młota i grzechot osypujących się luźno kamieni, ale nie zdawały się one wcale przybliżać.Zdrętwiał cały i bolał go bok, ale nie był w stanie się obrócić - za każdym razem, kiedy próbował to zrobić, zaczepiał kolanami o wózek.Powietrze w jego małej jaskini zalatywało stęchlizną - zaczęła go boleć głowa.Poruszył się niespokojnie i natrafiwszy ręką na małą kupkę suwerenów, uderzył w nie gniewnie, rozsypując w błoto.To one były przynętą, która zwabiła go w tę pułapkę.Teraz oddałby je i miliony innych, żeby tylko poczuć na twarzy powiew wiatru i dotyk słońca.Przywarła do niego ciemność, gęsta i dusząca niczym czarna melasa; miał wrażenie, że wypełnia jego nos, gardło i oczy, szczelnie go oblepiając.Pomacał wokół siebie i znalazł pudełko zapałek.Przez te kilka jasnych sekund spaliłby większość drogocennego, wypełniającego jego jaskinię tlenu i nazwałby to uczciwą transakcją - niestety, pudełko zamokło.Pocierał zapałkę po zapałce, ale mokre główki kruszyły się, nie dając iskry, więc odrzucił je i zacisnął mocno powieki, żeby choć w ten sposób rozjaśnić ciemność.Przed jego zamkniętymi oczyma pojawiły się jaskrawe kolory; poruszały się i zmieniały, i nagle całkiem wyraźnie ujrzał wyłaniającą się z nicości twarz Garricka.Przez długie miesiące ani razu nie pomyślał o swojej rodzinie, zbyt pochłonięty był zbieraniem złotego plonu, ale teraz wróciły doń tłumnie wspomnienia.Tyle było rzeczy, o których zapomniał.W porównaniu z władzą i złotem wszystko inne wydawało się nieważne - nawet życie, ludzkie życie straciło dla niego znaczenie.A teraz jego własne życie wisiało na skraju czarnego uskoku.Doszedł go ponownie odgłos kowalskich młotów.Po drugiej stronie zasypanego tunelu byli ludzie.Próbowali go uratować, przedostać się przez zdradzieckie rumowisko, które w każdej chwili mogło ponownie zwalić się im na głowy.To oni byli coś warci, a nie ten trujący metal, te małe złote monety, które leżały obojętnie, podczas gdy ludzie walczyli o jego życie.Pomyślał o Garricku, okaleczonym przez jego nieostrożny strzał i wychowującym spłodzonego przezeń bękarta; o Adzie, którą zostawił bez jednego słowa pożegnania; o trzymającym w dłoni pistolet Karlu Lochtkamperze i o jego mózgu, który obryzgał podłogę sypialni; o wszystkich bezimiennych ludziach, którzy stracili życie bądź zbankrutowali z jego winy.Przesunął językiem po wargach i wsłuchał się w odgłos młotów; nabrał pewności, że są teraz bliżej niego.- Jeżeli się stąd wydostanę, zmienię się.Przysięgam.W ciągu następnych trzydziestu sześciu godzin Mbejane odpoczywał tylko przez cztery godziny.Duff obserwował, jak pocąc się obficie, dosłownie niknął w oczach.Zulus zabijał się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]