Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- Roger Manvell, Heinrich Fraenkel Goering
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- Gibson William Swiatlo wirtualne
- Okruchy swiatla Montgomery
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Zelazny Roger i Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Robert Jordan Rog Valere
- Haker. Tom 1. JesteÂś tylko moja Wild Meredith
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ayno.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie niszczyć żadnych urządzeń ani nie pozwalać, by inni je niszczyli.Jeśli nie będą się opierać, to dobrze.Jeśli jednak zechcą się nam sprzeciwiać.65przejdziemy przez Pałac i Dwór Mistrzów Karmy niczym mały chłopiec przezmisterną budowlę mrowiska.Powodzenia.Niechaj bogowie nie będą w wami!Zawrócił konia i ruszył wzdłuż drogi - za nim ruszyło ośmiu z jego drużyny.Podwójna brama, przez którą wjechał książę, stała otworem, przez nikogo niepilnowana.Zaczął się zastanawiać, czy aby Strake, którego wysłał na zwiady,nie przegapił jakichś tajnych umocnień czy innych systemów obrony, wszystkobowiem wyglądało zbyt prosto.Podwórzec był częściowo wybrukowny.częściowo porośnięty kwiatami,krzewami i wszelką roślinnością.W tej części, gdzie był ogród, pracowałasłużba, zajęta właśnie koszeniem, przycinaniem i okopywaniem.Książęrozejrzał się, czy gdzieś w pobliżu nie widać zbrojowni, lecz niczego nie zna-lazł.Gdy wjeżdżali do środka, służba co prawda obrzucała ich ciekaw-skimi spojrzeniami, ale nikt z pracujących w ogrodzie nie przerwał swychzajęć.Na odległym krańcu podwórca wznosił się ciemny masyw Dworu Karmy.Książę ruszył co prędzej w tamtym kierunku, jego ludzie za nim.Jechali takw milczeniu aż do chwili, gdy ze schodów Pałacu Mistrzów, z prawej strony,dotarły do nich słowa powitania.Książę obrzucił się w kierunku, skąd dochodził głos.Na schodach stałmężczyzna w czarnej liberii z żółtym kołem wyszytym na piersi; w ręku trzymałiaskę z drzewa hebanowego.Nie powtórzył słów pozdrowienia, lecz czekałw milczeniu.Książę skierował konia do stóp szerokich schodów.-- Chcę mówić z Mistrzami Karmy - oznajmił.- Czy masz wyznaczony termin posłuchania?--spytał mężczyzna w czerni.--- Nie - odparł książę.- Ale to ważna sprawa.-- W takim razie przykro mi: lecz niepotrzebnie zrobiłeś taki kawał drogi nadarmo - powiedział.- Musisz ustalić termin.wystarczy, jeśli pójdziesz doktórejkolwiek ze świątyń w Maharatha.Po czym stuknął laską w schody, odwrócił się i zaczął wchodzić na górę.-·-- Wyplenię ten ogród z korzeniami! - krzyknął za nim Siddhartha.-· Pościnam drzewa, wzniosę ogromny stos i podłożę ogień!Mężczyzna w cierni zatrzymał się w pół kroku.Powoli odwróci! się w stronę·\iiecia.': v|-i-, !i, i.si ,i · -'· ·· s m l t: im! rod 'iiićn schnców Rt'W.& h-:;.'· '.id.T' ~: nUs 'u.-!-- Nie zrobisz tego -·- powiedział głuchym głosem człowiek w czarnej liberii.Książę roześmiał się.Ośmiu wojowników zsiadło właśnie z koni.Jedni wzięli się do wycinaniakrzewów, drudzy zaczęli właśnie skakać po rabatach z kwiatami.- Powiedz im.żeby natychmiast przestali!- A niby dlaczego mam im to powiedzieć? - zdziwił się książę.-Zrobiłemtaki kawał drogi żeby porozmawiać z Mistrzami Karmy, a ty mi mówisz, ze niemogę.Ja ci zaś mówię, że mogę.Zobaczymy, który z nas ma rację.- Jeśli rozkażesz im, by przestali niszczyć ogród - odezwał się Czarny- to ja przekażę twą prośbę Mistrzom.- Stać! - krzyknął Siddhartha.--Ale bądźcie gotowi w każdej chwil i zacząćod nowa.Lokaj przyspieszył w górę schodów i zniknął w jakichś drzwiach.Książędotknął rogu, który wisiał na pasie, przerzuconym przez szyję.Nie czekał długo.Nagle w drzwiach ukazali się uzbrojeni mężczyźni.Książeprzyłożył róg do ust i zadął - najpierw raz, potem drugi.Zbrojni ubrani byli w skórzany rynsztunek - niektórzy jeszcze w biegudopinali ostatnie sprzączki --- na głowach mieli również skórzane hełmy.Ręce,w których trzymali broń, chroniły długie po łokieć naramienniki.W dłoniachtrzymali metalowe tarcze z żółtym kołem na czarnym tle jako herbem.Wszyscydźwigali jednakowo długie zakrzywione szable.Żołnierze zapełnili całe schody,ucz nie ruszali do ataku, jakby czekając na dalsze rozkazy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]