Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Przysiega otchlani Grange Jean Christophe
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zdołali złamać jego uporu Dathka zniknął ludziom z oczu.Po dwóch dniach pewna kobieta doniosła, ze w nie używanej komórce leży w pętach, z sińcami na twarzy Wówczas Aoz Roon wybrał się do Nahknego z prośbą, ażeby pozwolono Dathce przejść do łowców.Rzekł.- Łowcy nie mają lekkiego życia.Zwierzyny wciąż nie brakuje, ale przez kaprysy pogody w ciągu ostatnich paru lat zmieniła swoje pastwiska Musimy się dobrze za nią nabiegać, mech więc dołączy do nas, skoro takie jest pragnienie chłopaka.Czemu me? Jeśli będzie do niczego, wyrzucimy go i wrócimy do sprawy.Jest mniej więcej w wieku Laintala Aya, mogą tworzyć parę.W półmroku, gdzie stał Nahkn, nadzorowani przez niego niewolnicy doili lochy na bełtel.W powietrzu unosił się kurz.Nahkn stał nieco pochylony, gdyż strop był niski.Jak gdyby kulił się przed żądaniem Aoza Roona.- Dathka winien przestrzegać praw - powiedział Nahkn, urażony niepotrzebnym wspomnieniem Laintala Aya.- Pozwól mu polować, to będzie przestrzegał praw.Zapracuje na swoje utrzymanie, nim zdąży wygoić ślady, którymi naznaczyłeś mu gębę.Nahkn splunął.- Nie był uczony na łowcę.To wyrobnik.Wszystkiego trzeba się uczyćNahkn obawiał się, żeby nie wyszły na jaw jakieś sekrety wyrobników metali; cechy pilnie strzegły tajemnic swego kunsztu, umacniając tym samym potęgę władcy.- Skoro nie chce pracować, niech posmakuje naszego twardego życia; zobaczymy, czy je wytrzyma - nie ustępował Aoz Roon.- To gburowaty milczek.- Milczenie jest zaletą na szlaku.W końcu Nahkri wypuścił Dathkę.Jak zapowiedział Aoz Roon, Dathka chodził w parze z Laintalem Ayem.Rozkochany w łowieckim rzemiośle opanował je po mistrzowsku.I choć pozostał milczkiem, Laintal Ay traktował go jak brata.Nie było między nimi ani milimetra różnicy wzrostu i nie więcej niż rok różnicy wieku.Tylko że Laintal Ay miał twarz szeroką i wesołą, a Dathka pociągłą i spojrzenie stale utkwione w ziemi.O wyczynach tej pary na łowieckim szlaku zaczęły krążyć legendy.A ponieważ tak wiele przebywali razem, stare baby gadały, że pewnego dnia spotka ich ten sam los - jak to kiedyś przepowiadano Dresylowi i Małemu Juliemu.Historia lubi się powtarzać: losy dwóch nowych przyjaciół potoczyły się zupełnie inaczej.Oni tylko pozornie byli do siebie podobni w wiośnie swego życia.Dathka poczynił tak wielkie postępy, że aż próżny Nahkri z dumą przyznawał się do chłopaka niczym jego opiekun i napomykał czasami.jakiego to miał nosa zwalniając młodzika z cechowego terminu.W obecności Nahkriego Dathka milczał i patrzył w ziemię, i zawsze pamiętał, kto go pobił.Niektórzy ludzie nigdy nie zapominają.Loila Bry zmieniła się nie do poznania po śmierci ukochanego mężczyzny.I jak poprzednio nie opuszczała swej wonnej komnaty, tak teraz chętnie błądziła po dzikich polach kiełkującej zieleni wokół Oldorando, gadając sama do siebie lub podśpiewując.Wiele osób obawiało się o nią, ale nikt nie śmiał do niej przystąpić, poza Laintalem Ayem i Shay Tal.Pewnego razu zaatakował ją niedźwiedź, wypłoszony z gór niedawnymi lawinami.Poturbowaną, wlokącą się ostatkiem sił, zwietrzyły dzikie psy, zagryzły i w połowie zeżarły.Kobiety znalazły rozwłóczone szczątki, pozbierały je i z płaczem poniosły do domu.Po czym szaloną Loilę Bry pogrzebano zgodnie z obyczajem.Wiele kobiet ją opłakiwało, chyląc czoło przed samotnością tej zrodzonej w porze śniegów istoty, która wśród współplemieńców potrafiła żyć swoim własnym życiem.Niezdolne udźwignąć tak bezmiernej samotności kobiety, jak gdyby przeżywały ją za pośrednictwem tej wielkiej samotniczki, ku pokrzepieniu swych serc.n?Wszyscy poważali uczoność Loily Bry.Ostatni hołd swej wiekowej ciotce przyszli złożyć Nahkri i Klils, aczkolwiek nie zawracali sobie głowy ściągnięciem na jej pogrzeb ojca Bondorlonganona.Przystanęli na uboczu tłumu żałobników, poszeptując między sobą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]