Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Anne McCaffrey Sen jak smierc
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jaciekrece.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasem znajdujący się w ruchu pojazd używany jest jako stacja przesiadkowa przez parę lub grupę, która udaje się na planetę zbyt odległą, by dotrzeć do niej jednym skokiem.Wówczas zatrzymują się u nas na krótko.Lotne Skrzydło miewało takich gości, znajdowało się bowiem już na granicy poznanego przez nas kosmosu, a kierowało się jeszcze dalej, w regiony dotąd nie poznane.Rero-i-ja nie mieliśmy nic przeciwko samotności.Praca, którą zwykle wykonywaliśmy, dawała nam satysfakcję.Pełniliśmy obowiązki pilota i głównego inżyniera na licznych statkach badawczych w wielu układach planetarnych, a do naszych obowiązków należała pomoc zespołom badawczym po dowiezieniu ich na miejsce.Z konieczności więc zostaliśmy domorosłymi ksenologami.To z kolei związało nas z pracami Instytutu Gwiezdnego na Arvelu, zarówno jeśli chodzi o rozliczne zajęcia towarzyskie, jak i o ocenę danych.Kiedy woleliśmy pozostać w domu, nie mogliśmy nawet wykręcić się zajęciami rodzinnymi, nasze dzieci bowiem osiągnęły już wiek młodzieńczy.Nie chcieliśmy zresztą mieć ich więcej; nowy maluch unieruchomiłby nas na Arvelu.A zbyt wiele przyjemności dawał nam kosmos.Ceną zaś było to, że nie mieliśmy prawie własnego życia.Toteż bardzo nam odpowiadała samotność, podczas której mogliśmy medytować, czytać, oglądać klasyczne choreodramy, odpowiednio wczuwać się w pewne utwory muzyczne i zapachowe, kochać się swobodnie i bez pośpiechu.I tak było przez dni siedem i trzydzieści.Potem nagle rozległ się alarmowy gwizdek, zabłysły ostrzegawczo ekrany, a my pospieszyliśmy do komory odbiornika.Kiedy oczekując zawiśliśmy w nieważkości, odczułem bicie obu naszych serc.Ciała Rero i moje starały się ochłonąć z podniecenia; otaczała nas mgiełka i wydzielaliśmy silny zapach, złączyliśmy kończyny żałując, że nie możemy połączyć ciał.Co spowodowało, że ktoś do nas dotarł? Czy to jakiś posłaniec zwiastujący nadejście kataklizmu?Przybywający zmaterializował się i poznaliśmy, że katastrofa dotknęła jego, nie nas.Pierwszy szok na jego widok zlał się z bólem, który odrzucił nas, wydających okrzyki zdumienia.Podczas teleportacji do odbiornika przedostała się również niewielka ilość atmosfery z tamtego statku.Rozpoznałem śmiercionośną cierpkość tlenu.Na szczęście było go niewiele, tak że nasze odpowietrzacze natychmiast się z nim uporały.Jednocześnie zaś nowo przybyły zmarł w bólach, próbując oddychać chlorem.Zbliżyliśmy się, by oddać posługę unoszącemu się w komorze ciału.Cisza sączyła się z niewidocznej ciemności poprzez otaczający nas obnażony metal, tak jakby chciała pogrążyć naszego ducha.Długo patrzyliśmy na martwe ciało; nie wiedzieliśmy jeszcze, że to ciało mężczyzny, ludzkie genitalia bowiem są równie osobliwe jak ludzka psychika.Zapachy ciała były słone i kwaśne, proste i nieliczne.Zastanawialiśmy się, czy to dlatego, że już nie żyje.(Oczywiście nie mieliśmy racji).Kiedy ostrożnie, z uszanowaniem, otworzyliśmy zapięcia jego poplamionego kombinezonu oraz odzieży spodniej, przez chwilę przyglądaliśmy się szukając w nim piękna.Był groteskowo podobny do nas i niepodobny: również dwunogi, większy od Rero, mniejszy ode mnie, z pięcioma palcami u ręki, ani jedną częścią ciała nie przypominający żadnej z naszych.Najdziwaczniejsza była chyba jego skóra.Poza obszarami owłosienia oraz pojedynczymi włosami na pozostałej powierzchni ciała skóra ta była gładka, żółtawobiała, pozbawiona komórek zmieniających ubarwienie oraz zaworów upuszczających pary zapachowe.Zastanawiałem się wówczas, jak takie istoty potrafią wyrazić swe myśli, swe najgłębsze uczucia (do dziś tego nie wiem).Ale najosobliwsze wydały mi się oczy.Miał ich dwoje, tak samo jak my, ale w tym pozbawionym wici, dziwacznie powykręcanym obliczu wydawały się ślepe, ponieważ biel w nich otaczała kolor niebieski.niebieski.- Obca rasa inteligentna - wyszeptała w końcu Rero.- Pierwsza przez nas spotkana, która również prowadzi badania.Pierwsza.I oto jeden z jej przedstawicieli musiał trafić na nasz statek, bez zabezpieczenia, i umrzeć.Jak to się mogło stać?Wzrokiem i palcami obiegłem jego ciało, tak łagodnie, jak potrafiłem.Jego aura zanikała szybko.Och, wiem, że to tylko promieniowanie podczerwone; nie jestem inkarnacjonistą.Niemniej jednak to przygasanie jest jak sygnał do ostatniej podróży.- To jego wycieńczenie może być typowym objawem dla tego gatunku, a ich społeczność nie wytworzyła, być może, nawyku czystości - stwierdziłem najbardziej beznamiętnym tonem, na jaki było mnie stać.- Jednak wątpię w jedno i drugie, podejrzewam zaś, że by} to tragiczny wypadek wynikający z jakiegoś wcześniejszego nieszczęścia.- Jednocześnie w myślach odmówiłem starodawne pożegnanie: Niech Bóg wezmą do siebie twą duszę i niech spoczywa ona w cieple Jego torby, karmiona mlekiem Jej wymienia, aż to, co było tobą, wzrośnie i odejdzie wolno.Rero przyłączyła się do moich rozważań, które, jak się potem okazało, były poprawne.Ponieważ prawda nigdy się nie doczekała szerszego podania do wiadomości na Arvelu, oto, w skrócie, najważniejsze fakty.Krzyż Południa był także jednym z najstarszych i najdalej wysłanych statków jego planety.Tak samo zmierzał ku najjaśniejszej gwieździe konstelacji, od której wziął nazwę, a była to ta sama gwiazda, ku której podążaliśmy my: ludzie nazwali ją Alfa Crucis.I podobnie jak my, oni leż używali teleporterów do wymiany załóg podczas lotu.Ich statek przypadkowo przeleciał nie opodal wypalonego czarnego karła, co spowodowało, że zmienili program lotu i weszli na orbitę, by zbadać ten obiekt.Wysłano czterech mężczyzn, by wykonali te prace
[ Pobierz całość w formacie PDF ]