Podobne
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoci
- Anne Holt Hanne Wilhelmsen 03 mierc Demona
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Rice Anne Wywiad z wampirem (SCAN dal 702
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lady Gana nie była jednak pewna, czy wiatr nie przenosi choroby, i chciała wszystkiego dowiedzieć się ode mnie.Nie uwierzyła, jak sądzę, moim zapewnieniom, że śmierć następuje w wyniku wtórnych powikłań u osłabionych pacjentów, a nie na skutek samej zarazy.Dlatego też nie mogłam przyznać, że nie jestem wykształconą uzdrawiaczką.Zniweczyłabym całe dobro, które wyrządziłam.Bez względu na to, czy przeszłam szkolenie, moje informacje były w pełni wiarygodne.Lord Bestrum i lady Gana opowiedzieli mi potem o swoim synu i córce, którzy w towarzystwie sługi wyjechali na jarmark do Ruathy i przepadli bez wieści.Bestrum pracowicie szkicował dla mnie mapę, gdy na zewnątrz rozległy się głośne okrzyki.Przez okno zobaczyliśmy dziwacznie obładowanego błękitnego smoka, który opuszczał się na podwórzec.Wybiegliśmy, aby go powitać.- Nazywam się M’barak, jeździec Aritha z Weyru Fort, przybywam po szklane butle zrobione przez uczniów.- Uśmiechnął się znacząco, wskazując pakunki umieszczone na grzbiecie smoka.- Czy macie jakieś butle dla Ruathy?Był młody, ale należało mu się traktowanie stosowne do rangi.Przy klahu i pysznym winnym cieście lady Gany powiedział nam, że biegonie także zdychają na skutek zarazy, trzeba je w związku z tym szczepić.Bestrum i Gana oznajmili z dumą, że tego ranka poddali się szczepieniu, i wskazali przy tym na mnie.Rozbawiła mnie zaskoczona mina M’baraka.Wziął mnie za jedną z domowniczek.Choć nosiłam nadal zgrzebne spodnie i filcowe buty, Macabir dał mi jeszcze tunikę uzdrowiciela: kaftan, abym nie zmarzła w podróży.Nie wyglądałam na prawdziwego uzdrowiciela i - w przeciwieństwie do miłych gospodarzy - doskonale zdawałam sobie z tego sprawę.- Czy zamierzałaś wrócić do Cechu Uzdrowicieli? - zaczął M’barak.- Bo jeśli przypadkiem potrafisz sobie radzić z biegoniami przydałabyś się ogromnie w Ruathcie.Mogę cię zabrać.- w oczach migotały mu chytre, wesołe iskierki - i oszczędzić ci długiej i meczącej podróży.Tuero przesłałby na bębnie wiadomość, gdzie jesteś.Zbieramy ludzi na pomoc dla Ruathy.Ludzi, którzy przeszli szczepienie i nie boją się zarazy.Ty się nie boisz, co?Potrząsnęłam głową, zdumiona szaleńczym pulsowaniem krwi w żyłach i gwałtownym biciem serca, gdy otrzymałam niespodziewane zaproszenie tam, dokąd tak desperacko starałam się dotrzeć.Za życia Suriany tylko w Ruathcie spodziewałam się znaleźć odrobinę szczęścia i wolności.Pozbyłam się jarzma, które krępowało członków wysokich rodów, i mogłam teraz pójść, dokąd chciałam.Obecnie Ruatha musiała bardzo różnić się od tej Warowni, którą znałam z opisów Suriany.Ale teraz przydam się tam, zwłaszcza jako Rill, a nie lady Nerilka.To było zajęcie dla mnie i temu celowi chciałam się poświęcić.- Jeśli potrzebujecie kogoś, kto umie się obchodzić z biegoniami, to mam tutaj dwóch ludzi, którzy marnotrawią czas na rzeźbieniu kościanych ozdóbek z braku innego zajęcia w porze zimowej - odezwał się żywo Bestrum.- Rill skłuła ich, tak samo jak nas dzisiaj rano, nie będą się wiec bali jechać do Ruathy.Tak też się stało.Podczas gdy dwóch parobków, braci o tym samym flegmatycznym usposobieniu i silnej budowie ciała, pakowało się do drogi, lady Gana przyniosła jeszcze obszerny płaszcz dla ochrony przed dotkliwym zimnem przestrzeni pomiędzy.Gospodyni krzątała się razem ze sługami przygotowując dodatkowy prowiant dla udających się w drogę i pakując szklane słoje.Rozmieściliśmy je z M’barakiem na grzbiecie smoka tak, żeby nie popękały.Widywałam już smoki ale nigdy z tak bliska.Mają ciepłą, bardzo gładką i miękką skórę.Od jej dotyku dłonie nabierają korzennego zapachu.Arith porykiwał raz po raz.M’barak zapewniał, że to nie z powodu niecodziennego bagażu.Pozawijaliśmy wielkie szklane pojemniki; w Warowni Fort leżało na składzie mnóstwo tych uczniowskich wprawek, ale zupełnie nie pamiętałam, do czego używała ich matka.Po raz ostatni obejrzałam ranę chłopca.Wydawała się goić.Dzieciak po sporej dawce fellis spał głęboko i uśmiechał się.Potem pożegnałam się z Bestrumem i Ganą.Choć znaliśmy się zaledwie parę godzin, okazali mi ogromną serdeczność.Zapewniłam, że dowiem się o los ich dzieci i służącego, i dam im znać.Gana wiedziała, że szansę są nikłe, ale poczuła się pokrzepiona na duchu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]