Podobne
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoci
- Anne Holt Hanne Wilhelmsen 03 mierc Demona
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Rice, Anne Lestat 'Opowiesc o zlodzieju cial'
- Nadchodzi Ostatni Dyktator Swia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jemu ufam, a zazwyczaj nie jestem zbyt ufny.On jednak musi polegać na swych urządzeniach i pracownikach.Ktoś już do niego dzwonił, żeby mu przypomnieć, że do jego obowiązków należy tłumienie wszelkiej paniki w tygodniu poprzedzającym Wielką Radę i Sąd Zimowy.- Kto dzwonił? - spytał Dallish.- Nigdy nie widziałem tak szybkiej akcji.Jakby wszystko mieli od dawna w pogotowiu.- Jasne, że mieli - podsumował Coromell.- Kiedy tylko dowiedzieli się o tej bombie zegarowej i o Irecie, zaczęli wynajdywać wszelkie powody, by nam przeszkodzić.Nawet mój wyjazd na polowanie wydaje mi się teraz dość podejrzany.- Ależ panie admirale, zawsze przecież poluje pan o tej porze roku.- Zgadza się, ale pamiętasz chyba, że wahałem się, czy nie zostać w związku z przylotem Sassinak i zbliżającym się procesem.I nagle ktoś zrezygnował z biletu do Bakki Lodge.Ale teraz to bez znaczenia.Później możemy się tym zająć, pod warunkiem, że to “później" w ogóle nastąpi.- Panie admirale, czy mogę coś zaproponować? - Dallish miał zarazem zmieszaną i zdecydowaną minę.- Mów.- Lunzie jest teraz jedynym świadkiem w sprawie Irety.Byłaby więc celem kolejnego ataku, nawet gdyby nie przywiozła z Diplo tych dowodów.- Myślę, że jest tu wystarczająco bezpieczna.- zaczął Coromell, ale zaraz pokręcił głową.- Tylko że już posłaliśmy do prokuratora generalnego wiadomość, że Lunzie jest na planecie.- I musimy wziąć pod uwagę możliwość przecieku w biurze prokuratora- Hm.Musimy jednak postarać się, żeby tu nie nastąpił żaden przeciek.- Komunikator Coromella zabrzęczał.Admirał podniósł słuchawkę.- Ach, pan sędzia Vrix.Właściwie tak, ale ma pan przecież w aktach nagrania jej zeznań.Nie.Nie, to niemożliwe.Dlatego że.Tak, właśnie tak.A do tego czasu nie będę ryzykował życiem ostatniego rządowego świadka.- Wyłączył urządzenie i uśmiechnął się do Lunzie.- Sama widzisz.Nie możemy spuszczać cię z oka do czasu rozprawy.Tym razem, powiedział sobie podporucznik Timran, wykonam wszystko bezbłędnie już za pierwszym razem.I to nie dzięki zrządzeniom losu, lecz korzystając z chłodnej kalkulacji i własnej inteligencji.Wiedział, że tę misję przydzielono właśnie jemu, ponieważ zawsze miał szczęście.Ale teraz wiózł oddział żołnierzy marynarki, paru oficerów-Weftów (to, że przewyższali go stopniem, niewiele znaczyło w chwili, gdy właśnie on dowodził promem) i miał rozkaz uratować swą ukochaną panią kapitan.Zamierzał zrobić wszystko jak należy.Nie popełni żadnego błędu.Pomagając sobie wywalonym na brodę językiem, odpalił prom z platformy.Nie zapomniał o wysłaniu odpowiedniego sygnału do Zaid-Dayctna, z potwierdzeniem odlotu, pamiętał też o sprawdzeniu łączy bliskiego i dalekiego zasięgu, dzięki którym mógł komunikować się z krążownikiem.Z góry stacja orbitalna wyglądała tak, jakby jakieś niegrzeczne dziecko wzięło trzy, cztery zestawy klocków Tekilink i połączyło je na chybił trafił.Stacja miała może w sobie pewien urok, ale brakowało jej wyraźnie funkcjonalnej Unii, która tak podobała się Timranowi w obiektach Floty.Krążownik zacumowany był na końcu długiego wysięgnika stacji.Na drugim jej skrzydle cumował rząd niezgrabnych transportowców wewnątrzukładowych.Wreszcie prom oderwał się od stacji i opadał łagodną trajektorią w kierunku portu.Tylko że Tim nie miał zamiaru lądować w porcie.Nie powiedział o tym Arly, bo była zbyt zajęta.Lecz w jego rozkazach nie było mowy o porcie dla promów, po prostu kazano mu polecieć na odsiecz Sassinak.Timran był pewien, że pani kapitan nie ma w porcie.Gdyby tam była, skontaktowałaby się już z krążownikiem.Zatem lądowanie tam skończyłoby się tylko przepychankami z cywilami, którzy i tak krzywo patrzyli na promy Floty w swojej strefie.Jeden ze stojących obok niego Weftów włączył cywilny kanał z wiadomościami.Tim zerknął na ekran, gdy usłyszał pytania zadawane przez dziennikarkę wyrzuconym z pokładu oficerom służb bezpieczeństwa, lecz przypomniał sobie, co się stało poprzednim razem, kiedy się zdekoncentrował.Bardziej powinny interesować go pytania wściekłego urzędnika kontroli przestrzeni powietrznej.Pracownik kontroli wrzeszczał, że prom wywoła zakłócenia w planowym ruchu powietrznym.Uśmiechnął się do siebie.Promy wojskowe nie przetrwałyby długo, gdyby były ślepe na ruch innych jednostek.Równie dobrze, jak kontrola ruchu, wiedział, ile jeszcze jednostek znajduje się w ruchu.Z pyszałkowatych plotek oficerów bezpieki wynikało, że układ centralny nie posiada systemu wewnętrznej obrony powietrznej.Bronthinowie się na to nie zgadzali.A dla Tima całe uzbrojenie planety to było małe piwo.- Nie lecimy do portu? - zapytał Weft.Miał na imię Kiksi.A więc to kobieta.Tima nigdy nie interesowali bliżej Weftowie.Nie czuł do nich żadnej antypatii, ale zwykle miał ważniejsze zajęcia niż pochłanianie teoretycznej wiedzy na temat innych ras.- Nie - powiedział.- Natychmiast by nas aresztowano.A komandor Sassinak na pewno tam nie ma, inaczej by się z nami skontaktowała.- Masz rację.A czy wiesz, gdzie ona jest?- Tego nikt nie wie.- Przycisnął guzik mapy, by zadecydować, gdzie powinni wylądować.W układzie centralnym nie było zbyt wiele otwartej przestrzeni w okolicach miejsca, gdzie mogła znajdować się Sassinak.- Niezupełnie się zgadzam - zabrał głos drugi Weft, porucznik Sricka.- Sassinak nie ma w zasięgu naszego promu.Tym razem Tim odwrócił głowę, choć ręce cały czas trzymał na konsolecie.- A ty wiesz, gdzie ona jest? Dlaczego nie powiedziałeś o tym Arly?- Sassinak wciąż się przemieszcza.Jest gdzieś pod powierzchnią planety.Nie udało nam się nawiązać z nią kontaktu.- Pod powierzchnią.Jak w łodzi podwodnej? - Układ centralny miał tylko jeden ocean, lecz chyba nie kursowały w nim lodzie podwodne.Kiksi zaśmiała się, a Tim poczuł, że uszy go pieką.- Nie, pod miastem.Czy to jakieś podziemia czy kanały, tego nie wiemy.Nie rozmawiamy z nią, kiedy przybieramy ludzkie kształty, bo tego nie umiemy.Ale mamy pewne wyczucie kierunku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]