Podobne
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoci
- Anne Holt Hanne Wilhelmsen 03 mierc Demona
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Rice, Anne Lestat 'Opowiesc o zlodzieju cial'
- Koneczny.Feliks Cywilizacja zydowska
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— A cóż by to mogło być? — zapytał sceptycznie gospodarz.Sebell zauważył nagle pełną nadziei minę Menolly.— Bębny! Piemur odpowie na wołanie bębnów.— Bębny? — Torik odrzucił w tył głowę, ryknąwszy śmiechem ze zdumienia.— Tak, bębny — powiedział Sebell, któremu uprzykrzyło się już zachowanie Torika.— Gdzie jest wasza wieża bębnów?— A po cóż nam wieża bębnów w Warowni Południowej?Zajęło to zdumionym harfiarzom sporą chwilę, zanim zrozumieli, że wieża bębnów, tradycyjnie budowana w każdym gospodarstwie na Północy, nigdy nie została uwzględniona w planach tej jednej jedynej Warowni na Południu.To prawda, że istniały teraz niewielkie gospodarstwa założone tak daleko na wschodzie, jak Rzeka Wyspy, ale wiadomości przesyłano tam i z powrotem poprzez jaszczurki ogniste lub statki.Na niecierpliwe pytanie Sebella o jakiekolwiek bębny w jego warowni Torik odpowiedział, że owszem, mają kilka bębenków do wybijania rytmu przy tańcach.Znajdowały się one w pomieszczeniach Sanetera, harfiarza Warowni, który przerwał swoją południową drzemkę, żeby pokazać je Sebellowi i Menolly.Nadawały się one, jak smutno zauważył Sebell, rzeczywiście tylko do przygrywania do tańca i nie miały właściwie żadnego rezonansu.— Ale mimo wszystko przydałyby się nam dzisiaj bębny sygnalizacyjne, Toriku — powiedział Saneter.— Łatwiejsze to niż żeglowanie w dół wybrzeża, żeby coś omówić.Można by po prostu wybębnić to tutaj.I bezpieczniejsze.Ci jeźdźcy z przeszłości nigdy nie nauczyli się kodów bębnowych.Jak już o tym mowa, nie jestem pewien, ile ja sam z nich pamiętam.— Saneter popatrzył na czeladników harfiarzy nieco speszony.— Nie musiałem używać mowy bębnów, odkąd przyjechałem tu z F'norem.— Nie byłoby trudno odświeżyć ci pamięć, Saneterze, ale potrzebne są nam odpowiednie bębny.A na to trzeba czasu, zwłaszcza przy wszystkim, co Mistrz Kowali ma już teraz na głowie — powiedział Sebell, potrząsając głową z rozczarowaniem.Był taki pewien.— Czy bębny muszą być zrobione z metalu? — zapytał Torik.Te mają korpusy z drewna.— Postukał po skórze napiętej na większym z bębnów, a ten zawarczał w odpowiedzi.— Bębny sygnalizacyjne są duże, żeby rozbrzmiewały.— zaczął Sebell.— Ale niekoniecznie z metalu; po prostu coś wystarczająco dużego, odpowiednio pustego w środku, na czym można rozpiąć skórę i co będzie dawać donośny głos? — zapytał Torik ignorując to, że mu przerwano.— Na przykład pień drzewa.powiedzmy.— zaczął rozkładać ręce, rozszerzając krąg, aż Sebell wpatrzył się z niedowierzaniem w obszar, jaki objął ramionami —.mniej więcej takiej wielkości? Z takiego powinien wyjść całkiem głośny bęben.Drzewo, o którym myślę, zwaliło się w czasie ostatniej burzy.— Wiem, że wszystko rośnie większe na południu, Toriku powiedział Sebell, teraz z kolei on sceptycznie — ale pień drzewa takiej wielkości, jak ty sugerujesz? Przecież drzewa nie rosną takie wielkie.Torik odrzucił głowę w tył, śmiejąc się z niedowierzania Sebella.Klepnął Sanetera po ramieniu.— Pokażemy temu niedowiarkowi z Północy, czy nie, Harfiarzu?Saneter wyszczerzył przepraszająco zęby do swoich kolegów po fachu, rozkładając ręce na znak, że Torik mówi prawdę.— Co więcej, to wcale nie jest tak daleko od Warowni.Moglibyśmy zdążyć tam i z powrotem przed obiadem — powiedział Torik bardzo zadowolony z siebie i wyszedł z pokoju harfiarza przed pozostała trójką, żeby zebrać pomocników.Chociaż Sebell wierzył, że to drzewo znajdowało się “niedaleko" od Warowni Południowej, nie była łatwa ta wędrówka przez wilgotny tropikalny las, gdzie ścieżkę trzeba było wyrąbywać wciąż na nowo.Ale kiedy w końcu doszli do drzewa, jego obwód był naprawdę tak wielki, jak obiecywał Torik.Sebell czuł, podobnie jak i Menolly, nabożną cześć, kiedy wyciągnęli ręce, żeby pogładzić gładkie drewno upadłego olbrzyma.Owady, które wydrążyły pień tego potwora, zrobiły sobie także posiłek z jego kory, aż nie pozostało nic poza cieniutką skorupą, ostatnią skórą niegdyś żyjącego drzewa.I nawet ta skorupa zaczynała już butwieć, leżąc w wilgoci i na deszczu.— Czy to wystarczy na bębny, harfiarzu? — zapytał Torik zachwycony, że udało mu się ich skonfundować.— Wystarczy na wszystkie gospodarstwa, jakie masz i jeszcze zostanie — powiedział Sebell, mierząc oczami padły pień.Musi mieć z kilka długości smoka: smoczej królowej! To musi być największe, najstarsze drzewo rosnące na Pernie.Ile Opadów Nici przetrwało?— No, ile mamy ci udać dzisiaj? — zapytał Torik wskazując na dwuręczną piłę, niesioną przez jego gospodarzy.— Zdecyduję się dzisiaj na jeden — powiedział Sebell — stąd.i wyznaczył odległość ręką i ciałem, wyciągając wskazujący palec jak najdalej od żeber —.dotąd.To da dobry, głęboki, daleko niosący się dźwięk, kiedy naciągnie się skórę.Saneter, który przyszedł z nimi, pochylił się, podniósł tęgą, zakończoną zgrubieniem gałąź i uderzył eksperymentalnie w pień drzewa.Wszystkich zaskoczył głuchy odgłos, jaki wydało drzewo.Jaszczurki ogniste, które przycupnęły na pniu, uniosły się z wrzaskami protestu.Szeroko się uśmiechając Sebell wyciągnął do Sanetera rękę po kij.Wybębnił zwrot “uczeń do raportu!"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]