Podobne
- Strona startowa
- Edwards Eve Alchemia miłoci 03 Gra o miłoć. Kroniki rodu Lacey
- Edward Griffin World Without Cancer The Story of Vitamin B17
- World Without Cancer The Story Of Vitamin b17 G Edward Griffin
- Edwards Eve Kronik rodu Lacey 02 Demony miłoci
- MAREK KRAJEWSKI Edward Popielski 03.Liczby Harona (2011)
- Redlinski Edward Konopielka (SCAN dal 763)
- Stachura Edward Siekierezada (SCAN dal 1048)
- Saramago Jose Miasto Slepcow
- Chmielewska Joanna Wielki diament t.1
- Grisham John Lawa przysieglych (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Autor powtarza tę sytuację wnowym wariancie eufemizmów krajobrazowych.Powtarza jeszcze dobitniej:Albo w gaju, gdzie jesteśbrzozą, białym powietrzemi mlekiem dnia,barbarzyńcą ogromnym,tysiąc wieków dzwigająctrysnę szumem bugajuw gałęziach twoich ptak.Miłość: samoobrona istnień skazanych na rychłą śmierć.Jest oporem wobec wyrokówhistorii najsilniejszym i najsłabszym jednocześnie.Jej słabość to czułość i obcość w świeciewyroków historii.Jej siła to odwaga marzenia, kreacja innej rzeczywistości, w której kochając potrafimy rosnąć.Oto zakończenie Wyroków, bardzo jasno formułujące sens(psychologiczny, autodydaktyczny) analizowanego tu obrazu-klucza:I tak się trzeba im zaprzećw ziemię i wiatr, w świetlistość,by deszczem pocisków lecącopadły w dłonie czysto.A w ich ulewie rosnąćptakiem, człowiekiem i sosną.Rosnąć w ulewie pocisków, na przekór ich śmiercionośnej energii.A więc rosnąć wkłamstwo wyobrazni? Tak.Trzeba mieć odwagę, by w końcu powiedzieć a Baczyński ma tęodwagę że człowiek-krajobraz to kłamstwo.Bywa prawdą chwili miłosnej.Bywa prawdąreligijnego uniesienia.W wierszu Znieg (1943) Bóg jest śniegiem przestrzenią śnieżnejzamieci.W Poemacie o Bogu i człowieku (1942) te dwa wątki erotyczny i religijny splatają się w jedno: akt poczęcia nowego człowieka to wstąpienie Boga w ciało kobiece,które staje się krajobrazem kwiatów, owoców i ptaków.W okupacyjnej realności ucieczka w pejzaż nie może być ucieczką od śmierci.Staje się by posłużyć się wyrażeniem bliskim Leśmianowi jedną ze śmierci; powiększenie ipomniejszenie do tej samej prowadzą nicości.Ciało może rozrosnąć się w pejzaż.Może33przemienić się w śnieg, w ulewę, w ziemię (Otwarcie przemian, 1942).Jest to naprawdęmożliwe, gdy rozproszy się w eksplozji granatu.Gdy zamieni się w sypki popiół (Pieśń ociemności, 1942).Tylko takie metamorfozy są przecież realnością naszego losu.W jednym zpózniejszych wierszy Baczyńskiego pt.Co jest we mnie (1943) powraca obraz-klucz człowiek-pejzaż , który nie pozostawia żadnych złudzeń.Bohater, podmiot wiersza, nosi wsobie przestrzeń groznych, rozdzieranych żywiołami widoków.Niebo burzowe, góry przezwiatr podnoszone, morza i gwiazdy.Nosi w sobie to, czym sam wkrótce się stanie.Własnąśmierć, własny cmentarz: krajobraz, w którym rozproszy się jego ciało.I ta ziemia cięższa od orkanówwe mnie ciasnym z hukiem się obracai rozdarty nią jak głazem ranaczekam Boga, który nigdy nie powraca.Bóg, poeta i śniegReligijność liryki Baczyńskiego to kolejne ogniwo w jego poetyce kontynuacjidoświadczeń romantyzmu.Człowiek nie jest tu pejzażem w próżni kosmicznej.Jest pejzażemw pejzażu.Przestrzenie na zewnątrz człowieka wzywają przestrzenie zamknięte w jego ciele imyślach.Pragną się z nim połączyć.Oto jakże niezwykła i jak konsekwentniewywnioskowana z obrazu-klucza poetycka definicja śmierci:Albo ptak zimowy w śniegu na mnie woła,długie pola nad nim, pola smutku,gdzie się cisza zmienia w głuchy łuk kościoła,i tak w wieczność wchodzę po cichutku.Czymże jest zatem wieczność w świecie wyobrażeń Baczyńskiego? Z perspektywyjednostki to czas przeszły i przyszły: w którym jej jeszcze nie było i w którym jej już niebędzie wśród żywych.A przecież człowiek w swoim krótkim teraz obcuje zprzest r zeni ą wi eczności.Jest to dokładnie ta sama przestrzeń, która go otacza,buduje i w końcu zabija.Podział na świat i zaświat nie ma u Baczyńskiego charakteruprzestrzennego. Nie ma ziemi i grobu, jakby dwa obrazy / nałożone na siebie przenikły sięrazem , czytamy w wierszu bez tytułu, zaczynającym się słowami:.Książka leżała nastole..Zaświat, kraina zmarłych, nie znajduje się gdzie indziej, po tamtej stronie , wysokow niebie czy głęboko pod ziemią ani w krzywiznach czasoprzestrzennych Kosmosu.Znajdujesię w krajobrazie.W krajobrazach zewnętrznych wobec człowieka (w śniegu, deszczu,wodospadach, światłach ciał niebieskich) i w wewnętrznym krajobrazie ciała.Oddychamyzaświatem, połykamy go, kochamy się w nim, jesteśmy wypełnieni jego substancją, która nasw końcu pochłonie i rozproszy w sobie.Gdybyśmy w tym momencie urwali rekonstrukcję obrazu świata i zaświata w poezjiBaczyńskiego, musielibyśmy dojść do wniosku, iż jest to obraz konsekwentnie ateistyczny.Lecz pamiętamy z cytowanych wierszy, że Bóg w tej poezji istnieje.Istnieje leksykalnie,pojawia się zwłaszcza w gatunkach, które są tradycyjnie przypisane liryce religijnej (psalm,modlitwa), w tytułach takich utworów, jak Chrystus (1939), Do Matki Boskiej (1943),Hallelujah (1942), Krzyż (1941), Wielkanoc (1942), Teologia (1941), Zwiętość (1942) i wieluinnych.Jest to Bóg chrześcijański, biblijny, ze świętymi i aniołami, Bóg kościelny i dziecięcy(Poemat o Chrystusie dziecięcym, 1940), świąteczny i literacki objawiony w twórczości34poprzedników.Czy Baczyński jest poetą katolickim? Znajdziemy tu epifanie wiary i epifaniezwątpienia, chwile bluznierczych oskarżeń i chwile mistycznych złączeń.Równie prawdziwesą tedy wołania do Boga, by dal znak swojej mocy, jeżeli nawet nie istnieje: jeżeli cię niema (Narodziny Boga), jak i odtrącenie Boga przez człowieka, którego odtrącił Bóg (wModlitwie II):Jeżeli konać tak nam kazałeśz twarzą pod butem, z hańbą ciała,jeżeli każde kochanie małe,to nas nie wołaj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]