Podobne
- Strona startowa
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Eating Disorders Mario Maj, KathrineJuan Jose Lopez Ibor, Norman Sartorius
- Moorcock Michael Saga o Elryk Sniace Miasto
- Farmer Philip Jose wiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Sujkowski Boguslaw Miasto przebudzone
- Ryszard Ciemiński Miasto z morza
- Bulyczow Kir Miasto na Gorze (2)
- ciemiński ryszard miasto z morza
- Glen Cook Zolnierze zyja
- Young Samantha On Dublin Street 04 Sztuka uwodzenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- starereklamy.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I miała rację, trudno zaprzeczyć.Chociaż z drugiej strony nie można wymagać, byśmy byli w stanie przewidzieć wszystkie następstwa naszych czynów, wyobrażając sobie najpierw bezpośrednie, potem pośrednie i wreszcie wyimaginowane skutki życiowych decyzji.Nikt wówczas nie miałby odwagi ruszyć się z miejsca, do którego przykułyby go wątpliwości.Złe i dobre uczynki oraz słowa rozsiewają się jak ziarna, mniej lub bardziej równomiernie, padając na grunt przyszłych dni, również i tych, których my sami nie doczekamy, by potwierdzić nasze przypuszczenia, pogratulować sobie wnikliwości lub prosić kogoś o wybaczenie.Niektórzy mówią, że w tym kryje się istota nieśmiertelności.Może to i prawda, ale na razie trzeba było pogrzebać człowieka.Całą akcją kierowali lekarz i jego żona.Dziewczyna w ciemnych okularach nadal rozpaczała, lecz wyrzuty sumienia kazały jej dołączyć do reszty.Gdy tylko żołnierz zauważył wychodzących ślepców, krzyknął, Stać, i w obawie, że ten złowrogi okrzyk nie wystarczy, na wszelki wypadek wystrzelił w powietrze.Przerażeni cofnęli się, ukrywając za grubymi, drewnianymi drzwiami.Po chwili żona lekarza ponowiła próbę, stanęła w cieniu tak, by móc obserwować ruchy żołnierza i w razie potrzeby wycofać się w porę, Nie mamy czym pogrzebać ciała, potrzebujemy łopaty, zawołała.Za bramą pojawił się inny żołnierz.Był to nowy sierżant, Czego chcecie, krzyknął, Potrzebujemy łopaty albo motyki, musimy zakopać ciało, Po co zakopywać, niech zgnije, Jeśli je tak zostawimy, zakazi otoczenie, To wam tylko dobrze zrobi, Powietrza nie ogrodzicie murem, przedostanie się i na waszą stronę.Siła argumentu zmusiła sierżanta do namysłu.Zastępował kolegę, który oślepł, i natychmiast został przewieziony do szpitala, gdzie kierowano niewidomych żołnierzy wojsk lądowych armii.Marynarka i lotnictwo również miały swoje ośrodki, lecz w obecnej sytuacji ze zrozumiałych względów formacje te nie odgrywały znaczącej roli.Ta kobieta ma rację, pomyślał sierżant, lepiej dmuchać na zimne.Natychmiast kazał dwóm ludziom założyć maski gazowe i wylać na kałużę krwi dwie butelki amoniaku.Opary płynu unosiły się w powietrzu, drażniąc oczy i nozdrza żołnierzy.W końcu sierżant oświadczył, Zobaczę, co da się zrobić, A jedzenie, przypomniała żona lekarza, wykorzystując sprzyjającą okazję, Jeszcze nie przysłali, W naszym skrzydle jest już pięćdziesiąt osób, jesteśmy głodni, dostajemy za mało żywności, To nie nasza sprawa, Trzeba coś zrobić, rząd obiecał nas żywić, Wracaj do siebie, nie chcę tu nikogo widzieć, Łopata, krzyknęła kobieta, ale sierżanta już nie było.Zbliżało się południe, gdy z głośników odezwał się głos sierżanta, Uwaga, uwaga.Internowani ożywili się, myśląc, że przywieziono żywność, ale tym razem chodziło o motykę, Jedna osoba ma ją odebrać, żadnych grup, powtarzam, jedna osoba, Ja pójdę, ofiarowała się żona lekarza, ja z nim to załatwiałam.Kiedy wyszła na zewnątrz, zobaczyła leżącą blisko bramy motykę.Ktoś przerzucił ją przez ogrodzenie.Muszę udawać ślepą, nakazała sobie w duchu, Gdzie ona jest, spytała, Zejdź po schodach, będę tobą kierował, odparł sierżant, Dobrze, Teraz idź prosto, dalej prosto, stój, skręć lekko w prawo, nie, w lewo, mówiłem lekko, teraz znów prosto i zaraz wejdziesz na motykę, ciepło, ciepło, gorąco, cholera, miałaś iść prosto, zimno, zimno, cieplej, gorąco, ukrop, no, nareszcie, a teraz odwróć się i rób, co ci każę, przestań wreszcie kręcić się w kółko jak pies za własnym ogonem, zawracaj i zmywaj się stąd, Gadaj zdrów, pomyślała żona lekarza, nawet jeśli zorientowałeś się, że nie jestem ślepa, nic mnie to nie obchodzi i tak po mnie tu nie przyjdziesz.Przerzuciła motykę przez ramię jak grabarz udający się do pracy i ruszyła prosto przed siebie, nie robiąc ani jednego błędnego kroku.Sierżancie, niech no pan spojrzy, zawołał jeden z żołnierzy, idzie, jakby widziała, Ślepi szybko uczą się samodzielności, wyjaśnił autorytatywnie sierżant.Ziemia była twarda, ubita, poprzerastana korzeniami pod powierzchnią.Z trudem udało im się wykopać grób.Pracowali na zmianę, taksówkarz, dwaj policjanci i pierwszy ślepiec.W obliczu śmierci każdy puszcza w niepamięć nienawiść i złość, choć stare rany nie zabliźniają się łatwo, czego liczne przykłady mamy zarówno w literaturze, jak i w życiu, lecz tu w głębi serc zgromadzonych ślepców nie było śladu zapiekłej nienawiści, cóż bowiem znaczy ukradziony samochód wobec martwego, sponiewieranego ciała złodzieja samochodów.Nie trzeba oczu, by domyślić się, że jego twarz nie ma nosa ani warg.Zdołali wykopać płytki grób na pół metra.Grubemu trupowi brzuch wystawałby ponad powierzchnię.Na szczęście złodziej samochodów był chudy jak wiór, tak chudy, że niemal widać mu było wnętrzności, jakby pościł przed śmiercią.Starczyłoby miejsca dla jeszcze jednego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]