Podobne
- Strona startowa
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Moorcock Michael Saga o Elryk Sniace Miasto
- Sujkowski Boguslaw Miasto przebudzone
- Ryszard Ciemiński Miasto z morza
- ciemiński ryszard miasto z morza
- Jose Saramago Miasto Slep
- Saramago Jose Miasto Slepcow
- Abercrombie Joe Ostateczny argument krolow (CzP)
- JACQ Christian RAMZES 2 ÂŚwiątynia milionów lat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przy dolnej windzie stoi oddany mi człowiek.Kiedy zobaczy ten klucz i usłyszy słowa: “Wysłaniec Boga Reda”, pomoże ci dostać się na Główny Poziom.Tam przy drzwiach windy czeka inżynier.On też wie o kluczu.Powiesz mu, że Mekil powiedział “już czas”.Zrozumiałeś?- Tak jest, panie Mekil.Powiem strażnikowi “Wysłaniec Boga Reda”, a inżynierowi na Głównym Poziomie, że powiedział pan “już czas”.- Leć.I pamiętaj, że zdrajców karzę śmiercią, a ludzi mi oddanych nagradzam tak, jak nie może nagrodzić nawet Rada Dyrektorów.Dżiń odwrócił się i ruszył pędem przed siebie.Gnał go strach przed wszechmocnym Mekilem i marzenie o własnym domu.Glizda myślał o młodszym Spelu.Spel wiedział o Planie.Był jednym z dwóch oficerów dopuszczonych do tajemnicy.Drugi zniknął.Spel żył i był niepewny.W dodatku był zamieszany w sprawę zbiegłego rurarza, Kroniego.Spela należało usunąć.Najprawdopodobniej dostał się w łapy buntowników i będzie chciał kupić sobie życie.A ma za co je kupić.Rozmyślając w ten sposób, Glizda skradał się tunelem, żeby bocznym przejściem wyminąć sztab i dostać się do korytarzy miasta Przodków.Wyłączył latarkę, żeby nikt go z daleka nie zauważył, przekonał się, że w korytarzu nikogo nie ma i postanowił przeskoczyć biegiem niebezpieczne miejsce.Ruszył z kopyta i dosłownie wpadł na Kroniego, który wszedł akurat zza rogu.Za Kronim biegł łącznik garbusa.Glizda stracił na moment równowagę, został oślepiony i nie zdążył wyciągnąć pistoletu.- To przecież sam pan główny policjant! - wykrzyknął uradowany tkacz, kiedy wraz z Kronim postawili niespodziewanego jeńca na nogi.- To przecież Glizda.Tym razem instynkt zawiódł Glizdę.Trzykrotnie kusił los i w ten sposób wyczerpał limit szczęścia.Kroni nie posłuchał Kruminsza, który radził mu zamknąć Mekila oddzielnie.Nie miał czasu szukać jeszcze jednej celi.Kroni płynął na fali wydarzeń i inne sprawy, których znaczenie wyszło na jaw znacznie później, wydawały mu się teraz nieważne, bo od zwycięstwa dzielił go zaledwie krok.Kiedy Kroni dobiegł do barykady, zobaczył, że policjanci zaatakowani z dwóch stron poddali się i zostali rozbrojeni, a na barykadzie podrygiwała jakaś rozczochrana stara kobieta ze strzelbą, wyśpiewując na cały głos nieprzyzwoitą piosenkę.Policjanci byli zupełnie oszołomieni i bez oporu dali się zapędzić do obszernej niszy, gdzie ich zamknięto.- Kroni! - wykrzyknął inżynier Razi.- Zwyciężyliśmy i to jest wspaniałe.Droga na Górę jest otwarta dla wszystkich!.- Mam jeszcze lepszą wiadomość - powiedział Kroni.- Złapaliśmy Glizdę.- Jak?- Sam się złapał.Chciał uciec, ale wpadł na nas.- Glizdę złapali - usłyszał ktoś i powtórzył na głos.- Słyszycie, złapali samego Glizdę! Złapali waszego szefa - powiedział garbus do policjantów.- Teraz go rozgnieciemy jak glistę.- Kroni, wracaj do sztabu - powiedział Kruminsz.- Jeśli Glizda ucieknie, możecie wszystko stracić.- Nie ma dokąd uciekać - powiedział Kroni.- Może uzbroić czystych i służbę.Czyżbyś myślał, że oni nie mają broni?.- Idę już, idę, nie martw się - powiedział Kroni.- Staram się uspokoić samego siebie i dlatego się z tobą spieram.Wróciłbym i bez twojego przypomnienia.- Jeśli tak się spieszysz - powiedział Razi, zaczekawszy aż Kroni zakończy niezrozumiałą rozmowę z pustką - to później cię dopędzimy.- Dobrze.- Idę z tobą, wujaszku - powiedziała rozczochrana dziewuszka, która jakimś cudem już tu dotarła.- A buty? - Kroni spojrzał na jej nogi.Buty były na miejscu.Dzieciak na wszelki wypadek przywiązał je sobie drutem do nóg.Garbus też poszedł.- Mam okropną ochotę dołożyć Gliździe - powiedział.- Marzę wprost o tym.Dawniej wcale o tym nie marzyłem.Co mi tam Glizda, kiedy bezpośrednio na karku miałem majstra.Ciągle tylko zastanawiałem się, jak by tu się na niego gdzieś zaczaić i dołożyć.Drzwi do sztabu były otwarte.- Myśliwy! - zawołał Kroni.Weszli do pierwszego pokoju.Był pusty.Drzwi do wewnętrznego pokoju zastali otwarte, a w samym progu leżał martwy szczurołap.Złe przeczucia Kruminsza sprawdziły się.Z głową wspartą na stole, z rękami wśród rozrzuconych planów i dokumentów leżał Spel.Kroni podbiegł do niego.Spel dostał kulą w plecy.Z bliska, tak że mundur wokół otworu wlotowego był okopcony.Kroni dotknął głowy policjanta, bo wydawało mu się, że ten lekko się poruszył.- Jednak uciekł ten sprytny szczur! - wykrzyknął zrozpaczony garbus.- Jak mu się udało zwabić myśliwego do środka? Myśliwi są tacy ostrożni.- To moja wina - powiedział Kroni ponuro, zsuwając Spela na podłogę i siadając obok niego tak, aby położyć sobie jego głowę na kolanach.- Nie zrewidowałem go.- Ech, rurarzu - powiedział garbus.- Ciągle musisz robić jakieś głupstwa.Kroni lękał się, że tam, na Górze, będą się na niego gniewać.Ale oni milczeli.Spel otworzył oczy.Otworzył je z trudem, niechętnie, jak człowiek obudzony w środku nocy.Zobaczył Kroniego, ale nie od razu go poznał.Potem zamknął oczy, znów je otworzył i powiedział:- Przecież cię prosiłem.Mówienie sprawiało mu ból, w gardle coś chrypiało i bulgotało.Garbus powiedział:- Zaraz przyniosę wody.Oni mieli wodę w tamtym pokoju.- Ja polecę - powiedziała rozczochrana dziewuszka.- Boję się.Oni tu wszyscy umarli.- Kroni - powiedział Spel.- On strzelił mi w plecy.Nie odebrałeś mu pistoletu, a mnie odebrałeś.Kroni.- Dlaczego do ciebie strzelił?- Bo znam.znam.Spel zamilkł.Dziewuszka przyniosła wodę, ale policjant nie chciał jej pić.- Boję się - powiedział.- Umrę.Nie porzucisz mnie tutaj? Nie rzucisz.Gery?- Wyniesiemy cię na Górę - powiedział Kroni.- Tam są lekarze i lekarstwa.Nie zostawimy cię.Spel starał się coś sobie przypomnieć.Zmarszczył czoło, ale nie z bólu, tylko dlatego, że umykała mu jakaś bardzo ważna myśl.- Nie mogę umrzeć - powiedział.- Muszę zdążyć na Górę.Nie oszukasz mnie znowu?- Nie - odparł Kroni.- Zanieś mnie jak najszybciej na Górę.Glizda strzelał do mnie, bo znam Plan.On wysadzi ścianę na szóstym poziomie.Wysadzi.Spel spuścił głowę i stracił przytomność.Leżał nieruchomo, tylko na szyi pulsowała mu niebieska żyłka.Kroni zrozumiał, że Spel to jeszcze zupełny smarkacz.Głupi smarkacz, który nigdy nie widział Słońca.- Co się stało? Uciekł? W drzwiach stał Razi.- Spel powiedział, że Glizda ma jakiś plan, że chce wysadzić ścianę na szóstym poziomie.Co to znaczy?- Jak mu się udało uciec? - dopytywał się Razi, nie wierząc jeszcze w nieszczęście.- Co może znaczyć wybuch na szóstym poziomie?- Na szóstym? Mówisz, na szóstym?- Tam nie ma wyrobisk? - zapytał Kroni garbusa.- Nie, tam nigdy nie kopali.- Spel! - Kroni starał się go ocucić.- Spel, na czym polega plan Glizdy?Spel usiłował odpowiedzieć.Słyszał Kroniego i starał się mu odpowiedzieć.- Woda.- wykrztusił wreszcie.- Woda.- Ależ ze mnie głupiec! - wykrzyknął Kroni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]