Podobne
- Strona startowa
- Maja.Lidia.Kossakowska. .Siewca.Wiatru.(osloskop.net)
- Kossakowska Maja Lidia Siewca Wiatru.WHITE
- Kossakowska Maja Lidia Siewca W
- Bond Michael Jeszcze o Paddingtonie
- Alistair Maclean Tabor (7)
- Oramus Marek Hieny cmentarne (2)
- Norton Andre Cesarska corka
- Glen Cook Biala Roza (7)
- Charles Bukowski Pulp
- Harry Eric L Strzec i bronic (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jaciekrece.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Złość jest destrukcyjna.Grają na gitarach.Piszą wiersze.Ustalają: wszystkie mamy są nasze.Czasemzjadają po trzy obiady, a czasem mamy gotują na przemian.Zależy, co jestw domu grane.U Roberta w miarę spokojnie.Kata nie ma. Któregoś dnia znów kłócił się z matką.Doszło do rękoczynów.Kazałem muwyjść.Pierwszy raz wtedy zareagowałem.Miał nade mną fizyczną przewagę, aleuciekł.Gdyby przemyślał i chciał wrócić, toby wrócił.Jednak poszedł na łatwiznę.Niedawno mi wypomniał, że go wywaliłem.Powiedziałem: Byłeś dorosły, mogłeścoś z tym zrobić.%7łe nie zrobiłeś? Twoja sprawa.Ojciec Roberta sam podnosił fiata.Na interwencję przyjeżdżało po siedmiupolicjantów, taki chłop.Sadysta i alkoholik.%7łonę pobił, aż zapadła w śpiączkę.Córkę nadział na klamkę, Kasia połamała żebra.Jak Robert wracał z pracy i witałsię z tatą, to tata kazał mu przynosić kabel czarny ucięty i się kłaść.Czarną pałągo napierdalał.A dlaczego? Na zaś!Ojciec uczył go: masz nikomu w drogę nie wchodzić, a jak ktoś fiknie, to zatłuc.I taki był wtedy Robert.Tata odszedł, a on wciąż łapał się na tym, że w gniewiego przypomina.Agresja, depresja.Chciał nie żyć.Jezdził po mieście na rowerze,nie uważał.Tata Mariusza: z gestem, dużo wie, fajny, normalny.A kiedy pije, szajba muodbija.Mariusz rzucił się na niego, bo podniósł rękę na Martynę. No i dostał od własnego syna.Wetknąłem jego ciuchy do worków na śmiecii wyrzuciłem przez okno.Ojciec przeniósł się wtedy do dziadka, wchodził w jakieśbiznesy, balował.Trafił na odwyk w szpitalu psychiatrycznym.Potem chciał sięjednać i mama go przyjęła.Taki był wychudzony, że nie mógł utrzymać walizki,którą ja unosiłem nad głowę.Pewnie już chorował.Nie akceptowałem go.Brałemodwet.Też umiem chlać! Teraz ja będę wracał na czworakach! Wkręcałem się naimprezy, zalewałem pałkę, film mi się urywał.Aaziłem w miejsca niebezpieczne,żeby na bandytów trafić.Miałem dosyć.Pokój taty Michała: sterty zeszytów, kartki, karteczki, karteluszki.A na nichrzędy cyfr.I przykazania dla samego siebie: Wstać, ogolić się, ubrać, iść dopracy.W niedzielę umyć głowę.Na podłodze, na kuchennym blacie wyrysowanelinie, których nie wolno przekroczyć.Piękny umysł.Ale teraz pokój stoi pusty.Ojciec się wyniósł.Do synów dzwoni z życzeniamitydzień po urodzinach, na Gwiazdkę daje czekoladę.Tyle kontaktów.Michał sięzastanawia, czy nie wywalić gratów ojca.Część wywala.Chłopaki mają prawie osiemnaście lat, życie widzą w kontrastowych barwach.Ile to jeszcze ma trwać? Od czego zależy sukces? Od wytrwałości i chęci? Od losu?Wieczorami po pracy u którejś z trzech mam obierają kartofle, a potem smażąfrytki albo placki.Snują plany: studia, świetna robota, dziewczyna, kasa, domz basenem.Jeszcze trochę i spoko.Zajebiście będzie!Jest kasa, można balowaćW liceum Michał poznaje Huberta.Niezle jest chłopak ustawiony.Tataarchitekt, mama prawnik.Willa za miastem (trzysta pięćdziesiąt metrów),w domu trzy komputery, w garażu dwa samochody.Mają ogród do zrobienia.Michał się zgłasza.Matka Huberta, pani Grażyna: Ile za to chcesz?Michał: Biorę dwa pięćdziesiąt za godzinę.Pani Grażyna: Dam ci osiem złotych.Michał pierwszy raz w życiu godziwie zarabia.Pracuje cztery godziny dziennie(po szkole) i w weekendy.Odkrywa nieznany świat. Bo w domu kibel, zgrzyty punkowe, a tu jedzenia nie brakuje, wszyscy siękochają, spokój, pewność.Brak konfliktów, czy starczy, czy kupić.Panią Grażynę złości, że Michał wybrał w szkole mniej ambitny profil.Radzi muzmianę i teraz Michał chodzi na angielski z grupą po FC.Kuleje.Pani Grażynaudziela mu korepetycji i winduje go na cztery plus.Co wieczór Michał wraca na osiedle samochodem, wozi go ojciec Huberta.Tokłopotliwe i kosztowne.Mama Michała się zgadza, żeby zamieszkał w williu kolegi.Mariusz dziś ocenia: Wkręcił się Michał, oddał w każdym sensie.Robertowi w samochodówce wychowawczyni usprawiedliwia opuszczone lekcje,bo wie, że musi zarabiać.Mariusz olewa szkołę i nieobecności, wolny ptak.Wedwóch u pani Lody wycinają starą plantację choinek.Poleciła ich matka Huberta.Robert: Prysznic, telewizor, żarcia w bród, pani Loda świetnie gotowała.Wracałem z kasą.Dla mnie lux.Mariusz gorzej to wspomina: Norma: siedemdziesiąt pięć drzew dziennie.Trzeba je było ściąć, potemusunąć gałęzie i ułożyć w sterty, czubek zrąbać, pień okorować.We dwóchtargaliśmy te kłody na kupę.Ja zarzucałem sobie cieńszy koniec na ramiona,a Robert obejmował grubszy i opierał na splocie.Niesamowite obciążenie,wyrywa barki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]