Podobne
- Strona startowa
- Alistair Maclean Szatanski Wirus poprawiony v 1 (2)
- Alistair MacLean Przelecz zlamanego serca (2)
- Alistair MacLean HMS Ulisses (2)
- Alistair Maclean Szatanski Wirus (2)
- Alistair Maclean Lalka Na Lancuchu 2
- Alistair MacLean HMS Ulisses
- Alistair Maclean Szatanski Wirus
- Alistair MacLean HMS Ulisses (4)
- Alistair MacLean HMS Ulisses (3)
- Anthony Piers Przesmyk Centaura
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Biegał od jednego auta do drugiego i przyglądał im się z bliska, lecz bez rezultatu.Nagle doszły do niego stłumione głosy, w których było słychać wściekłość i zaniepokojenie.Czym prędzej podbiegł do wejścia na parking.Koło wozu Czerdy zobaczył czterech Cyganów, którzy musieli przed chwilą odkryć, że ptaszki im wyfrunęły.Gestykulowali żywo i spierali się o coś zawzięcie.Najwyraźniej była to narada wojenna, która miała zdecydować, co dalej.Bowman nie zazdrościł im, bo na ich miejscu także nie miałby pojęcia, co zrobić.Nagle kątem oka dostrzegł coś, co nawet w bladej poświacie księżyca było feerią barw.Owo zjawisko znajdowało się na tarasie i było nader okazałe.Gdy się mu przyjrzał, stwierdził, że jest to pasiasta, dwuczę§ciowa piżama kryjąca de Croytora, który przechylony przez balustradę obserwował podjazd z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.Równie dobrze mogło to być średnie zainteresowanie, lekkie obrzydzenie albo jeszcze coś innego.Interpretację utrudniało duże czerwone jabłko zasłaniające część twarzy księcia.Jedno nie ulegało wątpliwości - nie wyrażała jakichkolwiek gwałtownych uczuć.Bowman zostawił wielkiego księcia w spokoju i wrócił na parking.Dwa razy sprawdził rejon, o którym mówiła Cecile, i nie znalazł jej samochodu.Przeszedłwięc na zachodnią część parkingu i rzeczywiście - czwarty w pierwszym rzędzie stał peugeot, który dał się otworzyć.W§liznął się za kierownicę, delikatnie zamknął drzwi i włożył kluczyk w stacyjkę.Kobiety! - pomyślał z pretensją, ale nie miał teraz czasu zastanawiać się na ten temat.Były pilniejsze sprawy.Wszystkie czynności starał się wykonywać bezszelestnie, choć wydawało się nieprawdopodobne, by zawzięcie dyskutujący Cyganie mogli go usłyszeć.Zwolnił ręczny hamulec, po czym wrzucił pierwszy bieg.Następnie równocześnie przekręcił kluczyk, włączył światła i nacisnął na gaz.Peugeot wyskoczył do przodu z piskiem opon.Bowman skręcił gwałtownie w lewo i skierował się ku bramie w żywopłocie.W blasku lamp dostrzegł, że Cyganie rzucili się w stronę wyjazdu z parkingu.Czerda coś krzyczał, ale poprzez ryk silnika nie sposób było nic usłyszeć, jednak sądząc z gestykulacji, kazał swoim ludziom zatrzymać samochód.Bowman jednak nie był w stanie sobie wyobrazić, jak mieliby to zrobić.Mijając bramę, dostrzegł, iż tylko Ferenc posiada broń palną i że chce jej użyć.Stał w świetle reflektorów i mierzył w przednią szybę.Bowman nie miał wyjścia - skierował samochód prosto na niego.Na twarzy Cygana odmalowało się przerażenie.Natychmiast stracił zainteresowanie pistoletem i zajął się ratowaniem własnej skóry.Desperacko rzucił się w lewo i prawie mu się udało.Ale nie do końca - błotnik peugeota trafił go w udo i Ferenc zniknął jak za podmuchem wiatru, tylko pistolet metalicznie błysnął w świetle reflektorów.Czerda i pozostali zdążyli prysnąć na boki, toteż już bez żadnych przeszkód Bowman wyjechał na drogę i z rykiem silnika pomknął w dół.Ciekaw był, co na to wiellci książę.Być może, pomyślał, nawet nie przerwał jedzenia.Z piskiem opon pokonał zakręt i zatrzymał się, gdy dostrzegł Cecile.Nie wyłączając silnika wysiadł i otworzył drugie drzwi.Dziewczyna podbiegła, taszcząc bagaże.- Szybko! -- Cisnęła w jego stronę walizki.- Nie słyszysz, że jadą za nami?- Słyszę - odparł uspokajająco.- Ale myślę, że mamy czas.Rzeczywiście, mieli.Z tyłu rozległo się wycie silnika na niskim biegu, gwałtownie cichnące przed zakrętem.Kiedy dżip się pojawił, było widać, że coś niesporo mu szło skręcanie.Czerda gorączkowo kręcił kierownicą, lecz przednie koła miały własne zdanie w kwestii manewrowania.Ze sporym zainteresowaniem Bowman obserwował rozwój wypadków; dżip pojechał dalej prosto, rozwalił barierkę, po czym §ciął młode drzewko i z miłym dla ucha łoskotem wylądował w polu.- No, no - mruknął z naganą Bowman.- Widziałaś, do czego prowadzi brawura za kierownicą?Nie czekając na odpowiedź, przeszedł przez drogę i wyjrzał.Samochód leżał na boku, a koła jeszcze się kręciły.Trzej pasażerowie, którzy w czasie lotu wypadli z pojazdu, leżeli jak kłody jeden na drugim pięć metrów dalej.Powoli zaczęli się rozplątywać i niezdarnie podnosić na nogi.Z oczywistych względów nie było wśród nich Ferenca.Bowman zauważył, że Cecile stoi obok i ogląda skutki wypadku.- To twoja sprawka - stwierdziła oskarżycielsko - ty im zepsułeś dżipa.- Drobiazg - przyznał skromnie.- Tylko spuściłem trochę powietrza z opon.- Przecież.mogli się zabić! Samochód mógł ich zmiażdżyć!- Marzenia niestety nie zawsze się spełniają, a szkoda - powiedział smutno Bowman i dziewczynie mowę odebrało.- Nie wyglądasz na idiotkę i nie mówisz jak idiotka, więc nie psuj efektu zachowując się jak głupia gęś.Jeśli sądzisz, że nasi przyjaciele mieli zamiar jedynie pooddychać nocnym prowansalskim powietrzem, to dlaczego nie zejdziesz i nie spytasz, jak się czują?Bez słowa odwróciła się na pięcie i wróciła do samochodu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]