Podobne
- Strona startowa
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Saylor Steven Roma sub rosa t Morderstwo na Via Appia
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- Saylor Steven Roma sub rosa t Ramiona Nemezis
- Saylor Steven Roma sub rosa t Dom Westalek
- Asimov Isaac Fundacja
- Fromm Erich Ucieczka od wolnosci (2)
- Ellroy James Krew to wloczega
- Cherie Carter Scott Jesli milos
- Wyscig z czasem May K
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jaciekrece.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Fentor wzruszył nieco bezradnie ramionami.- Powiedział, że zabójca jest wystarczająco dobry, by poradzić sobie z naszym systemem bezpieczeństwa.Morrolan spojrzał na mnie pytająco, jako że to ja odpowiadałem za system, a częściowo sam go wymyśliłem i uaktualniałem.- Każdego można zabić - poinformowałem go rzeczowo.Uśmiechnął się leciutko i ponownie skupił uwagę na Fentor ze.- Jesteś pewien, że są gotowi rozpętać następną wojnę między naszymi domami? - spytał.Już miałem odpowiedzieć, ale się rozmyśliłem.Lepiej niech Fentor dokończy relację.- Obawiałem się że tak.A poza tym doszedłem do wniosku, że lepiej jest znać to nazwisko, tak na wszelki wypadek.- I uwierzyłeś, że ten ktoś poda ci nazwisko zabójcy?! - spytałem z niedowierzaniem.- Mówił, że gwałtownie potrzebuje pieniędzy, dowiedział się o tym przypadkiem, a lord Morrolan na pewno będzie zainteresowany.- Jak mniemam, nie przyszło ci do głowy poinformować mnie o tym, nim podjąłeś jakiekolwiek działania? - pytanie Morrolana było w zasadzie retoryczne.Fentor przez chwilę milczał, a potem odpowiedział pytaniem:- A pan by tak postąpił, milordzie?- Naturalnie że nie - oznajmił Morrolan.Stłumiłem niewczesną wesołość.- Tak też sobie pomyślałem - przyznał Fentor.- A ponieważ do moich obowiązków należy dopilnowanie, by nic się nie przytrafiło pańskim gościom, doszedłem do wniosku, że taka informacja może okazać się pomocna, gdyby zabójca rzeczywiście próbował tutaj zrealizować kontrakt na Mellara.- Ile chciał? - spytałem.- Trzy tysiące imperiali w złocie.- Tanio - oceniłem.- Biorąc pod uwagę, co ryzykowałby, gdyby to była prawda.- Skąd wziąłeś złoto? - zaciekawił się Morrolan.Fentor lekko wzruszył ramionami.- Nie jestem aż tak biedny - wyjaśnił.- A ponieważ zdecydowałem się załatwić to samodzielnie.- Tak podejrzewałem.- Morrolan uśmiechnął się.- Zwrócę ci tę kwotę.- Nie ma potrzeby, milordzie.Nie tknęli złota.Tym razem ja się uśmiechnąłem - w końcu mieliśmy do czynienia z zawodowcami.- Teleportowałem się zgodnie z koordynatami, które mi podał - podjął opowieść Fentor.- I ledwie się tam zjawiłem, zostałem ogłuszony.Potem mnie związali, założyli opaskę na oczy i ocucili, a na koniec zabili.Nie miałem pojęcia, dlaczego i o co tu właściwie chodzi, dopóki lady Aliera mnie nie wskrzesiła.Wtedy zobaczyłem.pańskiego trupa, milordzie.A potem zgodnie z poleceniem pana Taltosa zająłem się zorganizowaniem teleportacji pana i siebie na zamek.Poczułem się nieco winny - powinienem go uprzedzić o zwłokach Morrolana leżących kawałek dalej.Fakt - nie miałem wtedy czasu ani też nie byłem w nastroju do towarzyskich pogawędek.- Zwolniłem go chwilowo ze służby - wyjaśniłem, gdy Fentor milczał dłuższą chwilę, uznając relację za skończoną.Morrolan wstał i podszedł do niego.Przez chwilę przyglądał się Fentorowi, nim oznajmił:- W porządku, akceptuję motywy, które tobą kierowały.Ale na przyszłość taka sytuacja nie może się powtórzyć.Mniej samodzielnego działania, więcej myślenia.Zrozumiałeś?- Tak, milordzie.Dziękuję.Morrolan poklepał go po ramieniu.- Doskonale - zdecydował.- Jesteś przywrócony do czynnej służby.Wracaj na stanowisko.Fentor skłonił się i wyszedł.Gospodarz zamknął za nim drzwi, usiadł i ujmując kielich, spytał:- Jak sądzę, chcielibyście wiedzieć, jak mnie podeszli?- Zgadłeś - odparłem.Wzruszył ramionami, zły na samego siebie.- Dostałem telepatyczną wiadomość, prawdopodobnie od tego samego co Fentor osobnika.Twierdził, że mają Fentora, i polecił mi - tu Morrolan skrzywił się - przestać chronić lorda Mellara i usunąć go z mego domu.Zagroził, że jeśli tego nie zrobię, zabije Fentora bronią Morgantich.To samo miało go spotkać, jeśli spróbuję go uratować.- Więc naturalnie, nic nikomu nie mówiąc, natychmiast pognałeś go ratować - dokończyłem.- Naturalnie - potwierdził, ignorując mój sarkazm.- Utrzymywałem kontakt tak długo, by wyśledzić, gdzie on się znajduje.Uaktywniłem swoją standardową obronę magiczną i teleportowałem się; resztę znacie.- Fentor wtedy jeszcze żył? - spytałem.- Tak.W czasie rozmowy z tym kimś zmusiłem go, by mnie z nim skontaktował.Fentor był nieprzytomny, ale żywy.Co do szczegółów.Ledwie się pojawiłem w tym magazynie, znana wam adeptka musiała zainicjować wcześniej przygotowaną pułapkę magiczną, bo w tak krótkim czasie nie mogłaby zlikwidować wszystkich elementów mojej magicznej obrony.Naturalnie wtedy nie wiedziałem, że to ona.atak fizyczny nastąpił tak szybko, że nie zdążyłem nawet wyciągnąć broni.podziwiam ich zgranie czasowe.Ty też byś podziwiał, Vlad.Zanim miałem czas zrobić cokolwiek, najpierw dostałem od tyłu w głowę, a zaraz potem oberwałem nożem w serce.Wykonali to dokładnie tak, jak sobie zaplanowali.- Wiedzieli, jak się zachowasz i na co cię stać - pokiwałem głową z niesmakiem.- Powinienem się wcześniej domyślić, że spróbują cię usunąć.- Tak w ogóle to jak na to wpadłeś? - zaciekawiła się Aliera.- Powiedziano mi, że główny zainteresowany usunięciem Mellara znalazł sposób, by tego dokonać bez wszczynania wojny z Domem Smoka.Za późno, ale w końcu się domyśliłem, na czym ten sposób polega.Skoro Morrolan zginąłby gdzieś poza terenem Czarnego Zamku i nie dałoby się go ożywić, problem przestałby istnieć i nic nie stałoby na przeszkodzie, by Mellar został stąd wyrzucony.A wtedy już by na niego czekano.Jak tylko się dowiedziałem, że Fentor i Uliron zamienili się dyżurami, wiedziałem, że coś się szykuje, a gdy zrozumiałem co, skontaktowałem się z Aliera.resztę już znasz.W szczegółach naturalnie nie znał, ale nie byłem w nastroju, by mu opowiadać, jak to o mały włos nie zmieniłem samego siebie i kawałka Adrilankhi w chaos.Morrolan spojrzał na mnie twardo.- A kto, jeśli można wiedzieć, wpadł na ten oryginalny pomysł? - spytał.Odpowiedziałem równie twardym spojrzeniem i stwierdziłem spokojnie:- Tej informacji nie mogę ujawnić nawet tobie.Przyglądał mi się jeszcze przez chwilę, nim westchnął i opuścił w^rok.- Cóż, i tak dziękuję.- Wiesz, co w tym wszystkim jest największą ironią losu? - spytałem.- O co ci chodzi?- Od paru dni próbuję znaleźć sposób, by zabić Mellara, nie wywołując przy tym kolejnej wojny, a kiedy ktoś zaczyna taki plan realizować, robię co mogę, żeby mu się to nie udało.Morrolan pozwolił sobie na przelotny uśmiech.- Nie sądziłem, że posuną się tak daleko - przyznał.- A ty?Zacząłem przytakiwać, gdy uświadomiłem sobie, że Demon, skoro już zaczął, nie cofnie się i nie będzie marnował czasu, a celem nie był przecież Morrolan!- Co się stało, Vlad? - spytała Aliera.Pokręciłem głową i nawiązałem telepatyczny kontakt z Fentorem.Słucham, panie?Wróciłeś już na dyżur?Tak.Sprawdź wszystkie sektory i zobacz, czy gdzieś nie naruszono zabezpieczeń.Wyniki chcę znać zaraz albo jeszcze wcześniej.Nie przerywałem kontaktu, zastanawiając się, jak zabrałbym się do zabicia Mellara po usunięciu z pola Morrolana.Ponieważ sam obmyśliłem większość zabezpieczeń, trudno mi było znaleźć ich słabe punkty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]