Podobne
- Strona startowa
- Honderich Ted Ile mamy wolnosci.WHITE
- Clavell James Ucieczka (2)
- James Clavell Ucieczka
- Cien wolnosci Dav
- Erich Maria Remarque Trzej Towarzysze
- O Prawdzie I Wolnosci
- Fromm Erich Dogmat Chrystusa
- Fromm Erich Ucieczka od wolnosci
- Alistair MacLean Partyzanci
- Bulyczow Kir Miasto na Gorze (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiele spoleczenstw rozwiazalo ten problem zaprzegajac do pracy niewolników, pozwalajac w ten sposób wolnemu czlowiekowi na oddawanie sie szlachetniejszym zajeciom.W spoleczenstwach takich praca nie byla czyms godnym wolnego czlowieka.Takze w sredniowiecznym spoleczenstwie ciezar pracy byl nierówno rozdzielony miedzy rózne klasy w hierarchii spolecznej i niemalo bylo w tym bezwzglednego wyzysku.Lecz postawa wobec pracy byla odmienna od tej, jaka rozwinela sie pózniej, w erze nowozytnej.Praca nie byla jeszcze pojeciem abstrakcyjnym, oznaczajacym wytwarzanie rzeczy uzytecznych, które mozna bylo z zyskiem sprzedac na targu.Pracowano zgodnie z konkretnym zamówieniem i dla konkretnego celu: zarobienia na zycie.Jak to szczegolnie wykazal Max Weber, nie trzeba bylo pracowac gorliwiej, anizeli to bylo niezbedne dla utrzymania tradycyjnego standardu zyciowego.Wydaje sie, ze pewnym grupom sredniowiecznego spoleczenstwa praca dawala satysfakcje jako realizacja ich zdolnosci twórczych; ale wielu ludzi pracowalo, poniewaz musialo pracowac, i czulo, ze ta koniecznosc jest wynikiem nacisku zewnetrznego.Nowe w nowozytnym spoleczenstwie bylo to, ze ludzi przynaglal do pracy nie tyle ów zewnetrzny nacisk, ile przymus wewnetrzny, który kazal im pracowac tak, jak w innych spoleczenstwach móglby kazac ludziom pracowac jedynie bardzo surowy wladca.Przymus wewnetrzny bardziej skutecznie wprzegal do pracy cala ludzka energie, anizeli móglby to sprawic jakikolwiek przymus zewnetrzny.Przymus zewnetrzny zawsze bowiem budzi pewnego ducha buntu, który ogranicza skutecznosc pracy i czyni ludzi niezdolnymi do podejmowania jakichkolwiek zadan zróznicowanych, wymagajacych inteligencji, inicjatywy i odpowiedzialnosci.Przymus pracy, dzieki któremu czlowiek stawal sie swoim wlasnym poganiaczem, tych cech nie hamowal.Nie ulega watpliwosci, ze kapitalizm nie móglby sie rozwinac, gdyby przewazajaca czesc energü ludzkiej nie zostala skierowana ku pracy.W zadnym innym okresie historii ludzie wolni nie zuzywali w takim stopniu calej swojej energii dla jednego celu - pracy.Wsciekly ped do pracy stal sie jedna z podstawowych sil wytwórczych, nie mniej waznych dla rozwoju naszego systemu przemyslowego jak para i elektrycznosc.Jak dotad, mowa byla glównie o leku i uczuciu bezsilnosci przenikajacych osobowosc ludzi klas srednich.Z kolei wypada omówic inny rys, o którym zdolalismy zaledwie napomknac: wrogosc i uraze.To, ze w klasie sredniej rozwinelo sie poczucie intensywnej wrogosci, nie jest rzecza zaskakujaca.Kazdy, kto w ekspresji swoich uczuc i zmyslów napotka przeszkody i kto zarazem bedzie do glebi zagrozony w swej egzystencji, normalnie zareaguje wrogoscia; jak widzielismy, klasa srednia jako calosc, a szczególnie ci jej czlonkowie, którzy nie wyniesli zadnych korzysci z wzrostu kapitalizmu - nie mieli swobody ekspresji i byli powaznie zagrozeni.Wrogosc te spotegowac mial jeszcze inny czynnik: zbytek i wplywy, którymi mogla poszczycic sie mala grupa kapitalistów, nie wylaczajac wyzszych dostojników Kosciola.Naturalnym tego rezultatem byla ostra zawisc.Lecz choc ta wrogosc i zawisc wzmagaly sie, czlonkowie klas srednich nie znajdowali dla tych uczuc tak bezposredniego wyrazu, jak klasy nizsze, które nienawidzily wyzyskujacych ich bogaczy, zamierzaly obalic ich wladze, i w ten sposób czuly i wyrazaly swa nienawisc.Klasa panujaca równiez mogla bezposrednio wyrazac swa agresywnosc - po prostu w zadzy wladzy.Tymczasem czlonkowie klasy sredniej byli w zasadzie konserwatywni; chcieli stabilizacji spoleczenstwa, a nie obalenia go; kazdy z nich zywil nadzieje, ze mu sie powiedzie i bedzie uczestniczyl w powszechnym rozwoju.Z tej to przyczyny wrogosc nie wyrazala sie otwarcie ani nie mogli jej doznawac swiadomie; musiala byc tlumiona.Lecz stlumienie wrogosci usuwa ja tylko z swiadomosci, ale jej nie likwiduje.Ponadto nagromadzona wrogosc, nie znajdujac bezposredniego ujscia, urasta do tego stopnia, ze przenika cala osobowosc czlowieka, jego stosunek do innych i do siebie samego, tyle ze przybiera formy zracjonalizowane i zamaskowane.Luter i Kalwin uosabiaja te wszechogarniajaca wrogosc.Nie tylko w tym sensie; ze obaj, osobiscie, nalezeli do najbardziej ogarnietych nienawiscia wybitnych postaci historii, przynajmniej wsród przywódców religijnych; ale, co wazniejsza, w tym sensie, ze doktryny ich byly przesycone wrogoscia i mogly jedynie przemawiac do grup taka wlasnie intensywna i stlumiona wrogoscia powodowanych.Najbardziej uderzajacy wyraz owej wrogosci odnajdujemy w ich koncepcji Boga; szczególnie u Kalwina.Chociaz nie jest nam ta koncepcja obca, nie zawsze zdajemy sobie w pelni sprawe, co oznacza takie wyobrazenie Boga, jakie mial Kalwin, Boga arbitralnego i bezlitosnego, który skazal czesc rodzaju ludzkiego na wieczne potepienie, bez jakiegokolwiek uzasadnienia ani jakiejkolwiek racji poza ta jedna, ze akt ten jest wyrazem boskiej potegi.Samego Kalwina niepokoily oczywiste watpliwosci, które mozna bylo wysunac przeciw takiej koncepcji Boga; mniej lub bardziej subtelne konstrukcje, które wznosil, aby podtrzymac obraz sprawiedliwego i milujacego Boga, nie brzmia jednak wcale przekonywajaco.Ów wizerunek Boga-despoty, który pozada nieograniczonej wladzy nad ludzmi oraz ich uleglosci i ponizenia, byl projekcja wrogosci wlasnej i zawisci klas srednich.Wrogosc i uraza znajdowaly równiez wyraz w charakterze stosunku do innych ludzi.Glówna forma, jaka przybieraly, bylo oburzenie moralne, rzecz niezmiernie charakterystyczna dla nizszych klas srednich od czasów Lutra az po Hitlera.Ilekroc wchodzila w gre zazdrosc wobec bogatych, moznych i uzywajacych zycia, klasa ta racjonalizowala swa uraze i zawisc pod postacia moralnego oburzenia i przekonania, ze tych wywyzszonych spotka kara w postaci wiecznego cierpienia48.To wrogie napiecie skierowane przeciw drugim znalazlo jeszcze inny wyraz.Rzady Kalwina w Genewie odznaczaly sie podejrzliwoscia i wrogoscia wszystkich wobec wszystkich i trudno byloby w tym despotycznym rezimie odnalezc ducha milosci i braterstwa.Kalwin nie ufal bogatym, a jednoczesnie nie mial litosci dla biedoty.W pózniejszym rozwoju kalwinizmu czesto pojawialy sie zarówno przestrogi przed przyjaznym stosunkiem wobec obcych, jak i okrucienstwo wobec biednych i ogólna atmosfera podejrzliwosci49.Poza przerzuceniem na Boga wlasnej wrogosci i zawisci i ich bezposredniej ekspresji w postaci oburzenia moralnego, jeszcze innym wyrazem wrogosci bylo zwrócenie jej przeciwko sobie samemu.Widzielismy, jak gorliwie obaj, zarówno Luter jak i Kalwin - akcentowali, ze czlowiek jest zly, i uczyli ponizania sie i upokarzania, jako podstawy wszelkich cnót.Swiadomie chodzilo im na pewno jedynie o najwiekszy stopien pokory.Ale nikt, komu nie sa obce psychologiczne mechanizmy samooskarzenia i samoponizenia, nie moze miec watpliwosci, ze ten rodzaj pokory ma swoje zródlo w gwaltownej nienawisci, która z tej czy innej przyczyny zahamowana jest w swym dazeniu na zewnatrz i dziala przeciw wlasncmu "ja".Aby w pelni zrozumiec to zjawisko, trzeba sobie uswiadomic, ze postawy wobec innych i wobec siebie samego bynajmniej nie sa sprzeczne, lecz w zasadzie przebiegaja równolegle.Kiedy jednak wrogosc wobec innych bywa czesto swiadoma i mozna ja otwarcie wyrazic, wrogosc wobec siebie samego bywa (z wyjatkiem przypadków patologicznych) nieswiadoma i znajduje wyraz w formach posrednich i zracjonalizowanych.Jedna forma jest mocne podkreslenie przez czlowieka jego wlasnej niegodziwosci i znikomosci, o czym byla juz mowa; inna kryje sie pod maska sumienia albo obowiazku.I tak jak istnieje pokora nie majaca nic wspólnego z nienawiscia do samego siebie, podobnie istnieja autentyczne wymogi sumienia oraz poczucie obowiazku nie wyrosle z wrogosci.To autentyczne sumienie jest czescia zintegrowanej osobowosci, a posluch wobec niego stanowi afirmacje calego "ja"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]