Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Norton Andre Lackey Mercedes Zguba elfow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- commandos.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Istnieje w niej frakcja, która chce przepędzić barbarzyńskich szermierzy, i druga, która uważa, że naszym zadaniem jest gromadzenie wiedzy, a nie rządy.- Jastrzębie i gołębie?- Hmm? Dobra metafora! Przyznaję, że byłem jastrzębiem.Gdybym zmienił się w gołębia, pociągnąłbym ze sobą kilka głosów.Pod warunkiem, że raczyliby mnie wysłuchać.Zachmurzył się.- Dlaczego nie mieliby tego zrobić?Stare oczy uśmiechnęły się ironicznie.- Będę miał ten sam kłopot co ty.Uznają mnie za zdrajcę.- Zwracałem uwagę, żeby nie ujawniać rzeczy, których dowiedziałem się od ciebie.Rotanxi wzruszył ramionami.- Szydzę z waszej brutalności, panie, ale przyznaję, że my, czarnoksiężnicy, nie jesteśmy wolni od barbarzyństwa.Jeśli przegram, zostanę wydany katom.- W takim razie.twoja chwała będzie większa.- Hmm, chwała to piękna nagroda, ale słabe pocieszenie.Poza tym nie mam wpływu na inne konwenty.- A Vul nie mogłoby ich przekonać?- Gdyby się udało, moglibyśmy żywić nadzieję, że nasz przykład zachęci innych.Wallie zerknął na Nnanjiego.Uśmiech rudzielca był szerszy niż kiedykolwiek.Najwyraźniej czarnoksiężnicy słuchali głosu rozsądku, a Rotanxi zamierzał współpracować.Mógł oczywiście udawać, dążąc do tego, żeby wrócić do swoich i donieść im o planach szermierzy.Warto było jednak podjąć ryzyko.Nnanji, nie do wiary, popierał plan.Ciekawe, czy zdołałby przekonać innych szermierzy?Szczęśliwe zakończenie?- Co proponujesz, Shonsu? - spytał czarnoksiężnik.- Musimy złożyć przysięgę.Obiecamy działać dla pokoju.Odstawię cię na lewy brzeg, a ty porozmawiasz ze swoją radą.Jeśli się zgodzą, zawrzemy oficjalny traktat Niestety nie obejdzie się bez triumfalnych parad z orkiestrami, by szermierze mogli powiedzieć, że wygrali.Ale nie więcej niż pięćdziesięciu na miasto.Przywrócimy garnizony.Wybiorę odpowiednich ludzi, a nie młodych zabijaków.- Byle nie w Vul! Żaden szermierz nie postawił nogi w naszej twierdzy.- Oczywiście! Natomiast czarnoksiężnicy pozostaną w miastach na lewym brzegu jako honorowi obywatele, a do pozostałych siedmiu również będą mieli wstęp.Później zajmiemy się resztą Świata.Będziemy współdziałać, rozsyłać szermierzy i czarnoksiężników, żeby szerzyli wieść.- Oszałamiająca wizja! Lecz warto dążyć do jej urzeczywistnienia.Robić, co w naszej mocy.Tyle obaj możemy przyrzec.- W moim świecie bóg powiedział: “Błogosławieni, którzy czynią pokój”.Rotanxi pokiwał głową.- Jednakże.widzę pewien kłopot.Ja wierzę, że jesteś człowiekiem honoru, ale moi towarzysze będą podejrzewać pułapkę.Zwołają radę.Jej członkami są między innymi czarodzieje.Musieliby najpierw dotrzeć do Vul ze swoich miast.Wallie zrozumiał.- O tej porze roku drogi mogą być nieprzejezdne.Będziemy potrzebowali czasu, co najmniej dwadzieścia dni na podróż w tę i z powrotem.Zbliżała się zima.Im bardziej opóźni się atak szermierzy, tym lepiej.dla czarnoksiężników.- Ilu? Kto? - zapytał ochryple.Rotanxi spojrzał w zadumie na Nnanjiego.- Myślę, że jeden wystarczy.Siódmy, współsuzeren zjazdu, zaprzysiężony brat lorda Shonsu.Będzie idealny.Przerażony i wściekły Wallie skierował wzrok na młodzieńca.Nnanji wzruszył ramionami.- Ale wezmę miecz!Rotanxi zawahał się.- Dobrze.Będziesz pierwszym szermierzem, który wejdzie do Vul, lordzie Nnanji.Oczywiście, jeśli nas wpuszczą.- Jakie dajesz gwarancje, że wróci bezpiecznie? - zapytał Wallie.- Tylko moje słowo, panie.Jeśli plan się nie powiedzie, spotka go ten sam los co mnie.Jako młodszy dłużej będzie umierał.Rudzielec nie wyglądał na przejętego.“Jak Nnanji Siódmy udał się do Vul.".- Chodź! - Wallie chwycił go za ramię i niemal zaciągnął na stronę.- Nie mogę na to pozwolić! Szermierz zachichotał.- Nic nie możesz zrobić.- Tak? Nie zamierzam złożyć przysięgi na takich warunkach! Ta cała rada może się okazać stadem wściekłych psów.Rotaruti też jest podstępny.Ryzykowałem, póki chodziło o kilka tygodni zwłoki, ale nie zamierzam narażać twojego życia, bracie.Widziano w Ov, jak zabijałeś czarnoksiężników.- Powtarzam: nic nie możesz zrobić.To przeznaczenie.- Co?- Nie rozumiesz? Zastanawialiśmy się nad moim udziałem w misji.Teraz już wiemy.Nareszcie! Dlatego zostałem twoim zaprzysiężonym bratem, dlatego zostałem Siódmym! To lepsze niż liczenie gołębi! W dodatku obiecałem Arganariemu, że założę jego zapinkę w Vul! Oczywiście nie wiedziałem, że pojadę tam jako zakładnik.To przeznaczenie, Shonsu.Wola Bogini! - Roześmiał się i dodał z rozmarzeniem: - Pierwszy szermierz, który wszedł do Vul! - Oparł się o reling i rzucił z drwiącym uśmiechem: - Chyba że chcesz pojechać sam?Sama myśl wystarczyła, żeby Walliemu żołądek podszedł do gardła.Wtrącono by go do najbliższej sali tortur i łamiąc kołem, wydobywano z niego jeden sekret dziennie.Byłby dla czarnoksiężników skarbnicą wiedzy, kurą znoszącą złote jajka.Bez trudu potrafił sobie wyobrazić, że Rotanxi stoi nad nim z rozżarzonymi szczypcami.Ta wizja uświadomiła mu, że w głębi duszy nienawidzi czarnoksiężników.- Nnanji! Twoje przysięgi moimi przysięgami! A jeśli zmuszą cię do przyrzeczenia, że rozwiążesz zjazd?Młody szermierz zawahał się wobec takiej perspektywy.- Obiecuję, że im się nie uda, bracie.- Nie spodoba ci się, gdy zaczną próbować!Nnanji wzruszył ramionami, a po chwili na twarz wrócił mu uśmiech.- Wyślemy dwóch innych Siódmych! - zaproponował Wallie.Uśmiech zniknął.- Posyłać wasali na niebezpieczeństwo? Żeby za mnie wykonali obowiązek?Może to tylko wyobraźnia, ale Wallie dostrzegł w oczach młodzieńca zmianę, której się obawiał.Spojrzenie zabójcy? Pragnę twojego królestwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]