Podobne
- Strona startowa
- Chandler Raymond Zegnaj Laleczko
- Chandler Raymond Morderca w deszczu
- Chandler Raymond Hiszpanska krew
- Feist R.E Mistrz magii
- Lackey Mercedes Dixon Larry Trylogia wojen magow 3 Srebrzysty Gryf
- Wright Austin Tony i Susan
- Dikotter Frank Wielki głód
- Dav
- Charitas Zeromski
- Dzieje Tristana i Izoldy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Byle jak opatrzona rana, którą sam rano zabandażował, doskwierała mocno.– Czy Wasza Wysokość zna tego chłopaka? – spytał Gardan.Arutha skinął głową.– Tak.Jest trochę starszy i podrósł nieco, ale tego łobuza wszędzie rozpoznam.To Jimmy Rączka, mimo młodego wieku człowiek-legenda pośród bandytów i złodziejaszków w mieście.To on właśnie pomógł mnie i Anicie uciec z Krondoru.Laurie przyglądał się z uwagą chłopakowi, po czym roześmiał się.– Nie widziałem go wyraźnie, bo w magazynie, z którego Prześmiewcy zabrali mnie i Kasumiego, było ciemno jak w grobie, ale klnę się, że to ten sam chłopak.„U Mamuśki wielkie przyjęcie”.Jimmy wyszczerzył zęby w uśmiechu.– „I wszyscy będą się świetnie bawili”.– Cóż to? Wy też się znacie?– Pamiętasz, opowiadałem ci, że gdy z Kasumim przywiozłem od cesarza Tsuranich królowi Rodricowi propozycję zawarcia pokoju, był tam taki chłopak, który zaprowadził nas z magazynu do bramy miasta, a potem odciągnął wartowników, dając możliwość ucieczki.To ten sam chłopak, chociaż nigdy nie poznałem jego imienia.Arutha schował miecz, a reszta poszła za jego przykładem.– No cóż, Jimmy, chociaż cieszę się bardzo, że cię znowu widzę, pozostaje jednak sprawa przełażenia przez mur do mego pałacu.Jimmy wzruszył ramionami.– Sądziłem, Książę, że być może zechcesz się zobaczyć ze starym znajomym, ale miałem wątpliwości, czy uda mi się przekonać kapitana gwardii, aby raczył cię powiadomić.Gardanowi spodobała się śmiała odpowiedź.Parsknął śmiechem i polecił gwardziście, aby puścił ramię Jimmy'ego.– I zapewne masz rację, Jimmy Obdartusie.Jimmy uświadomił sobie nagle, że dla ludzi przyzwyczajonych do dobrze ubranych i wychowanych mieszkańców pałacu musiał przedstawiać żałosny widok.Od byle jak podciętych i rozczochranych włosów aż po brudne i bose stopy musiał wyglądać jak klasyczny żebrak.W oczach Gardana spostrzegł iskierkę humoru.– Gardan, nie daj się zwieść jego wyglądowi.Potrafi o wiele więcej, niż wskazywałyby na to jego lata.– Zwrócił się do Jimmy'ego.– Wejście na teren pałacu w ten sposób to policzek dla wartowników Gardana.Spodziewam się, że miałeś bardzo konkretny powód, aby się ze mną zobaczyć?– Tak, Wasza Wysokość.Sprawa jest bardzo ważna i nie cierpiąca zwłoki.Arutha skinął głową.– Zatem słucham.Cóż to za ważna sprawa?– Ktoś wyznaczył cenę za twoją głowę, Książę.Gardan poderwał głowę.Patrzył na chłopaka wybałuszonymi oczami.– Jak to.co.? – wyjąkał Laurie.– Co.co cię skłoniło, aby dojść do tego wniosku? – spytał ostrożnie Arutha.– Ponieważ ktoś już próbował zainkasować forsę.Poza Arutha, Lauriem i Gardanem jeszcze dwie osoby przysłuchiwały się relacji chłopca w książęcej komnacie narad.Jednym z nich był książę Volney z Landreth, który uprzednio pełnił funkcję asystenta księcia Dulanica, książęcego kanclerza i księcia Krondoru, który zniknął w czasach, gdy wicekrólem był Guy du Bas-Tyra.Na prośbę Gardana u boku Volneya siedział ojciec Nathan.Kapłan Białej Sung – bogini Jednej Drogi, który kiedyś był jednym z głównych doradców księcia Erlanda.Arutha co prawda nie znał ani jednego, ani drugiego, lecz w ciągu kilku miesięcy jego nieobecności Gardan nauczył się cenić i ufać ich osądom, a jego opinia znaczyła dla Aruthy bardzo wiele.W zasadzie w czasie nieobecności Księcia Gardan pełnił obowiązki wojskowego dowódcy Krondoru, podobnie jak Volney pełnił obowiązki kanclerskie.Obaj mężczyźni byli wysocy i potężnie zbudowani, chociaż była między nimi zasadnicza różnica.Volney wyglądał na człowieka, który nigdy nie pracował fizycznie, był po prostu zwalisty i wysoki.Nathan odwrotnie – wyglądał na zapaśnika, który dopiero ostatnio zaczął przybierać na wadze.Pod spokojem i opanowaniem czaiła się jeszcze wielka moc.Żaden nie zabrał głosu, dopóki Jimmy nie skończył opowiadać o dwóch walkach stoczonych minionej nocy.Volney pilnie przyglądał się złodziejaszkowi spod krzaczastych, kunsztownie uczesanych brwi.– Czysta fantazja.Nie, to niemożliwe.Taki spisek po prostu nie może istnieć!Arutha oparł łokcie o stół, złączył dłonie na wysokości twarzy i nerwowo przebierał palcami.– Nie byłbym pierwszym księciem, Volney, który stał się celem zamachowca.– Spojrzał na Gardana.– Podwoić straże.Natychmiast, ale po cichu i spokojnie, bez podawania przyczyny.Nie chcę, aby po pałacu zaczęły krążyć plotki.Za dwa tygodnie w tych murach będziemy gościli wszystkich wielkich naszego kraju, że nie wspomnę już o mym bracie.– A może powinieneś, Książę, ostrzec Jego Wysokość? – zasugerował Volney.– Nie – odpowiedział krótko Arutha.– Lyam będzie przecież podróżował w asyście całej Gwardii Królewskiej.Wyślijcie oddział lansjerów Krondorskich.Niech czekają na króla przy Krzyżu Malaka, ale ani pary z gęby, że to coś więcej niż formalna kompania honorowa.Jeśli stu żołnierzy nie będzie w stanie go ochronić w czasie podróży, to już nikt go nie ochroni.Nie, nasz problem jest tutaj, w Krondorze.No tak, nie mamy właściwie innego wyboru.– Hm, nie jestem pewien, czy dobrze zrozumiałem Waszą Wysokość.– powiedział niepewnie ojciec Nathan.Laurie wzniósł oczy ku niebu, a Jimmy wyszczerzył zęby w uśmiechu.Arutha uśmiechnął się ponuro.– Myślę, że nasi dwaj dobrze zorientowani w sprawach ulicy towarzysze rozumieją i wiedzą, co trzeba zrobić.– Zwrócił się ku Lauriemu i Jimmy'emu.– Musimy schwytać Nocnego Jastrzębia.Arutha siedział w milczeniu, podczas gdy Volney spacerował po sali jadalnej.Laurie, który doświadczył w swoim życiu wystarczająco wiele głodu, by wcinać, gdy tylko nadarza się okazja, jadł spokojnie, kiedy zwalisty pan Landreth nieustannie przemierzał salę od ściany do ściany.Kiedy Volney miał zacząć kolejną rundę, obserwujący go spod oka Arutha nie wytrzymał.– Mój drogi Książę, czy musisz tak krążyć w kółko? – spytał znużonym głosem.Volney, pogrążony bez reszty we własnych myślach, zatrzymał się raptownie, zaskoczony uwagą Księcia.Skłonił się lekko przed Arutha, lecz na jego twarzy malowało się wyraźne rozdrażnienie.– Przepraszam, że zakłóciłem spokój Waszej Wysokości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]