Podobne
- Strona startowa
- Adams Douglas Autostopem przez galaktyke (2)
- philip k. dick galaktyczny druciarz (4)
- Dick Philip K Galaktyczny Druciarz
- Le Guin Ursula K Opowiadanie swiata
- ABC systemu Windows XP (2)
- Chmielewska Joanna Boczne drogi
- Potocki.Jan Rekopis.znaleziony.
- Burst Steven Jhereg
- Dav
- Dziewanowski Kazimierz Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Oczywiście.Nie widzieliśmy tu wody.Ale muszą ją gdzieś mieć.I myślę.- Nie mógł zaoferować zbyt wielu dowodów na poparcie swojej teorii.- Możliwe.Tak czy owak, dziś w nocy będziemy czuwać i przekonamy się, co wyłazi z tego domku.Drzemali w ciągu dnia; Renfry jak zwykle w kabinie nawigacyjnej.Żaden z nich nie wiedział, z jakiej przyczyny statek wylądował na tym bezmiarze piachu, a jałowość lądu wzmocniła przekonanie Renfry'ego, że jeszcze nie dotarli do celu podróży.Wydawało się logiczne, że statek wyruszył z jakiegoś centrum cywilizacji, a to miejsce takiego nie przypominało.Kiedy słońce przygasło i zmierzch okrył góry pełzającego piachu, zgromadzili się ponownie przy drzwiach w zewnętrznej skorupie, aby obserwować budynek i pas ziemi leżący między nimi a tajemniczym blokiem.- Jak sądzisz, będziemy musieli czekać? - Ross zmienił pozycję.- Wcale - odpowiedział cicho Ashe.- Patrz!Zza wydmy z niskim wejściem, zlokalizowanym wcześniej przez Travisa, wydobywał się bardzo słaby czerwony blask.11Gdyby znów odbywał się ognisty pokaz, jaki oglądali poprzedniego wieczoru, na pewno by tego nie spostrzegli.Teraz, o zmierzchu, kiedy kształty wydm zniekształcały widok, trudno było cokolwiek zobaczyć.Ashe powoli liczył pod nosem.Przy dwudziestu błysk zniknął niespodziewanie, co sugerowało, że zatrzaśnięto drzwi.Travis wytężył wzrok, obserwując koniec maskującej wydmy.Gdyby to coś, co ich szpiegowało poprzedniej nocy, wracało na starą pozycję, najkrótsza droga przecinałaby ten punkt.Ale jak dotąd niczego nie zobaczył.Usłyszał natomiast dźwięk dolatujący z przeciwnego kierunku, jakiś szept z otwartej przestrzeni.Powiew suchego powietrza musnął mu policzki, zwiastując wiatr wzmagający się wraz z nastaniem nocy.Szept musiał być spowodowany poruszającymi się ziarnami piasku pod pierwszym silnym podmuchem.- Moglibyśmy się zaczaić - zauważył w zadumie Ross.- Niewykluczone, że mają bardziej wyostrzone zmysły niż my.Jeśli są stworzeniami nocnymi, po ciemku widzą lepiej od nas.Należy również przypuszczać, że zdążyli już nabrać podejrzeń.Poza tym chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o naturze istoty, na którą mam zastawić pułapkę.Travis słuchał Ashe'a jednym uchem, wydało mu się bowiem, że dostrzegł tam jakiś ruch.Tak! Zacisnął palce na ramieniu archeologa w geście ostrzeżenia.Jakiś cień prześliznął się na końcu wydmy i szybko ukrył za nasypem.Wyraźnie zmierzał do schronienia za płytą.Czy ma zamiar pełnić wartę w zaimprowizowanym punkcie obserwacyjnym?A może dzisiejszej nocy on, ona lub ono zbliży się jeszcze bardziej do statku?Robiło się coraz mroczniej, a z nadejściem całkowitych ciemności języki ognia rozpoczęły na niebie prawdziwy taniec.Chociaż barwny pokaz nie dawał równomiernego blasku, oświetlał płaski teren bezpośrednio przy statku.Jakikolwiek atak tubylców nie uszedłby uwagi mężczyzn stojących na straży.Wiedzieli, że przy podniesionej drabinie i włazie znajdującym się kilkanaście stóp nad ziemią nie muszą się obawiać prób sforsowania swojej twierdzy.Oczywiście, o ile tajemnicze istoty nie dysponują bronią umożliwiającą im zredukowanie odległości.- Zamknij wewnętrzną grodź - rozkazał nagle Ashe.- Odetniemy światło w statku i trudno im będzie nas dostrzec.Przy zamkniętej grodzi, przez którą nie dochodziła błękitna poświata, przywarli do podłogi, starając się nie gnieść wzajemnie.Czekali na następny ruch ze strony kryjącego się lub kryjących poniżej.- Coś tam jest - ostrzegł cicho Ross.- Po lewej.Dokładnie na końcu ostatniej wydmy.Tubylec okazał się niecierpliwy.Ciemny cień, który mógł być głową, przesunął się na tle białego piasku.Wiatr zawodził dokoła statku, stopniowo przybierając na sile.Mężczyźni założyli hełmy, aby się ochronić przed gwałtownymi podmuchami.Tumany wirującego piasku najwyraźniej nie przeszkadzały tubylcowi.- Myślę, że jest ich więcej - powiedział Travis.- Ten ostatni ruch nastąpił zbyt daleko od pierwszego.- Czy to możliwe, że szykują się na nas? - zastanawiał się Ross.Żaden z mężczyzn nie przygotował miotacza.Punkt obserwacyjny był wysoko nad ziemią i wydawało się niemożliwe, by komukolwiek udało się wdrapać po gładkiej powierzchni kuli, więc załoga statku czuła się bezpieczna.Ciemny obiekt rzucił się w ich kierunku.Albo biegł zgięty wpół, albo poruszał się na czworakach! Gdy jedna ze zdumiewających eksplozji światła na niebie oświetliła postać, mężczyźni krzyknęli jednocześnie.Człowiek czy zwierzę? Stworzenie miało cztery długie kończyny i jeszcze dwie szczątkowe w połowie ciała.Biegnąc, pochylało okrągłą głowę w dół, więc nie widzieli twarzy.Całe ciało pokrywała sierść, ciemniejsza niż włosy znalezione przez Travisa.Nie dostrzegli ubrania ani jakiejkolwiek broni.Na chwilę cień zatrzymał się przed statkiem.Potem wycofał się pędem do kryjówki pośród wydm.Nastąpił kolejny ulotny ruch, który obserwatorzy ledwo dostrzegli, ponieważ tym razem sylwetka biegnącego była słabo widoczna na tle piasku.- Możliwe, że to jego włosy znalazłeś - stwierdził Ashe.-Niewątpliwie jest jaśniejszy od tego pierwszego.- Te stwory mają różne kolory, ale wszystkie są mniej więcej tej samej wielkości - dodał Ross.- Co to jest, do diaska?- Na pewno nie pochodzą z naszego świata - orzekł Ashe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]