Podobne
- Strona startowa
- Edwards Eve Alchemia miłoci 03 Gra o miłoć. Kroniki rodu Lacey
- Hamilton Peter F. Swit nocy 2.2 Widmo Alchemika Konflikt
- Saint Germain Studium alchemii
- Kenneth Goddard Alchemik
- Goddart Kennetch ALCHEMIK
- King Stephen Miasteczko Salem
- Roger Zelazny Stwory swiatla i ciemnosci (2)
- James Jones Stad do wiecznosci
- Brayfield Celia Książę
- King Stephen Desperacja (SCAN dal 836)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potrząsnął bezsilnie głową, żebyodegnać erotyczne wizje, i spróbował jeszcze raz.- Bardzo chciałem, żebyś zrozumiała, dlaczego.co.Podwpływem jego namiętnego spojrzenia nie mogła, nie umiała odwrócićoczu.0- Wiem - szepnęła ściskając go za rękę.- Dlatego chcęci.pomóc - dodała.- Bardzo chcę, naprawdę.Siedzieli wlaboratorium przez prawie trzy godziny.Siedzieli obok siebie icicho rozmawiali dotykając się od czasu do czasu kolanami,ramionami i dłońmi.Dotknięcia były ulotne, łagodne, celowoostrożne i niemal bez podtekstu, ponieważ - jak para skrępowanychnastolatków - wciąż odczuwali dziwny brak pewności siebie iwzajemnych uczuć.A potem zadzwonił telefon, głośno, natarczywie,i odskoczyli od siebie z dziecinnym poczuciem winy.Isaac podniósł słuchawkę i spędził niemal pię minut naostrożnej, monosylabicznej rozmowie, zerkając to na zamkniętedrzwi, to na zaintrygowaną Nichole.Nichole spostrzegła, że dwa razy czymś się wyraznie zdziwił.Mrugał wtedy gwałtownie, wahał się chwilę i namyślał przedudzieleniem odpowiedzi.Z tego, co zdołała zrozumieć, mówił obudowie jakiegoś laboratorium, o próbach z nowymi analogami.Wreszcie odłożył słuchawkę i spojrzał na nią.- To był Pilgrim, prawda? - spytała.Skinął głową.- Przetestowali już pierwsze analogi, tiopeinę i A-17.- Dałeś im A-17? Przecież to końcówka serii.Dlaczego.?- Chciałem zrobić szybki przegląd pierwszej grupy, żebystwierdzia, czy obraliśmy właściwy kierunek.- Wzruszyłramionami, wciąż jeszcze trochę skrępowany - Okazuje się, że nie.Pilgrim mówi, że halucynacje były często nieprzyjemne, a ichintensywność, nawet przy jednakowej dawce, bardzo różna.Nichole zamrugała z niedowierzaniem, podobnie jak wcześniejIsaac.- Poza tym - kontynuował profesor - wygląda na to, żeproblem samego dawkowania jest o wiele istotniejszy, niżsądziliśmy.Próby wykazały, że wielkość dawki optymalnej zawierasię w niezwykle wąskim przedziale, że dawka nie może być animniejsza, ani większa niż pięć miligramów.- To dziwne - stwierdziła zdumiona Nichole.- Tiopeina,zgoda.Mniej więcej takich wyników oczekiwałam, bo jest podobnado P$C$P.Ale że A-17? Nieprzyjemne halucynacje? Przecież budowamolekularna całej serii opiera się na dwóch dokładnieudokumentowanych obszarach receptorów komórkowych.Efektywizualne powinny być.sama nie wiem.może nie spektakularne,ale co najmniej miłe.Barwy, intensywna kolorystyka i tak dalej.Wiesz co? A może.- Pomylili fiolki?Nichole skinęła głową.- To możliwe, ale zupełnie nie pasuje do poziomuwyrafinowania i profesjonalizmu, jaki dotychczas demonstrowali.Logicznie rzecz biorąc, powinni wszystkie testy dokładnienadzorować.Jeśli założymy, że nie potrafią.- To frustrujące, prawda?Isaac spojrzał na nią niepewnie.- Frustrujące? Co masz na myśli?- Nie wiem - odrzekła smutno.- Chodzi po prostu o to, że.że pomysł współpracy w Pilgrimem dawał nam niezwykłą możliwośćwypróbowania całej serii analogów psychotropowych na ludzkichobiektach doświadczalnych, dawał nam coś, na co rząd nigdy by niezezwolił.A teraz okazuje się, że nawet nie umieją poprawniezapisać wynikówIsaac uśmiechnął się ponuro.0- Nichole, musisz zrozumieć, że ci ludzie mają badanianaukowe w głębokim poważaniu, że analiza danych nic a nic ich nieobchodzi.Pilgrim jest człowiekiem bardzo praktycznym, chcekonkretnych wyników.Będzie testował wszystkie użyteczne analogi,jakie mu tylko wyślemy, ale na pewno nigdy nie pojmie wagi tego,co tu robimy, bo to go nie obchodzi.Musimy radzić sobie sami, wmiarę postępowania prac.- W takim razie co zrobimy z resztą serii A? - spytała.- Odpuszczamy numery od ośmiu do szesnastu, czy wyślemy jedo przetestowania?- Nie sądzę, żeby kontynuowanie serii było mądrymposunięciem - odrzekł po chwili zastanowienia.- Niewykluczone,że Pilgrim jest na tyle bystry, by rozumieć, że pozostałe analogiserii A będą miały podobne działanie.Gdyby choć jeden zawiódł.- Ale przed rozpoczęciem następnej serii powinniśmy sięupewnić co do tych nieszczęsnych receptorów.To by nam bardzopomogło - nalegała Nichole nie chcąc zrezygnować z dalszych badańnad analogami, które osobiście zaprojektowała na ekraniekomputera.- Obliczenia były tak obiecujące.Poza tym, tamci0wcale nie muszą wiedzieć.- I nie dowiedzą się, jeśli zastąpimy literkę A literką -dokończył za nią Isaac.- Chyba nie, prawda? - Dotychczaszatroskany, uśmiechnął się z zadowoleniem i odprężył.- Zajmę się tym dziś wieczorem - zaproponowała z wahaniem -jeśli nie ma nic innego.- Jest coś jeszcze - powiedział.- Okazuje się, że Pilgrimjest bardzo zadowolony z naszej tiopeiny.Zadowolony do tegostopnia, że chce uruchomić produkcję dwudziesto-, a nawetczterdziestokilogramowych próbek.I to natychmiast.Dlatego chce,żebym zaprojektował mu.- Na myśl o tym, co ma zaprojektować,uśmiechnął się i spojrzał na swoje kurczowo zaciśnięte dłonie.-Podziemne laboratorium - dokończył.Wyobrażasz to sobie?- Zrobimy to?Isaac spojrzał na nią zaskoczony; Nichole celowo użyłaliczby mnogiej.Uświadomił sobie, że oto nadszedł decydującymoment, moment przełomowy.Od tej chwili nie może być żadnychwahań.Muszą mieć absolutną pewność, bo jeśli zdecydują się nawspółpracę z ludzmi tak nieobliczalnymi jak Pilgrim i jegobezgłośni posłańcy, na wahania i niepewność nie będą mogli sobiepozwolić.Wiedział o tym, mimo to zwlekał z odpowiedzią.- Tak - odrzekł w końcu.- Czy to będzie.trudne?Domyślił się, że chciała powiedzieć "niebezpieczne".- Nie, raczej nie - zapewnił i żeby nie poruszać sprawy,która była zródłem jego prawdziwej troski, ostrożnie sprowadziłrozmowę na inny temat.- Technologia jest w tym wypadkudziecinnie prosta.To zwykła reakcja Grignarda, bromotiopeinaplus węglonitryl pipedryny.Te dwa składniki będziemy musieliprzygotować sami.Zdaje się, że Agencja do Spraw ZwalczaniaHandlu Narkotykami bardzo uważnie śledzi sprzedaż pipedryny, żebyzlokalizować tajne laboratoria wytwarzające P$C$P- To trudne?Uśmiechnął się.- Nie.A przynajmniej nie dla nas.Jedyny problem tozmodyfikowanie procesu syntezy do tego stopnia, żeby mógł jąprzeprowadzić student ostatniego roku chemii.Dlatego szczególnąuwagę trzeba zwrócić na fazę, w której stosuje się cyjanek ieter.- I tego właśnie nie rozumiem - powiedziała Nichole.Dlaczego angażują niedoświadczonych studentów? Przecież musieli wto włożyć masę pieniędzy, prawda? I nie znalezli żadnegokwalifikowanego chemika do pokierowania pracami w laboratoriach?- Mnie też to intryguje - przyznał Isaac.- Przypuszczam, żezawodowi chemicy nie chcieli się w tym babrać.Tak brzmiałabyodpowiedz idealistyczna.No ale my.- zawiesił ironicznie głosi nie dokończył.- Więc sądzisz, że nie mają nikogo innego? - dociekałaNichole.- Nie, myślę, że mają innych chemików.Z jakichś powodówPilgrim nie chce ich wykorzystać.- I kusi biednych studenciaków, tak?- Najwyrazniej.Nagle coś ją tknęło.- Uważasz, że wziął kogoś od nas? - spytała przerażona.Roześmiał się.- Nie.Przynajmniej taką mam nadzieję
[ Pobierz całość w formacie PDF ]