Podobne
- Strona startowa
- Christie Agata Dom Przestepcow (SCAN dal 786)
- Christie Agata Dom Przestepcow
- Christie Agata Dom Przestepcow (2)
- Grafton Sue Z jak zwloki
- Grisham John Wspolnik (SCAN dal 812)
- Brown Dan Anioly i demony (2)
- Cook Robin Zabojcza kuracja
- Swiadkowie Jehowy zdemaskowani Tadeusz Polgensek
- H.P. Lovecraft Cos na progu (2)
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiezniku Tom 3
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dostrzegłam całą masę ponumerowanych skrytek pocztowych.Z boku znajdował się spory otwór do wrzucania poczty i małych przesyłek.Ta sekcja była otwarta dwadzieścia cztery godziny na dobę.Otworzyłam przeszklone drzwi.Znalazłam skrytkę numer 505 – w piątym rzędzie, piąta od góry.Pochyliłam się i zajrzałam do środka przez małe oszklone drzwiczki.Nie dostrzegłam tam żadnej poczty, ale za to w głębi zauważyłam mężczyznę rozkładającego listy do poszczególnych skrytek.Kiedy dotarł do mojego rzędu, zapukałam w okienko numer 505.Mężczyzna pochylił się i spojrzał mi prosto w twarz.– Mogłabym z panem chwilkę porozmawiać? Potrzebuję pomocy.Wskazał ręką otwór z prawej strony.– Proszę tam podejść.Ruszyliśmy oboje we wskazanym kierunku, on po swojej stronie skrytek, a ja po swojej.Otwór znajdował się na wysokości piersi.Pochyliłam się i zauważyłam pod nim kosz pełen poczty.Mężczyzna był dużo wyższy ode mnie, przez co musiał się nie tylko schylić, ale również przekrzywić głowę pod mocno nienaturalnym kątem.– O co chodzi? – spytał.Wyjęłam wizytówkę i wsunęłam w otwór, by mógł sprawdzić, kim jestem.– Potrzebuję informacji o osobie, która wynajmuje skrytkę numer 505.Przyjrzał się dokładnie wizytówce.– A po co?– Prowadzę dochodzenie w sprawie morderstwa.– Ma pani nakaz?– Nie.Gdybym miała, nie musiałabym prosić pana o pomoc.Przesunął wizytówkę z powrotem.– Proszę się skontaktować z Tiffany.To jej działka.Jej działka? Przecież pracują tu tylko we dwoje.O co mu chodzi?– Nie ma jej.Zostawiła wiadomość, że wróci dopiero w poniedziałek.– To będzie musiała pani przyjść tu jeszcze raz.– Nie mogę.Muszę stawić się w sądzie.To potrwa tylko minutkę.Bardzo pana proszę – rzuciłam błagalnym tonem.Zdenerwował się.– Czego pani chce?– Chcę tylko spojrzeć na kwestionariusz, żeby sprawdzić, kto wynajmuje skrytkę.– Po co?– Wdowa po zamordowanym jest przekonana, że mąż dostawał pod ten adres materiały pornograficzne.Moim zdaniem to nieprawda.Chcę się tylko dowiedzieć, kto wypełnił kwestionariusz.– Nie wolno mi udostępniać takich informacji.– Nie mógłby pan zrobić dla mnie wyjątku? To bardzo ważne.Niech pan pomyśli, ile smutku można jej dzięki temu zaoszczędzić.Utkwił wzrok w podłodze.Miał na oko czterdzieści lat i był zdecydowanie za stary na tego typu pracę.Doskonale rozumiałam jego dylemat.Z jednej strony przepisy są przepisami, choć szczerze wątpiłam, by nie pozwalały mu spełnić mojej prośby.Nie był pracownikiem federalnym, u jego praca z pewnością nie miała nic wspólnego z klauzulami tajności.Był tylko zwykłym sortowaczem poczty, Przy odrobinie szczęścia mógł zarabiać pięćdziesiąt centów za godzinę.– Rozmawiałam z policją.Nie mają nic przeciwko temu.Żadnej reakcji.– Dam panu dwadzieścia dolarów.– Proszę tu poczekać.Zniknął i zdawało mi się, że nie ma go strasznie długo.Wyjęłam z portfela banknot dwudziestodolarowy, złożyłam go wzdłuż i wsunęłam w szczelinę.Doszłam do wniosku, że może będzie miał skrupuły, by wziąć łapówkę prosto z ręki.Czekałam oparta o ścianę ze wzrokiem utkwionym w drzwi.Przez moment wyobraziłam sobie, że rozpryskując odłamki szkła, przejeżdża przez nie swoim sportowym wozem Richard Hevener i przyciska mnie zderzakiem do ściany.Bohaterowie filmów zawsze w ostatnim ułamku sekundy uciekali przed wpadającym na stację rozpędzonym pociągiem, odskakiwali na bok przez odrzutowcami roztrzaskującymi ściany lotnisk i autobusami wjeżdżającymi nagle na krawężnik.Jak można się przygotować na coś takiego w prawdziwym życiu?– Proszę pani?Obejrzałam się.Mężczyzna wrócił, a w szczelinie nie było pozostawionego przez mnie banknotu.Przyniósł ze sobą kwestionariusz, ale trzymał go za plecami, najwyraźniej nie chcąc się z nim rozstać.Zaczekałam, aż się zbliży i spróbowałam zadać mu dla rozluźnienia parę łatwych pytań.Nazywamy to grą wstępną prywatnego detektywa.– Jak to się odbywa? Ktoś zjawia się tutaj i wnosi opłatę za cały rok?– Mniej więcej.Można to też zrobić pocztą.Gdy trzeba uiścić opłatę, wkładamy do skrytki zawiadomienie.– Płacą gotówką?– Albo czekiem.Obojętne.– Może się więc zdarzyć, że nie zna pan osoby wynajmującej skrytkę?– Nie widujemy większości naszych klientów.Nie obchodzi nas, kim są, dopóki terminowo regulują należność.Zauważyłem, że niektórzy mają specjalny papier firmowy i udają, że mają tu biuro z wieloma oddzielnymi pokojami.To śmieszne, ale nie robi nam różnicy.– No pewnie.Czy mógłby pan wsunąć kwestionariusz w szczelinę, żebym mogła go lepiej obejrzeć? Naprawdę prowadzę śledztwo.Wszystko jest zgodne z prawem.– Nie.Nie chcę, żeby go pani dotykała.Może pani popatrzeć przez trzydzieści sekund.To wszystko, co mogę zrobić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]