Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Joseph Heller Paragraf 22
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ponieważ znali jego rozkład dnia lepiej niż on sam, cierpliwie czekali, aż przyjdzie.Byli pewni, że wymknie się z domu tak samo jak przedtem, przebrany za nocnego biegacza, dlatego kopertę z kasetą przetrzymali prawie do dziesiątej wieczorem.Potem włożyli ją do skrytki.Cztery godziny później, na oczach kilkunastu czujnych agentów, z taksówki, która zatrzymała się przed Mailbox America, wysiadł Lake z twarzą osłoniętą długim daszkiem czapki.Wbiegł do środka, wyjął listy, po czym wskoczył do taksówki.Sześć godzin później wyjechał z Georgetown na modlitewne śniadanie w Hiltonie.Agenci cierpliwie czekali.O dziewiątej przemawiał na zebraniu stowarzyszenia naczelników policji, a o jedenastej wygłosił mowę do tysiąca dyrektorów szkół średnich.Lunch zjadł z przewodniczącym Izby Reprezentantów.O trzeciej wziął udział w stresującej dyskusji telewizyjnej, a potem wrócił do domu, żeby się spakować.Zgodnie z harmonogramem dnia, o ósmej wieczorem miał być na Reagan National i odlecieć do Dallas.Pojechali za nim na lotnisko, odczekali, aż samolot wystartuje, po czym zadzwonili do Langley.Kiedy przed dom Lake’a zajechało dwóch agentów Secret Service, żeby sprawdzić, czy okolica jest czysta, agenci CIA byli już w środku.Przeszukanie trwało dziesięć minut.Ręczny odbiornik wychwycił sygnał z nadajnika ukrytego w kasecie.Znaleźli ją w koszu na śmieci wraz z dwoma kartonami po mleku, dwiema rozerwanymi torebkami po płatkach owsianych, kilkoma zużytymi papierowymi ręcznikami i porannym numerem „Washington Post”.Sprzątaczka przychodziła dwa razy w tygodniu.Lake zostawił śmieci, żeby je wyniosła.Nie mogli znaleźć listów od Ricky’ego, ponieważ ich nie było.Bystrzak z tego Lake’a - wszystkie wyrzucał.Teddy’emu niemal ulżyło, gdy się o tym dowiedział.Agenci wciąż siedzieli w domu, czekając, aż ci z Secret Service zejdą z posterunku i pojadą w cholerę do domu.Bez względu na to, co Lake ukrywał, robił wszystko, żeby nie zostawiać za sobą śladów.Nagranie bardzo go zdenerwowało.Lektura listów Ricky’ego i oglądanie jego pięknej twarzy przyprawiało go o podniecający dreszczyk.Ricky był daleko, istniało duże prawdopodobieństwo, że nigdy się nie spotkają.Mogli do siebie pisywać, mogli bawić się w berka na odległość, powoli i niespiesznie, a przynajmniej tak to zamierzał rozegrać.Lecz dzięki taśmie z nagraniem ten młody, przystojny chłopak znalazł się tuż-tuż, w zasięgu ręki i Lake doznał wstrząsu.To, co przed kilkoma miesiącami zaczęło się jako niewinna zabawa, mogło mieć straszliwe konsekwencje.Tak, gra była zbyt ryzykowna.Zadrżał na myśl, że mogą go na niej przyłapać.Z drugiej strony niby jak mieli to zrobić? Maska Ala Konyersa to znakomity kamuflaż.Ricky niczego się nie domyślał, cały czas mówił: „Al to”, „Al tamto”.Skrytka pocztowa była znakomitą tarczą.Niemniej musiał z tym skończyć.Przynajmniej chwilowo.Boeing był zapchany dobrze opłacanymi członkami sztabu wyborczego.Wszyscy się nie zmieścili - nie robiono tak wielkich samolotów.Gdyby wynajął jumbo jeta, już po dwóch dniach nie miałby gdzie usiąść, ponieważ wszystkie miejsca zajęliby księgowi, doradcy, konsultanci, spece od badania opinii publicznej, nie wspominając już o stale rosnącej armii agentów Secret Service.Im więcej prawyborów wygrywał, tym samolot robił się cięższy.Doszedł do wniosku, że warto by było przegrać w kilku stanach i zrzucić trochę bagażu.Sącząc w ciemności sok pomidorowy, postanowił napisać ostatni list do Ricky’ego.Życzyć mu wszystkiego najlepszego na przyszłość i po prostu zerwać znajomość.Cóż ten biedaczyna mógł mu zrobić?Kusiło go, żeby napisać list już teraz, tu, w tym wygodnym fotelu.Ale w każdej chwili mógł przeszkodzić mu jakiś doradca czy asystent z kolejnym pilnym meldunkiem, którego Lake musiał natychmiast wysłuchać.Nie miał ani odrobiny prywatności.Nie miał czasu pomyśleć, poleniuchować ani pomarzyć.Każdą przyjemną myśl przerywały najnowsze wyniki, statystyki, najświeższe wiadomości czy konieczność podjęcia błyskawicznej decyzji.Ale w Białym Domu na pewno się ukryje.Nie będzie pierwszym samotnikiem, który tam zamieszka.ROZDZIAŁ 21Od miesiąca osadzonych fascynowała sprawa skradzionego telefonu komórkowego.Niejaki T-Gnat, żylasty ulicznik z Miami, który odsiadywał karę dwudziestu lat więzienia za handel narkotykami, wszedł w jego posiadanie w bliżej nieznany sposób.Telefony komórkowe były w Trumble surowo zakazane, dlatego sposób, w jaki go zdobył, wzbudził więcej plotek niż życie seksualne T.Karla.Nieliczni, którzy go widzieli, twierdzili później, że był nie większy od stopera.Niejednokrotnie widywano też, jak T-Gnat czaił się w cieniu; mocno pochylony, tyłem do świata, z brodą przyciśniętą do piersi, mamrotał coś do telefonu, bez wątpienia wydając rozkazy kumplom z Miami.I nagle telefon zniknął.T-Gnat rozgłosił, że zabije drania, który go podprowadził, a kiedy groźby nie poskutkowały, ustanowił nagrodę w wysokości tysiąca dolarów.Niebawem podejrzenia padły na innego młodego dealera, Zorra z Atlanty, który mieszkał i handlował prochami w dzielnicach równie niebezpiecznych jak uliczne królestwo T-Gnata.Istniało duże prawdopodobieństwo, że dojdzie do morderstwa, dlatego natychmiast zainterweniowali strażnicy oraz kierownictwo.Zwaśnionych uprzedzono, że jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli, obydwaj zostaną przeniesieni.Rozboju w Trumble nie tolerowano.Karą za złamanie dyscypliny miała być wycieczka do zakładu o zaostrzonym reżimie i pobyt wśród tych, którzy wiedzieli, co znaczy prawdziwa przemoc.Ktoś powiedział T-Gnatowi o cotygodniowych rozprawach w kantynie, a ten odszukał T.Karla i przekazał mu stosowny pozew.Chciał odzyskać telefon i żądał miliona dolarów odszkodowania za poniesione straty.Na pierwsze posiedzenie sądu przyszedł zastępca naczelnika, dlatego rozprawę szybko odroczono.Ten sam manewr powtórzono w trakcie następnego posiedzenia.Zarzutów w rodzaju kto miał, a kto nie miał telefonu komórkowego, z którego korzystanie było w Trumble zabronione, nie mógł wysłuchiwać nikt z administracji.Obecni na obradach strażnicy nie powtórzyliby nikomu ani słowa.Sędzia Spicer przekonał w końcu jednego z cerberów, że chłopcy mają do rozstrzygnięcia prywatną sprawę, sprawę, której w obecności przedstawicieli władz nigdy nie rozstrzygną.„To bardzo delikatna kwestia - szepnął.- Musimy rozwiązać ją bez obcych”.Prośba szybko dotarła na górę i podczas trzeciej rozprawy kantyna była nabita widzami, z których większość oczekiwała rozlewu krwi.Jedynym przedstawicielem władz był strażnik drzemiący samotnie pod ścianą.Widok sali sądowej był obu stronom doskonale znany, dlatego bez zdziwienia przyjęto wiadomość, że zarówno T-Gnat, jak i Zorro będą występowali w charakterze swoich własnych adwokatów.Pierwszą godzinę rozprawy sędzia Beech poświęcił niemal w całości na walkę o kulturę języka.W końcu zrezygnował.Powód stawiał dziesiątki absurdalnych zarzutów, których nie można by udowodnić bez pomocy co najmniej tysiąca agentów FBI.Równie głośne i niedorzeczne argumenty wysuwał obrońca, czyli oskarżony.T-Gnat zadał mu jednak potężny cios: przedstawił sądowi dwa oświadczenia podpisane przez anonimowych świadków - ich nazwiska poznali jedynie Bracia - którzy na własne oczy widzieli, jak Zorro rozmawiał przez maleńki telefon.Rozwścieczony Zorro skomentował to językiem, jakiego sędziowie nigdy w życiu nie słyszeli.Nokautujący cios padł nagle i niespodziewanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]