Podobne
- Strona startowa
- Dicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego Queberta
- Harry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)
- Rowling J K Harry Potter i wiezien Azkabanu
- J. K. Rowling 4 Harry Potter i Czara Ognia
- J. K. Rowling Harry Potter i czara ognia 4
- J. K. Rowling 3 Harry Potter i więzień Azkabanu
- Rowling J K Harry Potter i Komnata Tajemnic
- Henryk Sienkiewicz krzyzacy (2)
- Cook Robin Zabojcza kuracja by sneer
- Pajak Henryk Prosto w slepia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Płyniemy na południe.Mając słońce po lewej burcie zaczęli wiosłować.Splątana masa żagla, lin i masztu została odcięta i rychło zniknęła za rufą.Wyznaczono wachty i wprowadzono racjonowanie żywności.Nikt nie protestował.Galernicy w większości synowie niewolników potrafili jedynie wykonywać rozkazy i nic nadto.Inni wioślarze rekrutowali się spośród wojowników wszystkich miast i krajów, które graniczyły z morskim imperium Atlantydy.Urodzeni w Argolidzie, na dalekich wyspach Ikarii i Samos, a nawet w takich miastach jak Byblos i Tyr, mówili odmiennymi językami, reprezentowali różne rasy i jedno tylko ich łączyło, wszyscy walczyli z Atlantydą, wszyscy zostali pokonani, pojmani w niewolę i przykuci do galery.Ich przeznaczeniem była odtąd ciężka praca za lichą strawę, lata wysiłku, choroby i śmierć.Ason uwolnił ich, uratował z kataklizmu, stając się tym samym wodzem całej grupy.Oni zaś, będąc prostymi ludźmi, uznali, że winni pójść zanim wszędzie, gdzie każe.Popluwając w dłonie chwycili za wiosła.Inteb siadł w otwartych drzwiach kabiny i zaczął na kawałku pękniętego dzbana spisywać ich stan posiadania.Mógł z tego miejsca pilnować również kursu, wystarczyło śledzić układ cieni na pokładzie.Gdy zbaczali nadto na wschód lub na zachód, przekazywał sternikowi odpowiednie polecenie.Ason wyspał się solidnie i ostrzył teraz swój miecz, pracując osełką w kabinie.Obok ustawił sobie kubek wina z miodem, usypał garść rodzynek.- Rodzynki - Inteb odhaczył kolejny punkt na swojej liście.- Jęczmień, ser, oliwki, oliwa z oliwek, trochę suszonych ryb z robakami.Nie będziemy głodować.Wino i woda, chociaż niektóre dzbany zaczynają już śmierdzieć.I jeszcze nici, płótno i igły do naprawy żagla, chociaż tego akurat już nie potrzebujemy.Smoła i deski do reperacji kadłuba też są, ale póki nie przybijemy do jakiegoś brzegu, nic nam po nich.Nadzorca opuchł całkiem grzecznie i trzyma jak ta lala, idealny szpunt.Wprawdzie przyznać trzeba, że śmierdzi nieziemsko i żaden wioślarz nie chce siedzieć obok niego.Jest też parę skrzyń należących uprzednio do zbrojmistrza i trochę majątku kapitana.- A co w nich?- Narzędzia do obróbki brązu, co by miało być.Trochę biżuterii, sporo ubrań.I jeszcze skrzynia z pieczęcią: złamałem tę pieczęć.W środku były trzy miecze i cztery sztylety, chyba część towaru na sprzedaż.Z istotnych rzeczy to już wszystko.Ason spojrzał na swój kubek.- A jak stoimy z winem i wodą?- Na razie nie umrzemy z pragnienia.- Jak długo potrwa to “na razie"?- Jeśli będziemy oszczędzać, to starczy nam na dziesięć, może dwanaście dni.A potem ryby i tak zjedzą nadzorcę i zatoniemy.- Coś humor ci się dzisiaj poprawił.Dotrzemy do lądu, nim go zeżrą?- Sokologłowy Horus pewnie zna odpowiedź na twe pytanie, może wiedzą to też twoi bogowie z Olimpu, ale ja? Może okazać się, że morze jest jednak zbyt rozległe, możemy trafić na sztorm.Możesz nalać mi wina? Chyba bym się napił.Ason wręczył mu srebrny kubek i Inteb zaraz uniósł go do ust.Upił solidny łyk z nadzieją, że mocny trunek złagodzi błądzący w podświadomości lęk przed śmiercią.Zapatrzył się w odmęty, jakby wypatrywał tam jakiegoś znaku i znów popił.Ason przyglądał mu się niespokojnie.Wiedział, że Egipcjanina coś trapi.- Myślisz, że jest aż tak źle? Ty, który pokazałeś nam, jak mamy płynąć?- Abstrakcyjny pomysł to jedno, a podjęcie decyzji, to drugie.Gdy proszą mnie o zbudowanie muru czy grobowca, to rysuję plany, sam nie muszę dźwigać kamieni.Mogę nawet oddać gotowe plany i pójść sobie, a inni dopilnują, by wszystko stanęło jak należy.Osobiste zaangażowanie nie jest konieczne.Zaproponować odbycie podróży takiej, jakiej nikt jeszcze nigdy nie przedsięwziął, to proste, w tym jestem dobry, ale wybrać się w taką podróż.- Nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób.- Ty nie, muskularny Asonie.Sądzę, że dla ciebie myśl i czyn to jedno, myślenie o bitwie oznacza początek walki.- Zaczynasz przemawiać jak mój ojciec.- Perimedes włada Argolidą i Mykenami, dlatego że potrafi myśleć nie tylko o walce.Tworzy sojusze, rozumie potrzebę budowania murów, pamięta o pozyskiwaniu brązu na miecze, bo bez nich nie ma walki.- Inteb nagle przypomniał sobie coś i spojrzał na Asona.- Właśnie.Brat twego ojca, Lycos.Tuż przed wyjazdem z Myken usłyszałem, że nie żyje.- Skąd możesz to wiedzieć? Wyprawił się w daleką podróż, nie mogę powiedzieć ci, gdzie.Inteb spojrzał na pokład i krzyknął do sternika, by ten poprawił kurs, poczekał, aż tamten odpowie i zastanowił się, czy powinien ujawnić całą prawdę.- Znasz mnie od trzech lat, Asonie.Czy uważasz, że jestem ci przyjacielem? Czy uznajesz mnie za przyjaciela Myken?- Tak, chyba tak.Ale byłeś na Atlantydzie.- Wysłany z pewną misją przez faraona.Nic nie powiedziałem im o tym, co robiłem w waszym mieście.- Wierzę ci.Wierzę ci, tym bardziej że zabiłeś dwóch ludzi w mojej obronie.Ale czemu pytasz?- Bo wiem o twoim mieście więcej, niż sądzisz.Megaron znajduje się pośrodku miasta, a plotki rozchodzą się szybko.Żadna tajemnica nie utrzyma się zbyt długo.Wiem, że wasza cyna pochodzi z kopalni na pewnej wyspie na dalekiej, zimnej północy.Twój stryj Lycos zginął właśnie tam, kopalnia została zniszczona.Perimedes nie pogodzi się szybko z tą stratą.- Jasne, że nie.Mój ojciec zawsze snuje wielkie plany.Święty brąz odgrywa w nich istotną rolę.Biedny Lycos, umrzeć w tak zimnym i wilgotnym kraju.Popłynąłem z nim, gdy tam wracał, ale odesłał mnie z pierwszym ładunkiem cyny.Był przekonany, że nikt tak nie wydrze cyny z głębi ziemi jak on.Byli jeszcze inni.Wielu zginęło?- Wszyscy.Tylko twój kuzyn Phoros wrócił z wiadomością.- Stary Koza, który uczył mnie fechtunku, Mirisati.Byliśmy przyjaciółmi.Trzeba ich pomścić, niech dziesięciu co najmniej zginie za jednego.Trzeba najechać na tę wyspę mieczem.Ason zamyślił się głęboko, zapominając nawet o winie.Dzień mijał, cienie rosły coraz dłuższe, a oni wiosłowali, aż gwiazdy pojawiły się na niebie.Inteb pokazał sternikowi gwiazdy przewodniczki i nakazał pilnować, by niezmiennie znajdowały się za rufą, jednak rychło chmury zakryły niebo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]