Podobne
- Strona startowa
- George Sand Grzech pana Antoniego
- Quinn Anthony Grzech Pierworodny Autobiografi
- Abe Kobo Czwarta epoka (2)
- Evanovich Janet Seven Up (SCAN dal 1069)
- Evanovich Janet Po trzecie dla draki (2)
- Evanovich Janet Seven Up
- Allbeury Ted Wszystkie nasze jutra
- Tara Sivec W sieci. Igrając z ogniem
- Jordan Robert Korona Mieczy (SCAN dal 991)
- Czerwone i czarne t.1 Stendhal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- starereklamy.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z wysiłkiem przytrzymaliśmy drugą dłoń.Norvil zamachnął się i uderzył mnie w ramię.Straciłam równowagę, pośliznęłam się na krakersach i gruchnęłam na ziemię.Usłyszałam szczęknięcie drugiej bransoletki i podniosłam głowę.Ranger uśmiechał się od ucha do ucha.- Jak tam?- Bosko - zgrzytnęłam.- Masz na sobie tyle jedzenia, że można by wykarmić dużą rodzinę.Ranger był zupełnie czysty.Na jednym ramieniu miał małą plamkę po jajku.- Jak to się stało, że tylko ja wyglądam jak nieboskie stworzenie?- Przede wszystkim nie stanąłem na środku pokoju.A poza tym nie padłem na podłogę i nie tarzałem się w mące.- Pomógł mi wstać.- Pierwsza zasada sztuki walki: jeśli ktoś w ciebie czymś rzuca, ustąp mu z drogi,- Diabelska dziwka! - wrzasnął do mnie Norvil.- No co! - odwrzasnęłam.- To pierwszy raz od dawna! A poza tym nie twój interes.- On tak mówi do wszystkich - wyjaśnił Ranger.Norvil zaparł się na rozstawionych nogach.- Nigdzie nie pójdę.Spojrzałam na elektryczny pistolet, który Ranger miał u pasa.- A może byśmy go porazili?- Nie wolno wam! - zawołał Norvil.- Jestem stary.Mam rozrusznik.Moglibyście mnie zabić.- Kurczę, ale by było fajnie - wycedziłam.Ranger wyjął szeroką taśmę klejącą i owinął nią kostki Norvila.- Zaraz upadnę! - zagroził staruch.- Nie mogę tak stać.Mam problem alkoholowy, wiecie? Czasami się przewracam.Ranger chwycił go pod pachy i pociągnął ku sobie.- Złap go za nogi - polecił mi.- Zaniesiemy go do samochodu.- Ratunku! - ryknął Norvil.- Porwanie! Policja!Znieśliśmy starucha na pierwsze piętro, usiłując go nie wypuścić.Ściskałam Jego wierzgające nogi z całych sił, czułam, że jajko i mąka zastygły mi we włosach na beton, śmierdziałam jak beczka korniszonów i opływałam potem.Ruszyliśmy na parter; na pierwszym schodku ostatniego biegu pośliznęłam się i resztę drogi przebyłam na tyłku.- Nic się nie stało - stęknęłam wstając.Zastanawiałam się, ile kręgów sobie połamałam.- Nic nie powstrzyma Wonder Woman.- Wonder Woman wygląda na trochę sfatygowaną - zauważył Ranger.Regina i Debora siedziały na ganku i czekały na nas.- Kurczę blade, dziewczyno - powiedziała Regina.- Co ci się stało? Wyglądasz jak wielki naleśnik.Ranger otworzył tylne drzwi rangę rovera; wrzuciliśmy Norvila do środka.Powlokłam się na swoje miejsce i stanęłam niepewnie, przyglądając się nieskalanej skórzanej tapicerce.- Nie martw się - pocieszył mnie Ranger.- Jeśli mi tu nabrudzisz, skombinuję sobie nowy samochód.Na pewno żartował.Stałam na ganku i szukałam w torbie kluczy, kiedy drzwi się otworzyły.- Nawet nie będę próbować zgadnąć - powiedział Morelli.Odsunęłam go sobie z drogi.- Znasz Norvila Thompsona?- To staruszek.Napada na sklepy.Dostaje bzika, jak się upije.czyli codziennie.- Zgadza się.To Norvil.Pomogłam Rangerowi go aresztować.- Zakładam, że Norvil nie poszedł z wami po dobroci.- Rzucał w nas wszystkim.- Spojrzałam na siebie.- Muszę się wykapać.- Biedactwo.Mogę ci pomóc.- Nie! Nie zbliżaj się!- Nie chodzi ci o tę baryłeczkę, co?Powlokłam się po schodach do łazienki.Rozebrałam się i weszłam pod strumień gorącej wody.Dwa razy umyłam włosy i dobrze je wypłukałam, ale to nie pomogło.Wyszłam z brodzika i przyjrzałam się sobie w lustrze.Jajko.Stwardniało na cement, a w tym cemencie tkwiły małe kawałeczki skorupki.- Boże, za co? - spytałam.Morelli stanął po drugiej stronie drzwi.- Coś się stało? Mówisz do siebie?Otworzyłam gwałtownie drzwi.- Spójrz na to! - krzyknęłam.- Jakby.skorupka od jajka?- Nie chce zejść.Morelli przysunął się pod pozorem zbadania stanu moich włosów, ale tak naprawdę chodziło mu tylko o to, żeby zajrzeć mi pod ręcznik.- Słuchaj, Morelli, potrzebuję pomocy.- Nie mamy wiele czasu.Pomocy przy włosach!- Kochanie, nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale twoim włosom już nic nie pomoże.Ja mogę cię tylko pocieszyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]