Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Henryk Sienkiewicz ogniemimieczem t2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Żadna z nich w najmniejszej mierze nie wydawała się skonsternowana faktem, że on ma na sobie nocną koszulę i że zdążył zjeść dopiero kęs podanej mu na śniadanie kromki chleba.“Dysponuję nieprzeciętnymi zdolnościami w dziedzinie negocjacji i medytacji.Moje siostry posiadają wiele innych umiejętności.Pozwól, byśmy ci służyły, jak przysięgałyśmy.Pozwól, bym ja ci służyła.Potrzebujemy cię, ale ty również do pewnego stopnia potrzebujesz nas”.W jakimś kąciku umysłu czuł nigdy nie zanikającą obecność Alanny, jakby tam się ukrywała, zwinięta w kłębek.Nie potrafił zrozumieć, dlaczego tak często płacze.Zabronił jej zbliżać się do siebie, o ile nie zostanie wezwana, albo choćby opuszczać własny pokój bez eskorty Panien - siostrom, które przysięgły mu posłuszeństwo, zeszłego wieczoru kazał przydzielić pokoje w Pałacu, aby móc je mieć na oku - ale właściwie od samego początku, od kiedy połączyła go ze sobą więzią zobowiązań, czuł łzy i bezbrzeżny smutek, szarpiące niczym kły drapieżnika.Czasami w mniejszym stopniu, czasami w większym, ale nigdy nie przestawały gryźć.Alanna również mówiła mu, że będzie potrzebował zaprzysięgłych sióstr, wręcz krzyczała to za nim w końcu, z czerwoną twarzą, zalaną strumieniami łez, zanim nie odwróciła się i nie uciekła.Ona też mówiła o służbie, chociaż wątpił, by przyszły jej do głowy czynności, jakie ostatnimi czasy wykonywała Merana.Być może jakiś rodzaj liberii uczyniłby sprawę bardziej oczywistą?Wodzowie klanów patrzyli na obserwującą ich Meranę.Nic nie zdradzało ich myśli.- Mądre powiedziały wam, jaka jest obecnie pozycja Aes Sedai - oznajmił bez ogródek Rand.Sorilea powiedziała mu, że wiedzą, jednak sam by się domyślił, choćby z braku zaskoczenia na ich twarzach, kiedy po raz pierwszy zobaczyli, jak Merana przybiega na zawołanie i kłania się.- Byliście świadkami, jak przyniosła tacę i nalała wam herbatę.Widzieliście, jak potem wycofała się, posłuszna moim poleceniom.Jeżeli chcecie, każę jej dla was zatańczyć.- Przekonanie Aielów, że nie jest tylko marionetką w rękach Aes Sedai, było tym, w czym najbardziej mogły mu pomóc siostry w tej chwili.Wszystkim im każe tańczyć, jeśli to się okaże konieczne.Mandelain poprawił szaro-zieloną opaskę, zakrywającą pusty oczodół; zazwyczaj wykonywał ten gest, kiedy chciał się przez chwilę zastanowić.Gruba i wydatna blizna za skórzaną opaską sięgała połowy łysego już prawie czoła.Ostatecznie wygłosił stwierdzenie niewiele mniej bezpośrednie od tego, które padło z ust Randa.- Niektórzy powiadają, że Aes Sedai jest w stanie zdobyć się na wszystko, aby otrzymać to, czego pragnie.Indirian zmarszczył swe krzaczaste, siwe brwi, niemalże zatapiając nos w filiżance z herbatą.Wzrostu jak na Aiela średniego, niższy był od Randa o pół dłoni, jednak wszystko w nim wydawało się bardzo długie.Żar Pustkowia najwyraźniej wytopił zeń każdą zbędną uncję ciała i jeszcze kilka nadto.Miał wystające kości policzkowe, a oczy przypominały szmaragdy osadzone w grotach oczodołów.- Nie lubię mówić o Aes Sedai.- Głęboki, dźwięczny głos, dobiegający z tej wychudzonej twarzy, zawsze zaskakiwał.- Co się stało, już się nie odstanie.Niech Mądre się nimi zajmują.- Lepiej porozmawiajmy o tych psach Shaido - wtrącił Janwin łagodnym tonem, równie zaskakującym, jeśli się patrzyło na jego zapalczywe oblicze.- Za kilka miesięcy, w najgorszym razie nie dalej niż za pół roku, wszyscy Shaido będą martwi albo obróceni w gai’shain.- Tylko stąd, że jego głos był miękki, nie należało wnioskować, że odnosi się to również do niego samego.Pozostali pokiwali głowami; Mandelain uśmiechnął się głodnym uśmiechem.Wciąż wydawali się nie przekonani.Kwestia Shaido stanowiła oficjalny powód do zwołania narady i bynajmniej nie traciła zupełnie znaczenia, nawet jeśli nie pozbawiona była znaczenia pierwszorzędnego.Na pewno nie była bez znaczenia - Shaido już od dawna sprawiali kłopoty - jednak w terminarzu Randa nie znajdowali się na tej samej stronie co Aes Sedai.Wiedział wszakże, że przysporzą mu dalszych, poważnych problemów.Trzem klanom, które przyłączyły się do Miagoma dowodzonych przez Timolana, znajdującym się już niedaleko Sztyletu Zabójcy Rodu, być może uda się dokonać tego, o czym mówił Janwin, ale pozostawali jeszcze ci, których nie można było zmienić w gai’shain ani też zabić.- A co z Mądrymi? - zapytał.Przez chwilę ich twarze były zupełnie nieodgadnione; nawet Aes Sedai nie potrafiły tego robić równie dobrze jak Aielowie.Fakt, że stanęli w obliczu Jedynej Mocy, nie przerażał ich, a przynajmniej w żaden sposób tego nie okazywali; Aielowie wierzyli, iż nikt nie zdoła uciec przed własną śmiercią, i nawet setka rozwścieczonych Aes Sedai nie potrafiłaby sprawić, by Aiel opuścił raz założoną zasłonę.Jednak kiedy dowiedzieli się, że Mądre wzięły udział w bitwie pod Studniami Dumai, przeżyli wstrząs tak wielki, jakby zobaczyli słońce wschodzące w nocy lub księżyc za dnia na tle nieba barwy krwistej czerwieni.- Sarinde twierdzi, że prawie wszystkie Mądre pobiegną z algai’d’siswai-powiedział w końcu z wahaniem Indirian.Sarinde była Mądrą, która szła jego śladem od Czerwonych Źródeł, siedziby klanu Codarra.Chociaż być może “szła śladem” nie było tutaj właściwym określeniem; Mądre rzadko robiły coś takiego.W każdym razie większość Mądrych.Codarra, a także Shiande i Daryne miały się udać na północ razem z włóczniami.- Mądrymi Shaido.zajmą się.Mądre.- Usta wykrzywił mu niesmak.- Wszystko się zmienia.- Głos Janwina był jeszcze bardziej łagodny niźli zazwyczaj.Wierzył, ale wierzyć nie chciał.Udział Mądrych w bitwie gwałcił normy równie stare jak sami Aielowie.Mandelain z nadmierną ostrożnością odstawił filiżankę.- Corehuin życzy sobie raz jeszcze zobaczyć Jair, zanim ten sen dobiegnie końca, ja zresztą również.- Podobnie jak Bael i Rhuarc, miał dwie żony; pozostali wodzowie mieli tylko po jednej, wszyscy z wyjątkiem Timolana, jednak owdowiały wódz rzadko pozostawał długo w stanie bezżennym.Mądre potrafiły o to zadbać.- Czy ktokolwiek z nas zobaczy jeszcze słońce wschodzące ponad Ziemią Trzech Sfer?- Mam taką nadzieję - powiedział Rand ostrożnie.“Jak pług rozcina ziemię, tak on rozedrze ludzkie żywoty, a wszystko, co dotąd istniało, pożre ogień jego oczu.Przy każdym jego kroku grzmieć będą trąby bitewne, jego głosem posilać się będą kruki, na głowie zaś nosić będzie koronę mieczy”.Proroctwa Smoka nie pozostawiały prawie żadnej nadziei na cokolwiek prócz zwycięstwa nad Czarnym, a i tutaj widziały niewielką jedynie szansę.Proroctwo Rhuidean, Proroctwo Aielów, głosiło, że zostaną przezeń zniszczeni.To przez niego ponure nastroje szerzyły się wśród klanów, a starodawne obyczaje bywały łamane.Nawet wyłączywszy Aes Sedai, nie należało się dziwić, że niektórzy wodzowe rozmyślali nad tym, czy dobrze postępują, idąc z Randem al’Thorem.- Mam taką nadzieję.- Obyś zawsze znalazł wodę i cień, Randzie al’Thoroznajmił Indirian.Po ich odejściu Rand siedział jeszcze czas jakiś bez ruchu, z wzrokiem wbitym w filiżankę, nie potrafiąc znaleźć żadnych odpowiedzi w wypełniającej ją ciemnej cieczy.Na koniec odstawił ją wreszcie obok tacy i odwinął rękawy.Merana nie spuszczała zeń spojrzenia czujnych oczu, jakby próbowała wyrwać z głowy jego myśli.I widać było po niej, że się niecierpliwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]