Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Nora Roberts Błękitna krew [Arystokraci 02]
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jestem twoją Opiekunką i do moich zadań należy, między innymi, udzielanie ci rad i chronienie cię od tego typu problemów.Powinnaś radzić się mnie zawczasu w kwestii wszelkich dekretów, jakie zamierzasz ogłosić.A gdyby mnie akurat nie było pod ręką, to będzie Myrelle, Morvrin i pozostałe.Jesteśmy tu po to, żeby ci pomagać, Matko.- Rozumiem, Sheriam.Obiecuję, że wysłucham uważnie wszystkiego, co będziesz miała do powiedzenia.A teraz chciałabym zobaczyć się z Nynaeve i Elayne, jeśli to możliwe.- To musi być możliwe -odparła z uśmiechem Sheriam ale niewykluczone, że będę musiała uciec się do przemocy, żeby oderwać Nynaeve od jakiejś Żółtej.Poza tym wybiera się do ciebie Siuan, która ma za zadanie wygłosić dla ciebie wykład o etykiecie, jaka obowiązuje Amyrlin; jest tego całkiem sporo, ale w takiej sytuacji powiem jej, żeby przyszła później.Po wyjściu Sheriam Egwene zapatrzyła się na drzwi.Potem odwróciła się i wbiła wzrok w blat stołu.Całkiem pusty.Ani jednego raportu do przeczytania, żadnych zapisków do przestudiowania.Żadnego pióra i atramentu do sporządzenia notatki, a co dopiero mówić o sporządzaniu dekretu.I czekała ją jeszcze wizyta Siuan, która miała ją pouczyć w kwestii etykiety.Kiedy rozległo się bojaźliwe pukanie do drzwi, ciągle jeszcze tak stała.- Wejść! - powiedziała, zastanawiając się, czy to Siuan, czy może jakaś służąca z miodowymi ciasteczkami do pogryzania, już pociętymi na odpowiednio małe kawałki.Nynaeve z wahaniem wetknęła głowę przez szparę w drzwiach, po czym została wepchnięta do środka przez Elayne.Stanęły obok siebie, potem wykonały perfekcyjne, głębokie dygnięcia, rozpościerając białe, obrzeżone paskami spódnice i mrucząc:- Matko.- Błagam, nie róbcie mi tego! - poprosiła Egwene.W rzeczy samej zabrzmiało to niemalże jak szloch.- Jesteście moimi jedynymi dwiema przyjaciółkami i jeśli zaczniecie.- Światłości, ona naprawdę była bliska płaczu!Elayne dopadła jej o włos szybciej, zarzucając jej ramiona na szyję.Nynaeve milczała, nerwowo majstrując przy cienkiej, srebrnej bransolecie.Elayne natomiast wybuchnęła potokiem słów.- Nadal jesteśmy twoimi przyjaciółkami, Egwene, ale ty jesteś Zasiadającą na Tronie Amyrlin.Na Światłość, przypomnij sobie, jak ci któregoś dnia powiedziałam, że zostaniesz Amyrlin; to było wtedy, gdy.- Elayne skrzywiła się nieznacznie.- No cóż, w każdym razie jesteś nią.Przecież nie możemy, ot tak, podejść do Amyrlin i zagadać: „Egwene, czy ja w tej sukni nie wyglądam grubo?” To nie uchodzi.- Ależ uchodzi - zapewniła ją żarliwie Egwene.- No cóż, w każdym razie na osobności - przyznała po chwili.- Kiedy jesteśmy same, chcę, żebyście mi mówiły, że w jakiejś sukni wyglądam grubo albo.cokolwiek chcecie.- Uśmiechnąwszy się do Nynaeve, delikatnie pociągnęła ją za gruby warkocz.Nynaeve wzdrygnęła się.- I chcę, żebyś ty go szarpała z mojego powodu, jeśli masz na to ochotę.Potrzebuję kogoś, kto jest moją przyjaciółką, przyjaciółką Egwene, i nie widzi cały czas tej.tej przeklętej stuły, bo inaczej oszaleję.A skoro już mowa o sukniach, to dlaczego jeszcze jesteście w tych starych? Myślałam, że miałyście dość czasu, żeby się przebrać?W tym momencie Nynaeve rzeczywiście szarpnęła warkocz.- Nisao powiedziała mi, że to jakaś pomyłka, i wywlokła mnie stamtąd.Powiedziała, że nie będzie marnować swojej kolejki tylko z powodu święta.- Jego odgłosy zaczynały już wzbierać na zewnątrz: zgiełk, dostatecznie głośny, by przeniknąć przez kamienne mury, a także ciche brzmienie muzyki.- To nie pomyłka - oświadczyła Egwene.Kolejka Nisao? No cóż, nie zamierzała pytać o to teraz; Nynaeve wyraźnie nie była tym uszczęśliwiona, a Egwene pragnęła, by ta chwila należała do możliwie jak najprzyjemniejszych.Wysunęła krzesło zza stołu i uśmiechnęła się, zauważywszy dwie szyte z łatek poduszki na siedzeniu.Ach, ta Chesa.- Posiedzimy tu sobie i porozmawiamy, a potem pomogę wam wyszukać dwie najpiękniejsze suknie w całym Salidarze.Opowiedzcie mi o tych waszych odkryciach.Napomknęła o nich Anaiya, a także Sheriam, ale ja nie umiałam zatrzymać ich dostatecznie długo, żeby mi podały jakieś szczegóły.Niemal jak jeden mąż znieruchomiały w trakcie siadania i wymieniły spojrzenia.Z niewiadomych powodów zdawały się niechętne do rozmowy na jakiekolwiek inne tematy oprócz Uzdrowienia Siuan i Leane-Nynaeve trzykrotnie powtórzyła, jakby lękliwie, że Logaina Uzdrowiła przypadkiem-i o pracy Elayne z ter’angrealem.Były to znaczące osiągnięcia, zwłaszcza osiągnięcia Nynaeve, a jednak tyle tylko miały do powiedzenia i Egwene mogła je jedynie wielokrotnie zapewnić, że to, co zrobiły, jest wspaniałe, i że im zazdrości.Próba zademonstrowania nie potrwała długo; Egwene nie miała specjalnego wyczucia w dziedzinie Uzdrawiania, a zwłaszcza nie starczyło jej go do tej skomplikowanej materii, którą Nynaeve utkała bez udziału myśli, i mimo iż dobrze się znała na metalach i dysponowała znaczną siłą zarówno w splotach Ognia, jak i Powietrza, Elayne swoje pogubiła niemalże natychmiast.Rzecz jasna, one z kolei chciały wiedzieć, jakie jest życie wśród Aielów.Widząc, jakie są zdumione i wstrząśnięte, co wyraziły mruganiem oczu i wybuchami śmiechu, który nagle zamierał im na ustach, nie była pewna, czy wierzą w to, co im opowiedziała, a przecież bez wątpienia to jeszcze nie było wszystko.Temat Aielów musiał je nieuchronnie zawieść do tematu Randa.Obie nie odrywały od niej oczu, kiedy zrelacjonowała jego spotkanie z Aes Sedai.Zgodziły się, że on nie zdaje sobie sprawy, jak głębokie są te wody, na które wypłynął, i że potrzebuje kogoś, kto go poprowadzi, zanim zdąży wpaść w jakąś pułapkę.Elayne uważała, że taką osobą może być Min, kiedy już misja dotrze do Caemlyn - Egwene dopiero teraz się dowiedziała, że Min jedzie razem z misją, i że w ogóle była w Salidarze - prawdę mówiąc jednak zdawała się jakoś do tego niezbyt entuzjastycznie usposobiona.I na koniec burknęła coś, co zabrzmiało wyjątkowo osobliwie, i to takim tonem, jakby to była prawda, o której nie chciała nic słyszeć.- Min jest lepszą kobietą ode mnie.- Z jakiegoś powodu Nynaeve obrzuciła ją współczującym spojrzeniem.- Żałuję, że mnie tam nie ma - ciągnęła dalej Elayne, nieco silniejszym głosem.- Żeby go prowadzić, chciałam powiedzieć.- Przeniosła wzrok z Egwene na Nynaeve i na jej policzkach wykwitły rumieńce.- No cóż, również z tego powodu.- Nynaeve i Egwene zaczęły się śmiać tak serdecznie, że omal nie pospadały z krzeseł, i Elayne niemalże natychmiast im zawtórowała.- Muszę ci powiedzieć jedną dobrą rzecz, Elayne - powiedziała Egwene, ciągle jeszcze starając się uspokoić.Po czym nagle dotarło do niej, co dokładnie zamierzała powiedzieć.Światłości, jak ona mogła wejść na tak śliski grunt, i to wtedy, kiedy się zaśmiewały! - Przykro mi z powodu twojej matki, Elayne.Nawet nie wiesz, jak bardzo pragnęłam ci złożyć kondolencje.Elayne wyglądała na skonsternowaną, i nic dziwnego.- W każdym razie zmierzam do tego, że Rand chce ci dać Lwi Tron, a także Tron Słońca.- Ku jej zdziwieniu Elayne wyprostowała się dumnie.- No proszę, proszę - wycedziła chłodno.- Zamierza mi je dać.- Lekko zadarła podbródek.- Mam niejakie podstawy do roszczeń względem Tronu Słońca i jeżeli postanowię z nimi wystąpić, to uczynię to według własnych zasad.Co zaś się tyczy Tronu Lwa, to Rand al’Thor nie ma prawa.żadnego prawa!.dawać mi czegoś, co już należy do mnie.- Jestem pewna, że on nie miał takich intencji - zaprotestowała Egwene.Czyżby? - On cię kocha, Elayne.Wiem, że tak jest.- Gdyby to było takie proste - mruknęła Elayne, cokolwiek to miało oznaczaćNynaeve pociągnęła nosem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]