Podobne
- Strona startowa
- Dziewanowski Kazimierz Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
- Sejda Kazimierz CK Dezerterzy
- BRANDYS Kazimierz Matka krolow
- Kozniewski Kazimierz Rehabilitacja
- Alex Kava Maggie O'Dell 05 Zło Konieczne
- Ahern Jerry Krucjata 8 Koniec jest bliski (SCAN dal 11 (2)
- Asimov Isaac Koniec Wiecznosci
- Vina Jackson 01 Osiemdziesiąt Dni Żółtych
- Zakładnik Pierre Lemaitre(1)
- Tolkien J.R.R Wyprawa (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ayno.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Maczuga pękła u drzewca.Dobitnie, wyraznie, podnieconym głosem podyktował:% La sante de sa Majeste n'a jamais ete meilleure.Oficer pomimo woli podniósł wzrok nacesarza, ale cesarz nie chciał tego spostrzec. Ten kretyn uważa, że to wygląda na bezczel-ność z mojej strony % pomyślał, lecz w tym momencie, rzuciwszy oczy w okno, zobaczyłrzecz dziwną.Nad leżącymi w końcu podwórza ciałami ludzkimi stał wysoki człowiek wszlacheckiej polskiej szubie i kłaniał się w stronę pałacu.Raz po raz.Czy widział cesarza naten dystans przez zamknięte okno? Dzień był jasny i słońce świeciło.Cesarz chwycił za lunetę i odepchnął szyby.Spojrzał i zawołał:% De Narbonne!Z sąsiedniej komnaty wyszedł generał-adiutant.% De Narbonne, wez lunetę, patrz % kto tam się kłania do mojego okna?Hrabia de Narbonne popatrzył, położył lunetę na stole i rzekł głosem, który zadrżał:% Najjaśniejszy panie, to Slugne.% Slugne?!% Stoi nad zwłokami swoich synów i kłania się w okno waszej cesarskiej mości.Musiałwyjechać naprzeciw nich narażając się na wszystko; znalazł ich prędzej może, niż się spo-dziewał.Napoleon umilkł.Wyjął z tabakierki szczyptę tabaki i oparł z nią rękę o stół.% Ale żeby mnie na taki dystans wypatrzyć? % rzekł.% Na to trzeba.% hrabia de Na-rbonne nie dokończył.% Mieć oczy orła albo być szalonym i czuć oczyma % rzekł cesarz.% Lub, najjaśniejszy panie.% Wiem! % krzyknął cesarz.% Wiem, co chcesz powiedzieć: lub stracić synów! Przezemnie!Dwa razy zatoczył cesarz koło po komnacie gwałtownym krokiem, po czym odezwał siędo hrabiego de Narbonne z wymuszonym spokojem:% Zanieś temu Slugne'owi tytuł hrabiego i dwakroć sto tysięcy franków.% Najjaśniejszy panie % odpowiedział de Narbonne z głębokim ukłonem % tego nie uczyniwasza cesarska mość.% Więc rób z nim, co chcesz! % rzekł cesarz, porwał gwałtownie kapelusz leżący na stole,przeszedł do innej sali i zatrzasnął drzwi za sobą.A zatrzaskując drzwi, zatrzasnął także szufladę z familią Zlupściów w pamięci % na pozór.Sztafetę z biuletynem rozkazał wysłać do Paryża.Lecz to było głupstwem.W ogromnej jakiejś sali balowej czy koncertowej pałacu mołodeczniańskiego krążył terazcesarz ważąc rzecz, której ciężar przygniatał mu barki ku ziemi.Lada dzień przedrą się do Europy wiadomości fatalne % a wówczas.Oto nędzny jakiś generał Mallet potrafił pogrzebać tak łatwo wszystkie instytucje cesar-stwa i nikt, nikt przez dwadzieścia cztery godziny nie pomyślał o Napoleonie II, o cesarzowejregentce!.29Caulaincourt.207Byłoż to więc wszystko z zewnątrz blachą złotą, a wewnątrz próchnem?!Dokładne czytał wiadomości.Zmiech brał, śmiano się w Paryżu, a jednak.Czytał i oczom nie wierzył.Generał Mallet, fanatyk republikański, odsunięty, potem uwięziony, potem zamknięty wdomu zdrowia, wymknął się stamtąd dwudziestego drugiego pazdziernika, udał się do koszarPopincourt, przedstawił jako generał Lamotte, oficer komendy placu w Paryżu, i na mocydepesz sfabrykowanych przekonał, że Napoleon umarł siódmego pazdziernika w Moskwie,senat zaś, na zgromadzeniu nocnym, obwołał rzeczpospolitą.Dano mu oddział żołnierzy, zktórymi uwolnił z więzienia sprzedawczyków angielskich, generałów: Guidala i Lahoriego,którzy mu dopomóc mieli, a ponieważ podstępu im nie wyjawił, szli mu więc na rękę tymodważniej.Aresztowano ministra policji, Savary'ego i prefekta policji Frochota.Przez dwa-dzieścia cztery godziny Paryż był pod władzą Malleta.Dopiero katastrofa z komendantemplacu, generałem Hulin, który Malletowi się oparł i do którego Mallet strzelił z pistoletu, wy-wołała reakcję.Poznano go, odkryto spisek.Ostrożny, przenikliwy i energiczny adiutant,major Laborde, być może ocalił cesarstwo; uwolniono władze policyjne z ministrem.Czterna-stu wspólników Malleta, oszukanych zresztą przez niego, uwięziono, poddano pod sąd wo-jenny i dwunastu z nich rozstrzelano.Paryż trząsł się ze śmiechu zestawiając generała Malletai Napoleona, nie omieszkując wsadzać w środek ministra policji.Jednak Napoleon odgady-wał, że republikański Mallet był niczym więcej, jak narzędziem w ręku rojalistów.Aatwiej było usunąć republikę z Malletem niż cesarstwo z Bonapartem % ale jakże łatwobyło z republikańskim Malletem usunąć cesarstwo Bonapartego!.Napoleon wściekał się.Wiedział on, gdzie szukać trzeba było zródła spisku.To te salonyparyskie, które go, równie jak Anglia, nigdy nie uznały c e s a r z e m, dla których, równie jakdla Anglii, był mimo koronacji i uznania Europy zawsze u z u r p a t o r e m, to one uknułyten spisek.Mallet, oszukując udaną wieścią o śmierci Napoleona, nie wiedział, że sam jesttylko manekinem arystokracji francuskiej.Arystokracja to francuska, do której salonów on,cesarz, nie miał wstępu, znalazła drogę i do jego więzień, i domów zdrowia i umiała ukućprzeciw niemu śmiertelną broń z lekkiego dowcipu % na dwadzieścia cztery godziny zwaliłago z tronu dowcipną wiadomością o jego śmierci, lekko puszczoną w świat przez półwariata.Nikt nie śmiał się go pytać, wobec czego czuje się bezsilnym, ale on musiałby wyznać, iżjedyna rzecz, wobec której czuje się bezsilnym, to salon arystokracji francuskiej.Tu kuto za-trute dowcipy i drwiny wiedząc, że ten człowiek boi się więcej epigramu niż batalionu.Tam to, w salonach książąt, markizów i hrabiów francuskich, piękne damy o wąskichowalach twarzy, wąskich nozdrzach, wąskich ustach, wąskich dłoniach i stopach i wąskimmózgu i sercu wiodły o panu Buonaparte rozmowy, których każde słowo napojone byłoszyderczą ironią; tam wykwintni panowie rzucali nań obelgi, za które powinni byli pójść podbagnetami pod sąd.Tam nie był on cesarzem, ale bestią piekielną i wachmistrzem, parweniu-szem jak wzbogacony hotelarz, i złodziejem świętego tronu królów Francji.Tam wyśmiewa-no każdy jego adwokacki krok po schodach i posadzkach, po których stąpał Ludwik XIV, leroi-soleil, parodie jego polowań w królewskich lasach, jego wielkie i małe wstawania , jegoimitację dworu Bourbonów, porównywaną do imitacji grandezzy lwa przez un cochon enra-ge w lwiej skórze.Tam, w dzień i w nocy, w godzinę każdą i w każdą minutę, życzono muzłamania karku i nie wątpiono, że minuta taka nadejdzie.Przez płatnych szpiegów, przez sieć tę, którą osnuł Paryż, Francję, państwo swoje i Europęcałą, przez tę sieć, której oczyma zaglądał do alków kobiecych i widział, komu i kiedy siękobiety oddają, której uszyma słyszał każdy szept gabinetów dyplomatycznych świata: znałon wnętrze salonów francuskich, choć progi te były dla niego % nieprzestępne.Lecz te salony bały się go.Drżały przed zmarszczeniem jego brwi.Były to satyry i nimfywyśmiewające Jowisza.Potrzeba było na nie spojrzeć, spojrzeć tak, jak on to umiał.208I inne jeszcze ważył rzeczy w umyśle, a na myśl o nich ciemniało mu w oczach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]