Podobne
- Strona startowa
- Briggs Patricia Mercedes Thompson 08 Niespokojna Noc
- Anne McCaffrey & Mercedes Lacke Statek ktory poszukiwal
- Pierce Tamora Krag Magii [Tam Ksiega Daji
- Feist Raymond E Mistrz magii (SCAN dal 735)
- Feist Raymond E Adept magii (SCAN dal 734)
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Andre Norton SC 1.1 Swiat czarownic
- Antologia James Lowder Krainy Chwaly (SCAN dal 690)
- Sagan Carl Kontakt (SCAN dal 912)
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Heroldowie nosili szaty, dzięki którym ich sylwetki były dobrze widoczne z każdej odległości, a było ich w Valdemarze tak niewielu, że można było z góry założyć, iż heroldem zbliżającym się właśnie do Forst Reach jest nikt inny tylko Vanyel.Jakby na potwierdzenie tego faktu ludzie zaczęli wylewać się ze wszystkich drzwi budynku i nim Vanyel i Yfandes dotarli do głównego wejścia - monstrualnych rozmiarów, imponujących wrót z czarnego dębu zajmujących miejsce niegdysiejszej bramy wjazdowej na centralny dziedziniec - oczekiwała ich jużliczna grupa ludzi.Jak to zwykle bywa przy powitaniach, otoczył Vanyela istny jazgot - Tressa chlipała, ściskając go, Withen ostrożnie poklepał go po ramieniu, a bracia poszli za jego przykładem.Jak zwykle też doszło do krótkiego spięcia, gdy Withen rozkazał paziowi “odprowadzić konia Vanyela", a Vanyel - już po raz nie wiadomo który - musiał wyjaśnić ojcu, że Yfandes nie jest koniem, a Towarzyszem i jego partnerką, i że on sam będzie się nią zajmował.I jak zwykle Withen zdał się zdezorientowany i pełen podejrzeń, zupełnie jak gdyby łamał sobie głowę, czy aby jego syn nie jest, nie daj boże, ciut pomylony, Vanyel jednakże był stanowczy - jak zwykle - i postawił na swoim.Gdyby nie nalegał (jak podczas pierwszej swej wizyty w domu), Yfandes zostałaby ogołocona z uprzęży, solidnie wymasowana, a potem zamknięta na cztery spusty w stajni, jako “cenne zwierzę", którym najwidoczniej była w oczach Withena.Van nie wiedział wówczas, jak potraktowano Yfandes, dopóki ona sama nie porozumiała się z nim myślomową w czasie kolacji, prosząc, aby przyszedł i wypuścił ją, ponieważ sama nie mogła dosięgnąć zamka na drzwiach swej przegrody.Tamtego wieczoru natychmiast poszedł do stajni, zostawiając na talerzu nie dokończoną kolację, i przy użyciu magii w jednej z przestronnych przegród, gdzie Withen umieszczał zwykle klacze ze źrebakami, stworzył nowe drzwi prowadzące prosto na zewnątrz.Odtąd, kiedy tylko przyjeżdżał do domu, przegroda ta należała do Yfandes, nawet jeśli najpierw Vanyel sam musiał wyprowadzić stamtąd inną klacz i własnymi rękami wyszorować drewnianą podłogę.W dodatku bez względu na to, jakie nowe sprytne urządzenie Withen zakładał na drzwiach, by ich nie otwierano, Vanyelowi zawsze udawało się przechytrzyć je swą magią, tak że Yfandes mogła wchodzić i wychodzić ze stajni, kiedy tylko miała na to ochotę.Może Withen się dziwił, dlaczego przegrody Yfandes nie trzeba sprzątać; bez wątpienia zastanawiało to stajennych.Wyglądało na to, że Withen nigdy nie pojął, iż Yfandes jest naprawdę dokładnie taka, jak opisywał ją jego syn; że to wspaniała, myśląca, inteligentna istota, mogąca poszczycić się manierami i smakiem prawdziwej damy, której zrządzeniem losu przytrafiło się przyjść na świat w ciele konia.Yfandes nie była tym wszystkim zachwycona.Vanyel często myślał o tym, że postąpił słusznie, nie wspominając jej o propozycji Withena.Ojciec zażądał bowiem od Vanyela, by ten pozwolił mu pokryć Yfandes najlepszym ogierem z jego stajni, bo w przeciwnym razie zmusi go do użycia magii przy łataniu szpar w ścianach stajni zamiast do wycinania w nich dodatkowych drzwi.Tym razem przynajmniej, dzięki częstemu powracaniu do tej samej sprawy, okazało się, iż Withen nauczył się już, że przestronną przegrodę trzeba było przed przyjazdem syna opróżnić, wyszorować i wyłożyć słomą.Mimo to jednak pozostał mu nawyk zamykania na zasuwę i podwójny zamek drzwi prowadzących bezpośrednio na zewnątrz.Widząc to, Vanyel westchnął tylko, a potem przy pomocy magii sforsował skomplikowane zamki i otworzył na oścież górną część drzwi.Łańcuch od dolnej ich części przełożył przez otwór, do którego Yfandes sama mogła dosięgnąć, po czym przerzucił zawartość swych juków w poszukiwaniu dłuższego sznurka, dzięki któremu Yfandes mogłaby sama otwierać i zamykać drzwi.Oczywiście sznurek, który zostawił tam poprzednim razem, zniknął.Bardzo jesteś głodna? - zapytał i zdjętą z niej uprząż przewiesił przez przegrodę stajni, by umyli ją stajenni, a potem zaczął czyścić Yfandes.Kurz ze słomy kręcił go w nosie, chciało mu się psikać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]