Podobne
- Strona startowa
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 01
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 02
- Buzan Tony Podrecznik szybkiego czytania
- Tony Buzan Podrecznik szybkiego czytania (
- Roz23
- Gibson William Neuromancer
- Cornwell Bernard Kampanie Richarda Sharpe'a 03 Forteca Oblężenie Gawilghur, 1803
- Eddings Dav
- Homa Jan Antoni Ostatni koncert
- Henryk Sienkiewicz Krzyżacy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pero.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pewnie mama go zmusiła.- Znajdę sobie pracę.Bengt nie odpowiedział.Pogadali o czym innym - o więziennym wikcie, wizytach adwokata i studiach JW.Rozmawiali o ostatnich dniach procesu.Prokurator oskarżał JW o usiłowaniezabójstwa.Rodzicom przyznał się do dragów, wziął to na siebie.Ale ten strzał do Nenada -nigdy w życiu.Żałował, że nie umie lepiej obchodzić się z bronią - trafił Nenada tylko wramię.Sąd przyjął jego wyjaśnienie, że był tak wystraszony atakiem glin, groźbami Mrada,śmiercią Fahdiego, że z nerwów po prostu wystrzelił.Nie chciał nikogo zabić ani nawetskaleczyć.Sąd to kupił.JW przyznał się do udziału w narkotykowym procederze.Trzymał sięwersji, wedle której miał tylko pomóc w wyładunku.Ze względu na to i na młody wiekwyrok zmniejszyli mu o parę lat.Mimo to przyjdzie mu tu gnić i próchnieć o wiele za długo.Boysi odwrócili się do niego plecami.Tak jakby nigdy go nie znali.To było doprzewidzenia.Kto brodzi w gównie, woli raczej nie patrzeć w dół - to takie obrzydliwe.Miałnadzieję, że z Sophie będzie inaczej.Zawiódł się.Pozostawało tylko jedno - urządzić sobie w pudle znośne życie.Zawsze przecież mógłsprzedawać współwięźniom swój system prania pieniędzy.Robić biznes as usual.Rodzice nie wspomnieli o Camilli.JW też nic nie powiedział.Gliny za wiele niewyciągną z Jana Brunéusa.Zdaje się, nie popełnił żadnego przestępstwa.JW sam dźwigał tenciężar.Oszczędził prawdy Margarecie i Bengtowi.Dzięki temu trochę mniej źle sypiał.Margareta powiedziała:- W zeszłym tygodniu dostaliśmy pocztówkę, dość nieprzyjemną moim zdaniem.Ocknęła się w nim ciekawość.- Od kogo?- Nie było napisane od kogo.Ale był podpis El Negrito, czy jakoś tak.- I co tam było napisane?- Nie za wiele, że tej osobie podoba się w Azji Południowo-Wschodniej, plaże piękne,i że są tam korale.I jeszcze że przesyła trzysta glazurowych całusów ze swojej wyspy natwoją.JW miał obojętny wyraz twarzy.- Aha.- To nie jest trochę dziwne, Johan?- Nie, to taki mój kolega, na wakacjach.Nawet nie wie, że siedzę.Kiedy stąd wyjdę,to też pojadę gdzieś na słońce.Bengt otworzył usta.Zamknął je z powrotem.Margareta odwróciła się ku niemu.- Co tato? Chciałeś coś powiedzieć?Bengt spojrzał na JW po raz pierwszy.JW patrzył mu twardo w oczy, myśląc: może wogóle pierwszy raz ojciec patrzy na mnie naprawdę.- Jak stąd wyjdziesz, to nie pojedziesz na żadne słońce.Znajdziesz sobie porządnąrobotę.Z dala od Sztokholmu.Bengt znowu wbił spojrzenie w stół.Nic więcej nie powiedział.Ciężka cisza zaległa w pokoju.- Nie mógłbyś nam opowiedzieć, Johan, jak tutaj wygląda twój dzień?JW opowiedział.W głowie zostawił już Bengta.Dozgonnie wdzięczny Jorgemu.Trzysta kafli wpłaconych na jego konto na Isle of Man.Dobry człowiek z tego Chilijczyka.Nie zapomniał, kto go pozbierał w tamtym lesie, chociaż JW zdradził ich wszystkich, zaplecami Abdulkarima sprzedał duszę jugolom.Jorge musiał zrozumieć, że JW prowadziłpodwójną grę, ale zrozumiał też, że JW nie wiedział, z kim wdał się w konszachty.Że byłnaiwny.Czas odwiedzin się skończył.Klawisz wyprowadził rodziców.Margareta znowu płakała.JW sam przy stole w pokoju odwiedzin.Wiedział, co zrobi z pieniędzmi.Nie wiedział, co ma począć z ojcem.***Spacerniak w Kumli: krótko ścięta trawa, bez drzew.Cementowe kloce o szlifowanejpowierzchni i stosunkowo nowe sztangi - siłownia pod gołym niebem.Mrado i trzej inniSerbowie wyciskali sztangę.Wedle niepisanej umowy, przed południem - Serbowie.Po lunchu kolej była naArabów.Życie w zakładzie łatwiejsze dla niego niż dla wielu innych.W pierdlu był kimś.Chroniła go jego sława.Mimo to: klimat bardziej brutalny, niż pamiętał z ostatniej odsiadki.Wykłady jego i Stefanovicia przełożone na język praktyki.Rządziły gangi.Bandy miaływładzę.Albo miałeś układy, albo przechlapane.Co zatruwało wszystko - miał stracić Lovisę.Annika złożyła pozew, jak tylko Mradodostał wyrok.Domaga się wyłącznej opieki rodzicielskiej, a dla Mrada prawa do widywaniadziecka godzinę w miesiącu, w zasranym pokoju odwiedzin, w obecności kuratora.Dusiło goto.Powoli go zabijało.Mrado miał szczęście, że Bobba wylądował w tym samym miejscu.Ktoś, z kimmożna pogadać.Kto będzie osłaniał mu plecy.Jak ten chuj Nenad mógł być taki głupi, żeby nie dostrzec podobieństwa między JW atamtą dziwką, którą dymał parę lat temu? Wszystko byłoby idealnie.Rządziliby.NaplulibyRadowi w pysk.Sprzedaliby towaru za miliony.A teraz: Radovan wciąż kierował najsilniejszą organizacją w Sztokholmie, wciążkontrolował szatnie w restauracjach w mieście, sprzedawał kokę, alkohol z przemytu, wciążsiedział w Näsbyparku w swoim starym, wytartym fotelu, pił whisky i tylko się uśmiechał.Kurwa mać.To nie jest serbska sprawiedliwość.Któregoś dnia Mrado jeszcze odwiedzi Radovana.Wymaże mu z facjaty ten jego uśmiech.Bez pośpiechu.Do lunchu jeszcze pół godziny.Dwaj jugole wrócili do środka.Mrado i Bobba zostalina zewnątrz.Bobba przysiadł na cementowym bloku udającym ławkę do wyciskania.- Słuchaj, Mrado, słyszałem dziś rano, że jest na twoją głowę wyznaczona cena.Mrado spodziewał się, że tak będzie.Radovan nie zapominał.Musiał podtrzymywaćkodeks.- Kto ci o tym powiedział?- Jeden taki z mojego korytarza.Svenne.Siedzi za napad z bronią w ręku i pobicie.Usłyszał o tym od paru latinos.Mrado przysiadł obok Bobby.- Latinos?- Tak, dziwna sprawa.Wysoka cena zresztą.Trzysta kafli.P o d z i ę k o w a n i aHeddzie za to, że wytrzymała, za wszelką pomoc i inspirację.Miłość.Elisowi za wszystkie czytania, cenne dyskusje i pomysły.Sörenowi za wsparcie i wskazówki.Svenowi, Helenie, Götemu, Yvonne i Larsowi zakrytyczne opinie.Tacie za objawienia rzeczy i mamie za nadzieję.Wszystkim wam, którzyście czytali i komentowali: Jacobowi, Johannie, Davidowi,Annie, Birnikowi, Dennisowi, Bossemu, Danielowi, Hannie, Jaël, Mirjam, Larsowi,Jesperowi, Jenny, Johanowi, Pawłowi.I innym.Wahlström & Widstrand: Pontusowi, Annice, Gustawowi i wszystkim innym.SanksS ł o w n i c z e kAina - policja (z tureckiego)Abbou - shit, wow (z arabskiego)Blatte (l.mn.blattar) - lekceważące określenie na osobę o widocznych cechach„niearyjskich”; przeciwieństwem „blatte” jest „svenne”Brats, brat - sztokholmska „złota młodzież” z wyższych sfer, o szczególnym stylużycia i ubioru (źródłosłów angielski)Gatan - szw.ulicaGuzz (l.mn.guzzar) - dziewczyna (z tureckiego)Habibi - kumpel (z arabskiego)Joder - jebać (przekleństwo hiszpańskie)Keff - zły, kiepski, nieciekawy (pierwotnie z arabskiego, gdzie ma odwrotneznaczenie)Lasse - przeciętny Szwed (zdrobnienie od imienia Lars), por.svensson, svenneMaricon - pedał (z hiszpańskiego)Mentirosa - kłamczucha (hiszp.)Pendejo - cwel, palant (hiszp.)Shunne (l.mn.shunnar) - facet, gość, koleśSvenne (l.mn.svennar) - lekceważące określenie etnicznego Szweda, zdrobnienie odimienia Sven; przeciwieństwem „svenne” jest „blatte”Svensson - lekceważące określenie przeciętnego Szweda; od pospolitego nazwiska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]