Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Nik Pierumow Czarna Wlocznia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Borys chwycił się ostatniej deski ratunku.- Tak, tak! Mam u stóp, świeże mięso, krew.- Pochwycił kurczaka, ścisnął za gardło.Wyjął stalowy nóż i naciął szyję.Trysnęła czerwona krew.Rzucił ciało, które jeszcze chwilę trzepotało w agonii.Białe pióra opadały na czarną ziemię.Spleśniałe liście wessały krew ptaka jak gąbka chłonąca wodę.Za plecami Dragosaniego jakiś podłużny kształt sunął szybko w górę wydrążonego drzewa.Jego cuchnący biały koniuszek znalazł dziurę, którą utworzyła opadła, obumarła gałąź, przepchnął się na powietrze.Znajdował się niecałe pół metra nad głową Dragosaniego.Koniuszek dygotał, błyszczał dziwnym światłem.Nekromanta pochwycił drugiego ptaka za szyję, podszedł do samej krawędzi „bezpiecznej strefy”.- Mam tu coś więcej, Tibor, tutaj w ręce.Okaż tylko trochę zaufania, trochę wiary i powiedz coś o mocach, które posiądę, kiedy stanę się taki jak ty.- Czu.czuję czerwoną krew spływającą w głąb ziemi - to dobrze, mój synu.Ale ciągle myślę, że przyszedłeś za późno.Nie, nie winie cię.Jestem tak winny jak i ty.Ale, nie mógłbym tak odejść bez podzielenia się przynajmniej jednym małym sekretem.- Czekam - odpowiedział ochoczo Dragosani.- Dalej.- Na początku - mówił Potwór - wszystkie stworzenia były równe.Pierwszy wampir był takim samym tworem Natury jak pierwszy człowiek.Tak, jak żył człowiek i inne niższe istoty - tak i żył wampir.Obaj, widzisz, byliśmy na swój sposób pasożytami, wszystkie stworzenia są takie.Człowiek zabijał, by mieć pożywienie, zaś wampir był łagodny - traktował stworzenie jak żywiciela.Wampiry nie umierały - żyły w półśmierci.W tym rozumieniu wampir jest nie mniej naturalny niż pijawka, czy nawet zwykła pchła.Ciało żywiciela staje się prawie nieśmiertelne - nie jest zjadane na sposób pasożytniczego żarłoctwa.Człowiek stał się doskonałym żywicielem wampira.Tak więc wampir, gdy człowiek wspiął się najwyżej - podzielił się z nim władzą.- Symbioza - powiedział Dragosani.- Czytam znaczenie tego słowa w twoim umyśle - ciągnął Tibor.- Tak, zgadza się - tylko, że wampir musiał nauczyć się maskować.Wraz z ewolucją przyszła zasadnicza zmiana.Przedtem mógł istnieć bez żywiciela, teraz stał się zupełnie zależny.Śluzica umiera bez ryby-żywiciela, wampir potrzebuje człowieka, żeby przetrwać.Gdyby ludzie odkryli go w innym człowieku - zabiliby bez wahania.Co gorsze, nauczyli się to robić.Na tym nie kończą się kłopoty wampirów.Natura jest okrutna gdy przychodzi do poprawiania własnych błędów - jest bezlitosna.Nic, co ona tworzy nie żyje wiecznie.Każde swe dziecię obdarza śmiercią.A tu pojawiła się istota odrzucająca te surowe prawo, stworzenie, które - wyjąwszy wypadki - mogło żyć nieskończenie.Wezbrał w niej szał, poczuła odrazę do wampirów.Z biegiem wieków ziemi - aż po dziś dzień wampiry wykształciły w sobie słabość.Została im podstępnie wszczepiona, przechodziła z pokolenia na pokolenie przez wszystkie lata.Takie było ograniczenie Natury: skoro wampiry tak rzadko „umierają”, równie rzadko mogą się rozmnażać.- Dlatego też - odrzekł Dragosani - wymieracie jako rasa.- Możemy tylko raz w ciągu życia reprodukować się - bez względu na to, jak długo żyjemy.- Ale macie taką potencję! Nie rozumiem dlaczego.Wina leży w waszych samcach.A może wasze samice są niepłodne? To znaczy, mają jedną sposobność wydania potomstwa.- Nasi samce, Dragosani? - powiedział głos w jaźni Borysa sardonicznie.- Nasze samice.?- Co mówisz?- Samce, samice! Nie, Borys.Gdyby natura tak rozwiązała problem, z pewnością już dawno by nas nie było.- Ale ty jesteś samcem.Wiem, że tak!- Mój żywiciel był samcem.Oczy Dragosaniego rozszerzyły się w ciemności.Coś z wewnątrz ponaglało do ucieczki - ale skąd? Wiedział, że Diabeł nie może - nie ośmieli się go skrzywdzić.- Więc jesteś samicą.?- Myślałem, że to już wyjaśniłem.Nie jestem ani jednym ani drugim.- Hermafrodyta? - Nekromanta nie był pewny czy używa właściwego słowa.- Nie.- Zatem jesteś bezpłciowy, agamiczny!Perlista kropka uformowała się na bladym, pulsującym koniuszku cuchnącej macki, wystającej tuż nad głową Dragosaniego.Urosła, była niczym perła, zwiesiła się i zadrżała.Ponad nią pojawiło się purpurowe oko bez powieki.Spoglądało upiornie na przybysza.- Co myśleć wtedy o twej żądzy, tej nocy, gdy mieliśmy tę wieśniaczkę?- Twojej żądzy, Borys.- A wszystkie kobiety, które miałeś w życiu?- Posiadłem je moją siłą, ale żądza była żywiciela!- Ale.- Mój synu, mój synu - już prawie koniec, po wszystkim - Głos w głowie Dragosaniego zawył przeraźliwie.Strwożony nekromanta ponownie ruszył na kraniec potępionego kręgu.- Co jest? Coś złego? Masz! Więcej krwi! - Przeciął gardło drugiego ptaka i odrzucił ciało, ziemia wessała czerwoną krew.Diabeł pił łapczywie.Nagle w głowie nekromanty zakręciło się, przez chwilę poczuł wielką siłę Wampira - i wielką chytrość, przebiegłość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]