Podobne
- Strona startowa
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 03 Przebudzenie w ramionach księcia
- Gulland Sandra Kochanka Słońca
- Krzysztof Kochanski Zabojca czarownic
- Makuszynski Kornel Dusze z papieru (SCAN dal 1022)
- Conrad Joseph Ze wspomnien (2)
- Studnie piekiel
- Glen Cook Gry Cienia
- Bedier Joseph Dzieje Tristana i Izoldy (2)
- kodeksdrogowyi(bitnova.info)
- Weber Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Więc zbliżył się do ściany i zaczął o nią tłuc głową długo, długo, długo.Sprawa o pocałunekPociąg ma ruszyć za chwilę, dlatego lokomotywa sapie z wielkiego gniewu w oczekiwaniu ciężkie] pracy.Odprowadzający patrzą ukradkiem na zegar, czas już bowiem największy, aby pociąg udał się w drogę; wszyscy wszystko już sobie powiedzieli i nudzą się wzajemnie, odprowadzający i odprowadzani.W przedziale drugiej klasy zajęła miejsce tuż przy oknie nadobna panienka; jest samotna i pragnie być samotna.Złożyło się tak szczęśliwie, że omijano zajęty przez nią przedział, a ponieważ pociąg pręży się już od pierwszego największego wysiłku, mało jest prawdopodobieństwa, aby ktoś wszedł w ostatniej chwili.Panienka zerka przez okno: wszyscy pożegnali się już, nawet ci, którym ciężko było rozstać się; rozpoczęło się powiewanie chusteczkami, białym symbolem ciężkiej żałoby i nieotartych łez, przypominające niecierpliwe odpędzanie much i komarów; w ten sposób żegnają się krewni.Pociąg stęknął i jak leniwa gąsienica zaczął posuwać się powoli.Będę sama! - pomyślała panienka, oceniając astrze wielkie powaby samotności podczas podróży, wedle starej jak kolej żelazna zasady, że nie ma gorszego wroga niż towarzysz w przedziale.- Pani pozwoli?Panienka obejrzała się szybko.Do przedziału wkroczył młody człowiek, mocne zadyszany, z walizą w ręku; musiał wskoczyć do pociągu w ostatniej chwili, co się zdarza często Anglikom i młodym ludziom.Panienka spojrzała na niego niechętnie, jak szczęśliwy spadkobierca na nowego pretendenta do spadku, i nie odrzekła ani słowa.Młodzieniec mile uśmiechnięty uchylił kapelusza i zapytał wcale melodyjnym głosem:- Czy te miejsca są wolne?Zdaje się, że nigdy nie zdarzyło się jeszcze, aby ten, który zajął przedział, odpowiedział przybyszowi wprost: „Ależ tak, oczywiście!” - albo: „Bardzo proszę” - zazwyczaj odpowiada się mruknięciem albo monosylabą; ludzie niezwykle uprzejmi odpowiadają: „Myślę, że tak!”; Żyd mówi: „Może są wolne, a może zajęte, skąd mam wiedzieć?”Panienka zajęła swoje miejsce, aby zaznaczyć niezbicie uczciwe do niego prawo, wreszcie rzekła sucho:- Jak pan widzi…- Dziękuję pani - odrzekł młodzieniec.Cisnął walizkę, zdjął okrycie i kapelusz i zajął miejsce naprzeciwko panienki, patrzącej uporczywie w okno z dość wyraźnym zamiarem okazania natrętowi, że widok kozy, pasącej się w przydrożnym rowie, jest czasem stokroć milszy od widoku człowieka, który w ostatniej chwili wskakuje do pociągu.Młody człowiek uśmiechał się bezustannie, rad widać z tego, że mu się jednak udało nie pozostać na stacji.Jest to radość dość zrozumiała, nie tak jednak głęboka, aby się nią dzielić z bliźnimi, co młodzieniec uczynił nieopatrznie, przystroiwszy wprzódy każde słowo przyjemnym uśmiechem, jak kwiatkiem:- Omal się nie spóźniłem…Ponieważ trudno było przypuścić, że z tą radosną przemową zwraca się do własnej walizki, przeto panienka, jako jedyna prócz niego istota w przedziale zdolna do zrozumienia ludzkiej mowy, osądziła słusznie, ze młodzieniec zwraca się wprost do niej.Z miną obrażonej królowej, do której śmiał przemówić - nie pytany - jej pokojowiec, spojrzała na niego spojrzeniem, na którym z braku lodu można by przechowywać masło lub ryby przez dwa co najmniej tygodnie.Człowiek wrażliwy, stateczny i rozumiejący wymowę spojrzeń byłby bez żadnych rozważań zamienił się w słup soli lub co najmniej zamilknął na sześć godzin
[ Pobierz całość w formacie PDF ]