Podobne
- Strona startowa
- Moorcock Michael Saga o Elryku Tom 2 Perłowa Forteca
- Moorcock Michael Saga o Elryk Zeglarz Morz Przeznaczenia
- Moorcock Michael Saga o Elryk Sniace Miasto
- Koontz R. Dean W okowach lodu (SCAN dal 1154)
- Koontz Dean R W okowach lodu
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiazniku Tom 6
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiazniku Tom 7
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiezniku Tom 3
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiazniku Tom 5
- Addison Wesley The Lean Mindset, Ask the Right Questions (2014)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I zawlokła zarazę do Eikeby, gdzie mieszka tylu ludzi? Nie! Dziękuję ci, Irjo, i tobie, Tarjei, ale wy nic nie rozumiecie.Ja muszę się izolować.Pewnie nie pokażę się w domu przez długi czas.- Och, Tengelu! - jęknęła Silje.- Tak nie wolno! Czy mogę pójść z tobą?Uśmiechnął się do niej pospiesznie.- Na pewno dam sobie radę.Nie mogę wciągnąć w to młodych.Tarjei wykrzyknął:- To niech dziadek pozwoli mi izolować się razem z dziadkiem.Dziadku, ja mam teorię.- Tarjei! - jęknęła błagalnie Meta, jego matka - nie martw nas tak bardzo.- Ja też chcę iść z panem Tengelem - powiedziała Irja.- Nie boję się.A jeżeli się zarażę, to niech tam, i tak jest nas na Eikeby za dużo.Napotkała wzrok Silje i musiała spuścić oczy.Pani Silje rozumiała.Pani Silje wiedziała.W jej oczach było tyle zrozumienia i tyle współczującej bezradności.Tak bardzo chciałaby pomóc Irji, ale nie umiała.- Irjo, moje dziecko - szepnął Tengel, poruszony jej ofiarnością.Sunniva kuliła się w ramionach Taralda.- Tak się boję! A co będzie, jeśli się zarazimy? Pomyśleć, że mogłabym umrzeć! I Tarald.On objął ją opiekuńczo ramieniem.- Będę cię chronił, kochanie.Tengel nakazał ostrym tonem:- Nie wychodźcie z domu! I nikogo nie wpuszczajcie! Nigdy nie wychodźcie na zewnątrz.Nawet pomiędzy Grastensholm a Lipową Aleją nie wolno się nikomu poruszać.Teraz pojadę do domu i zabiorę potrzebne rzeczy.Nie zobaczymy się długo.- Tengelu! - krzyknęła Silje, próbując wstać, lecz noga odmówiła jej posłuszeństwa.- Nie dotykaj mnie - rzekł Tengel pospiesznie.- I nie bój się, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.Tarjei nie dawał za wygraną.Jego twarz o niezwykle wyrazistych rysach i szerokim, wypukłym czole wyrażała absolutne zdecydowanie.- Dziadku, w tych warunkach dziadek nie da sobie rady.Pójdę, czy dziadek chce, czy nie.Ktoś musi dbać też o dziadka.- Ja też pójdę z wami i będę pomagać - oświadczyła Irja z uporem.To za duże obciążenie na jedną osobę.A jeśli przyrzeknę, że nawet się nie zbliżę do Eikeby, czy to wystarczy?- Uparte dzieciaki - powiedział Tengel poruszony.- No dobrze! Chodźcie.Bóg jeden wie jak jesteście mi potrzebni.Ale nie wolno wam dotykać chorych, tego wam stanowczo zabraniam!Meta dopadła do syna.- Tarjei, nie możemy cię utracić z powodu jakiejś zarazy! Do innych rzeczy zostałeś stworzony.- Uspokój się mamo - odparł Tarjei.- Na pewno nic mi nie będzie.Wydaje mi się, że wiem jak powinniśmy postępować.A to jest najważniejsze, prawda, dziadku?Tengel, który już niejednego nauczył się od swego bystrego wnuka, skinął poważnie głową, a w jego oczach pojawił się błysk smutnego uśmiechu.- Tak, to jest najważniejsze.Trond, biegnij do Eikeby i powiedz, że Irja nie będzie przez jakiś czas przychodzić do domu, dobrze? Dziękuję ci.A ty, Taraldzie, dopilnuj, żeby Klaus odwiózł babcię Silje do domu powozem.Sunnivo, ty wracaj do Lipowej Alei i zostań u babci, dopóki niebezpieczeństwo nie minie.Teraz, pod nieobecność Irji, będziesz babci potrzebna.Potem wszyscy troje opuścili pokój.Silje starała się jak mogła panować nad sobą, ale nie zdołała powstrzymać łez.- Zawsze byłam taka dumna z mojego Tengela.Ale teraz wolałabym, żeby był całkiem zwyczajnym człowiekiem.- Wszystko pójdzie dobrze - uspokajała ją Liv, lecz głos jej drżał.- Myślę, że teraz powinniśmy się pożegnać i niech każdy robi, co do niego należy.Nie zobaczymy się przez jakiś czas, mamo.Trzymajcie się jakoś wszyscy w Lipowej Alei.Sunniva była bliska histerii ze strachu.- Ja chcę zostać z Taraldem - powtarzała raz po raz, wychodząc z babką na dziedziniec.- On obiecał, że będzie się mną opiekował.Ja nie mogę mieszkać w Lipowej Alei.A co będzie, jeśli dziadek Tengel przyniesie zarazę do domu?W końcu udręczona Liv powiedziała:- Pozwól jej tu zostać, mamo! W tym stanie będzie dla ciebie tylko ciężarem.Silje wahała się.Nie miała ochoty zostawić Sunnivy razem z Taraldem, choć akurat teraz wydało się jej się to wszystko czymś zgoła niewinnym.- No dobrze, jeśli jesteś taka dobra, Liv
[ Pobierz całość w formacie PDF ]