Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Pokuta Gabriela (2)
- Smith Scott Prosty Plan
- Wstęp do filozofii Antoni B. Stępień
- alejchem szolem notatki komiwojażera (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Małżonkowie byli najwyrazniej zakłopotani.Pani nerwowo dzwoniła na służ-bę, ale zanim ktokolwiek zdążył się pokazać, z głębi domu przybiegła mademo-iselle. Wasza wysokość.panienka Danielle zniknęła. Co? krzyknęła baronowa. Pewnie ją uprowadziły te wstrętne dzieci!Jej mąż, właściciel posiadłości, chciał jakoś załagodzić histeryczny wybuchmałżonki. Moja droga, istnieje z pewnością jakieś całkiem naturalne wytłumaczenie.A te dzieci były przecież bardzo miłe, przynajmniej na takie wyglądały.Szanownaksiężno, zapewniam, że zostały tutaj przyjęte najlepiej jak można. Ale gdzie one teraz są? chciał wiedzieć Móri. Przyznaję, że Tarani Villemann bywają czasami trochę nieodpowiedzialni, lecz Dolg nigdy! I nie ro-zumiem, czemu go tutaj nie ma. Kiedy widziano dzieci po raz ostatni? zapytał Erling.121 Eee, nooo stękał gospodarz. To było.w czasie obiadu. Który dzieci jadły w pokoju kredensowym wtrąciła Theresa gniewnie. Potem zostały wysłane na dwór, żeby się tam bawić wyjaśniła made-moiselle. Bo same tak chciały.Bardzo się spieszyły, żeby wyjść.Ale teraznajważniejsze jest to, gdzie się podziała panienka Danielle.Nigdy przedtem sięnie zdarzyło, żeby opuściła swój pokój.Nigdy!I właśnie w tym momencie dzieci gromadnie wkroczyły do salonu.Za ni-mi nadbiegł Claude i dorośli widzieli, że bardzo się starał odciągnąć Rafaela odchłopców z powrotem do hallu.Villemann jednak kopnął służącego w goleń tak,że tamten zaczął z bólu skakać na jednej nodze.Wtedy Taran podstawiła mu nogęi Claude jak długi rymnął z hałasem na podłogę. Mamo! Ojcze! wołał Rafael zdławionym głosem. Oto jestem! Jakwidzicie, żyję!Widząc go młoda baronowa zemdlała, jej mąż natomiast zrobił się purpurowyi ryknął: Co ty tu robisz, Rafaelu? Kto cię wypuścił na wolność?Teraz zaległa przytłaczająca cisza.Dzieci stały jak sparaliżowane, radośćw oczach Rafaela zgasła.Goście przyglądali się baronostwu von Virneburg z nie-dowierzaniem.Pani ocknęła się z jękiem.Usiadła i przetarła oczy. Ja myślałam.ale jest dokładnie tak, jak widziałam.Rafael.On niepowinien się tutaj pokazywać! I co to za potworek przyszedł razem z dziećmi? Mamo zaczął chłopiec matowym głosem. To znaczy.maman.Nareszcie oboje rodzice otrząsnęli się z szoku.Rzucili się do Rafaela i zaczęligo obejmować. Och, dziecko najdroższe, czy to naprawdę ty? A my myśleliśmy, że umar-łeś.Gdzieś ty się podziewał, nasze kochanie? Mamusia i tatuś tak strasznie za tobątęsknili szczebiotali jedno przez drugie.Ale było za pózno.Nikt, a już zwłaszcza Rafael, nie wierzył ich słowom.I nic też nie pomogło, że starali się winą za wszystko obciążyć Claude a i ma-demoiselle, że to oni uwięzili ich synka.Wszyscy słyszeli i widzieli ich pierwszereakcje, i tego nie dało się już cofnąć. Czy moglibyśmy się dowiedzieć, co to wszystko znaczy? zapytał Móri. Villemann, ty byłeś tu przez cały czas, mów ty.Chłopiec pojmował, że jest ważne, by zrobić dobre wrażenie, w związkuz czym powinien się wyrażać jasno i wyraznie, i dosłownie przeszedł sam sie-bie.Taran przyznała pózniej, że ona sama nie zrobiłaby tego lepiej. Oni powiedzieli, że mamy iść na dwór i tam się bawić, więc tak zrobili-śmy.Po pewnym czasie trafiliśmy do oranżerii po tamtej stronie domu i przez niąweszliśmy do środka, a stamtąd schodami na strych, gdzie znalezliśmy całkiem122nowe ołowiane żołnierzyki.Pózniej spotkaliśmy Danielle.Poszliśmy z nią do jejpokoju i. O, łobuzy! krzyknęła mademoiselle. Tam akurat nie mieliście nic doroboty!Villemann mówił dalej nie zrażony jej uwagami: I zrozumieliśmy, że ona jest strasznie samotna, ona opowiedziała nam o ku-kułce, która krzyczy zawsze nad ranem, przez cały rok, i powiedziała nam, że jejbrat, Rafael, nie żyje i że on umiał bardzo ładnie naśladować kukułkę, to wtedymy się domyśliliśmy, że to nie kukułka, tylko on, i. Chwileczkę, Villemann przerwał mu Móri. Bądz łaskaw od czasu doczasu nabierać powietrza.A poza tym opowiadasz bardzo dobrze.Mów dalej!Odetchnąwszy głęboko Villemann podjął opowieść: I wtedy Danielle powiedziała nam, z której strony słyszy tę kukułkę, i tobyło od tylnej strony starego zamku, więc tam poszliśmy i znalezliśmy Rafaela,a.Claude, który stał przy drzwiach i rozcierał bolące nogi, ryknął: Jakim sposobem się tam dostaliście? Drzwi na dole były otwarte, bo wy byliście właśnie w zamku odparłVillemann.Claude zaklął cicho, a potem zapytał: A drzwi na górze? Nie mogliście ich otworzyć! Mogliśmy, bo kiedyśmy tak stali na strychu, przyszedł Dolg.On też wszedłdo zamku w czasie, kiedy wy byliście u Rafaela, słyszeliśmy, że ktoś wszedł zanami.A Dolg potrafi otworzyć każde drzwi, byleby tylko za nimi znajdowało siędobro oznajmił Villemann z dumą. Co to znowu za gadanie? wybuchnął baron. Owszem, to prawda wtrącił Móri. Dolg nie jest takim człowiekiemjak my i posiada środki działania, o jakich wielu mogłoby tylko marzyć.Ale tonależy wyłącznie do niego.A poza tym on nie jest potworkiem, zapewniam pań-stwa! Wprost przeciwnie!Villemann skinął głową. Rafael leżał w łóżku, przykuty kajdanami.Pokaż im, jakie masz rany nanogach, Rafael!Chłopiec usłuchał.Baronowa krzyknęła i ponownie zemdlała, ale księżna i jejpokojówka miały łzy w oczach. Jak można coś takiego zrobić niewinnemu dziecku? wykrztusił Erling. Niewinnemu? wrzasnął von Virneburg. On jest szalony! Chłopakzwariował, a my i tak jesteśmy bardzo humanitarni, że nie odesłaliśmy go dodomu wariatów.Miał u nas dobrze, Claude i mademoiselle mogą potwierdzić.A skoro się szarpał w kajdanach, to sam jest sobie winien, że porobiły mu się ranyna nogach.123 Na czym opieracie to przekonanie, że chłopiec zwariował ? zapytałaTheresa bardzo spokojnie, co nie wróżyło nic dobrego. Miał halucynacje odparł jego ojciec krótko. To było bardzo nieprzy-jemne dla nas wszystkich. To nie były halucynacje powiedział Dolg. Ja sam widziałem upiora.Móri skinął głową. Rafael ma prawdopodobnie zdolność widzenia duchów tak samo jak mójsyn i ja sam, a także wielu innych ludzi, którzy we wszystkich epokach byli za-mykani w domach wariatów.Nic to oczywiście nie pomogło.Ci ludzie mają poprostu dar, którego inni nie są w stanie pojąć, a przecież istnieje na świecie bardzowielu głupich ludzi, którzy uważają, że coś, czego oni nie widzą, nie może istnieć. Ja wiedziałam pisnęła Danielle uszczęśliwiona. Ja wiedziałam, żeRafael nie był
[ Pobierz całość w formacie PDF ]