Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Grisham John Wezwanie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właściwie planowano, że zastąpi Londika jako główny sopran chłopięcy, gdy Londik przejdzie mutację.Wiedział jednak, co działo się z uczniami, którzy pysznili się swoimi zdolnościami.Poza tym mama nie zniosłaby takiego zachowania nawet przez chwilę, tylko wytargałaby go za uszy, żeby przypomnieć mu, gdzie jest jego miejsce.Praca z Halanną również i Merelan nauczyła paru sztuczek, przydatnych przy temperowaniu zarozumiałych dziewczyn.— Mam śpiewać z tym dzieciakiem? — spytała Maizella obraźliwym tonem.— Masz śpiewać z dobrze wyszkolonym sopranem, którym mój syn dysponuje.— Merelan zamilkła na chwilę, po czym dodała: — Ten dzieciak udowodni ci za chwilę, że wie o muzyce o wiele więcej niż ty.Zaczynamy od „Teraz już czas…”Merelan ledwie dostrzegalnie mrugnęła lewym okiem do Robintona, unosząc dłonie, by dyrygować.Był gotów.Wiedział, że chciała, by zaśpiewał pełnym głosem, czego zwykle nie robił, bo zdawał sobie sprawę, że nie należy wybijać się w chórze.Maizella o mało nie przepuściła swojego wejścia, tak się na niego zagapiła.Robinton z wielką satysfakcją przeżył ten moment chwały, podobnie jak inni, o czym świadczył pochlebny szmer wśród reszty uczniów.Maizella naturalnie chciała go zagłuszyć, więc matka przerwała taktownie i przywołała ją do porządku.— Przy śpiewaniu duetów głosy powinny być zrównoważone, wtedy efekt będzie najlepszy.Wiemy, że potrafisz głosem wypłoszyć pajęczaki z sieci, Maizello, ale w tym pokoju ich nie ma.— Merelan skarciła wzrokiem rozchichotaną klasę.— Zaczynamy od „Teraz już czas” i proszę śpiewać razem z sopranem, a nie przeciw! niemu.Tym razem Maizella przyciszyła nieco głos i nawet ona zauważyła efekt — choć sądząc po ponurej minie, wcale nie była zadowolona.— O wiele lepiej, Maizello, o wiele lepiej.Zobaczmy, czy uda nam się dołączyć trzeci głos.— Kiedy Merelan zaczęła partię sopranu, dokładnie pokazała, co to znaczy równoważyć siłę głosu.Gdy ucichł śpiew, reszta dzieci zaczęła bić brawo.— Nie powiedziałeś mi, że umiesz tak śpiewać — oskarżył Robintona Falloner, gdy wybiegli na boisko na półgodzinną przerwę w zajęciach.— Nie pytałeś — odparł Robinton z uśmiechem.— Czekałeś, żeby wykończyć Maizellę?— Nie czekałem — odparł Robinton i odbił dużą piłkę do gry w króla.Do wysokiego słupa przymocowano obręcz, do której chłopcy celowali po kolei.Chodziło o to, ile trafnych rzutów gracz zaliczy w czasie jednej kolejki.Rob całkiem nieźle dawał sobie radę, ale w tym momencie, celując, zobaczył w dali lecące w szyku smoki i piłka nawet nie dotknęła obręczy.Falloner przechwycił piłkę z rąk pełnego nadziei Hayona i bez trudu trafił w obręcz.Zgrabnie złapał piłkę, po czym cofnął się do białej linii, by dalej rzucać.Robinton w ogóle nie zwracał na nich uwagi, wpatrując się w znikającą błyskawicznie formację smoków w kształcie ptasiego klucza.— Musisz się szybko przyzwyczaić do widoku smoków, bo skończy się na tym, że nawet nie dotkniesz piłki — powiedział Falloner, gdy wracali do klasy po przerwie.— Pewnie można się do tego przyzwyczaić — odparł Robinton — ale to dla mnie ważne, że oglądam je tak po prostu, jak w balladach.Falloner popatrzył na przyjaciela ze zdziwieniem.— Pewnie tak jest.To tak samo, jak ja zdziwiłem się, że śpiewasz równie dobrze jak dorośli harfiarze.Słuchaj, chodźmy postraszyć wher–stróża! — zaproponował niespodziewanie, uśmiechając się od ucha do ucha.Robinton spojrzał na niego zdumiony.— Przecież ty jesteś z Weyru!— No to co? Przecież to nie smoki, a to taka frajda sprawić, żeby wyły na cały głos.— Falloner nie skończył zdania, bo Robinton zaatakował go bykiem, przewrócił na ziemię, a potem siadł mu na piersi i zamierzył się pięścią.— Nie pozwalam drażnić wher–stróży, ani w Warowni, ani w Cechu, ani tutaj! — powiedział głośno i dobitnie.— Powiedz, że nie będziesz tego robił! — Odwiódł ramię, gotów do ciosu.— Ale to ich nie boli…— Jeśli płaczą, to znaczy, że je boli.Obiecujesz?— Jasne, nie ma sprawy, Rob
[ Pobierz całość w formacie PDF ]