Podobne
- Strona startowa
- Saylor Steven Roma sub rosa t Dom Westalek
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Christie Agata Dom Przestepcow (SCAN dal 786)
- Wharton William Dom na Sekwanie (SCAN dal 976)
- Kronika Krola Pana Dom Pedra
- Zimmer Bradley Marion Dom swiatow (2)
- Grisham John Malowany Dom (2)
- Zimmer Bradley Marion Mgly Avalonu
- Gould Judith Piękne i bogate
- Encyclopedia of networking
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- commandos.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ona je potem wrzuca do sedesu - oznajmił.- I spuszcza za nimi wodę.Babci prawie zabrakło tchu.Wizja tak traktowanych listów wydała się jej potworna.- Jezus Mario! - wykrzyknęła ze zgrozą.- Skąd wiesz? Widziałeś?!- Widzieć to ich w sedesie nie widziałem, ale słyszałem spuszczanie wody.Przez chwilę babcia milczała.Ochłonęła z zaskoczenia i opanowała wstrząs.Odwróciła się znów do kotletów.- No wiesz.! - powiedziała z niesmakiem.- I to koniecznie musiało być po naszych listach?Janeczka konsekwentnie podjęła temat.- Ona za każdym razem specjalnie czatuje na listonosza i leci do niego pierwsza i wszystko od niego odbiera.I nigdy nam nic nie oddaje.- No! - przyświadczył żarliwie Pawełek.- Oddała ci co kiedy?Babcia na nowo poczuła się oszołomiona.Słowa dzieci zawierały jakoś dziwnie dużo prawdopodobieństwa.Sąsiadka od początku wydawała jej się wyjątkowo niesympatyczna i rzeczywiście jakby złośliwa.Odwróciła się od patelni.- Nie, ale.Ale przecież dostajemy listy.- No to co? - podchwyciła natychmiast Janeczka.- Skąd wiesz, czy wszystkie? Dostajemy połowę, a tę drugą połowę ona kradnie.Przez złośliwość!Przekonanie, że dzieci mają rację, rosło w babci dość gwałtownie i zakorzeniało się na mur.Już bardzo długo bezskutecznie czekała na list od przyjaciółki z Krakowa.Monika narzekała ostatnio, że spóźnia się jakiś list z zagranicy.Roman również czegoś nie dostawał.- Nie do wiary! - powiedziała z nową zgrozą, bardziej do siebie niż do dzieci.- Coś podobnego! Ale wiecie.No owszem, to jest nawet możliwe.Co za bezczelność! Trzeba koniecznie powiedzieć waszemu ojcu!- Nic podobnego! - zaprotestowała żywo Janeczka.Nikomu nie trzeba mówić, bo od razu będzie potworne piekło! Pawełek poparł siostrę bardzo energicznie.- Żadne takie, ona się wyprze i tyle! I wykombinuje coś innego!- Ależ dzieci, przecież tego nie można tak zostawić!- Toteż właśnie - przyświadczyła Janeczka.- Pewnie, że nie można.Już znaleźliśmy sposób i chcemy ci o nim powiedzieć.Kotlety na patelni zaczęły się przypalać, babcia musiała poświęcić im trochę uwagi.Pośpiesznie odwróciła je na drugą stronę.- Jaki sposób? - spytała podejrzliwie.- Bardzo dobry.- Rozumiem, że z pewnością znakomity, tylko na czym ma polegać?Janeczka wzięła głęboki oddech.Nadszedł najważniejszy punkt programu.- Na tym, że ty też będziesz czatować na listonosza, bo tylko ty jesteś w domu, jak on przychodzi - rzekła uroczyście.- I odbierzesz od niego pierwsza, a ona nie zdąży.- Możesz jej oddawać te dla niej, nie musisz wrzucać do sedesu - dodał Pawełek wspaniałomyślnie.Babcia się jakby zachłysnęła.- Dzieci, czy wy macie źle w głowie?! Jak ja mam czatować na listonosza? Na ulicy?!- E tam, na ulicy! W domu! - zawołał szybko Pawełek.- Na ulicy będzie czatował Chaber.- Nie na ulicy, tylko przy furtce - sprostowała Janeczka.- Już jest wytresowany, nauczyliśmy go.Przyleci do ciebie i powie, że idzie listonosz, i wtedy ty prędko wyjdziesz.Może nawet zaszczeka.Musisz na niego uważać i od razu wyjść do tego listonosza, bo inaczej cała tresura będzie na nic.- Potem jeszcze musisz go pochwalić, że dobry pies.Babcia zdjęła z patelni nieco dziwnie usmażone kotlety, z jednej strony przypalone, a z drugiej przesadnie blade, i ułożyła na niej nową porcję.Oswajała się z propozycją.- Wiecie, że to jest bardzo oryginalny sposób - rzekła po chwili milczenia.- To znaczy, że mam współpracować z psem?- Nie wiem, dlaczego nie - powiedziała Janeczka z lekką urazą.-Z nim się bardzo dobrze współpracuje.Babcia znów się przez chwilę zastanawiała.Wahała się, najwidoczniej miała jakieś wątpliwości.- No przecież chyba nie zostawisz na zatracenie listów całej rodziny?! - wykrzyknął potępiająco Pawełek.- Co wy macie za pomysły.- To są bardzo dobre pomysły! Babciu, zgódź się! No powiedz, będziesz na niego uważać?Babcia zaczęła się łamać.Pomysł dzieci był tak dziwny, że przez samą swoją dziwność wart wypróbowania.Właściwie na podstęp tej złośliwej baby należało odpowiedzieć również podstępem.Pies, wiadomo, dopilnuje lepiej niż człowiek.Kiedy woda na kisiel zaczęła wrzeć, molestowana babcia wyraziła wreszcie zgodę.Odzyskała już równowagę umysłową.- Ale nie dłużej niż trzy dni - zastrzegła się.- Jeśli nic z tego nie wyjdzie, trzeba będzie powiedzieć wszystko waszemu ojcu.Od kiedy mam zacząć tę współpracę z waszym genialnym psem?- Od jutra - powiedział z wielką ulgą Pawełek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]