Podobne
- Strona startowa
- Cervantes Saavedra de Miguel Niezwykłe przygody Don Kichota z la Manchy
- Cervantes Saavedra de Miguel Niezwyke przygody Don Kichota z la Manchy
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.1 (3
- Chmielewska Joanna Najstarsza prawnuczka
- Clancy Tom Niedzwiedz i smok
- (eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. II
- Gabriel Richard A Scypion Afrykański Starszy największy wódz starożytnego Rzymu
- Harry Potter II Komnata Tajemni
- William Golding Wladca Much (2)
- A Core Certification Study Guide
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Trzeba ci bowiem wiedzieć rzekła Cariharto, siostro miła, że kto się lubi, ten sięczubi, a kiedy ci złodzieje gnębią nas, biją i kopią, wtenczas dopiero prawdziwie nasubóstwiają.A powiedzże tak z ręką na sercu: kiedy Repolido dobrze cię zbił i wyłajał, czy niepróbował przebłagać cię jaką pieszczotą? Tysiąc pieszczot próbował odparła, we łzach cała, zapytana byłby dał palec sobieuciąć, abym tylko zgodziła się iść z nim do domu, a nawet zdaje mi się, że miał łzy w oczach,gdy odchodził. Nie dziwota to rzekła Gananciosa płakał pewno widząc, w jakim zostawia cię stanie,gdyż wszyscy oni w podobnych wypadkach, ledwo ochłoną od gniewu, już żałują swej winy.Przekonasz się, siostro moja, że zanim ten dom opuścimy, sam do ciebie przyjdzie, pokornyjak jagnię i błagać cię będzie o przebaczenie. Zaprawdę zawołał Monipodio ten szubienicznik nie przestąpi naszego progu, dopókipublicznie nie upokorzy się za swój postępek! I pomyśleć, że łajdak ośmielił się podnieść rękęna Carihartę, która czystością obyczajów i zapobiegliwością prawie słynie, jak naszaGananciosa, a tej chyba jeszcze żadna nigdy nie dorównała.Tu wtrąciła Julia: O, proszę, mości Monipodio, niechże waszmość zle nie mówi o tym łotrze przeklętym,bo mimo wszystko kocham go i strzegę jak oka w głowie, a to, co Gananciosa powiedziała najego usprawiedliwienie wystarczyło, by mi rozum przywrócić.Doprawdy, mam ochotę iść poniego. Tego, radzę ci, nie czyń rzekła Gananciosa gdyż wzbije się w pychę i na przyszłośćbędzie pomiatał tobą jak ścierką.Uspokój się raczej, siostro miła, bo przekonasz się wkrótce,że sam do ciebie przyjdzie, pokorny i skruszony, a jeśli nie, napiszemy mu wierszem takiliścik, że ciężko zrobi mu się na sercu. Na to zgoda odparła Cariharta gdyż tysiąc rzeczy mam mu do napisania. Ja rzekł Monipodio będę sekretarzem, jeśli okaże się tego potrzeba; a choć wcale niejestem poetą, wiadomo jednak, że jeśli człowiek zechce zadać sobie nieco trudu, zdoła sklecićjako tako choćby i dwa tysiące zwrotek.Zresztą, jeśli mi się to nie uda, mam ja pewnegoprzyjaciela, cyrulika, który jest prawdziwie wielkim poetą i w każdej chwili gotów namdopełnić brakujących do rytmu sylab.My zaś, zanim zabierzemy się do dzieła, skończmytymczasem zaczęte śniadanie.Julia bez trudu usłuchała rady swego zwierzchnika i wszyscy powrócili do przerwanegog a u d e a m u s z takim zapałem, że wkrótce ukazało się dno kosza, a z łagwi ostatniąwyciśnięto kroplę.Starzy pili s i n e f i n e, młodzi obficie, a niewiastom wypadło dopełnićmiary owej litanii.Następnie Monipodio pozwolił starcom, na ich własne żądanie, opuścićtowarzystwo, poleciwszy im, aby skrzętnie zbierali wszelkie wiadomości, które by mogłygminie być przydatne.Odpowiedzieli, że wszelkich dołożą starań, aby nie zdradzićpokładanego w nich zaufania i odeszli.Rinconete, który z natury był ciekawy, przeprosiwszyza swą śmiałość zapytał Monipodia, jaką by grać mogły rolę te dwa osobniki, tak siwe,powagi pełne i czcigodne.Odparł mu na to, zagadniony, że owych starców w mowiezłodziejskiej zowią szerszeniami , a zajęcie ich na tym polega, że przez dzień cały chodząpo mieście i zawiadamiają towarzyszy, do jakich domów można nocą iść na połów.Prócztego w zakres ich obowiązków wchodziło śledzić urzędników, którzy wynoszą pieniądze zMennicy, aby przekonać się kędy je zaniosą i w jakim miejscu ukryją.Wywiedziawszy się otym wszystkim wracali do domu, gdzie pieniądze złożono i mierzyli grubość murów szukając,którędy najłatwiej będzie się włamać.Monipodio dodał, że byli to ludzie dla bractwa63niezmiernie cenni i że ze wszystkiego, co za ich sprawą skradziono, dostawali dwudziestyprocent, podobnie jak piąta część Skarbu Narodowego przypada w udziale NajjaśniejszemuPanu.Rzekł wreszcie, że starcy owi byli wielce uczciwi, szanowani, dbali o swą dobrą sławę,sumienni i bogobojni, że co dzień słuchali Mszy Zwiętej i modlili się z przedziwnymnabożeństwem. Niektórzy z nich dodał a zwłaszcza ci dwaj, którzy wyszli stąd przed chwilą,zadowalają się wynagrodzeniem znacznie niższym od tego, jakie im, według naszychobliczeń, przypada w udziale.Mamy innych dwóch, którzy z zawodu są tragarzami i zewzględu na swe rzemiosło chodzą często po przeróżnych domach, znają wszelkie wejścia idrogi do odwrotu i wiedzą, które z nich są niezawodne, które zdradliwe. Wszystko to istne cuda rzekł Rinconete i pragnąłbym gorąco przydać się na coś takświetnemu bractwu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]