Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- NF 2005
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dotyczyło to zwłaszcza ludzi spotkanych w służbie czasowej; wobec nich byłem bierny, cichuteńki, skromny.Parę razy nadepnąłem im na odcisk i niewątpliwie wydawałem się im bardziej naiwny, niż byłem w rzeczywistości.Zachowywałem się w ten sposób, ponieważ rzeczywiście byłem młody i rzeczywiście wiele jeszcze musiałem się nauczyć, nie tylko o sobie - o sobie każdy uczy się wszystkiego, prędzej lub później - lecz także o funkcjonowaniu służby.Do tej pory spotykałem wyłącznie ludzi starszych ode mnie, mądrzejszych, cwańszych i zdeprawowanych do głębi duszy.Traktowałem ich z szacunkiem: Sama, Dajaniego, Jeffa Monroe, Sida Buonocore, Capistrano i tak dalej.Aż wreszcie znalazłem się przed obliczem Metaxasa, najstarszego, najmądrzejszego, najcwańszego i najbardziej zdeprawowanego z nich wszystkich, i dzięki niemu zyskałem indywidualność.Przestałem krążyć wokół innych, obrałem swój własny kurs.Później dowiedziałem się, że było to jedno z jego zadań w ramach pracy w Służbie Czasowej.Metaxas brał pod swe skrzydła młodych przyszłych kurierów, mających jeszcze obłęd w oczach, i wypełniał te puste naczynia bezczelną pewnością siebie, jakże konieczną w tym zawodzie.Wróciwszy z wyprawy z Metaxasem, byłem gotów na swe pierwsze solo i wcale się go nie bałem.Wręcz przeciwnie.Metaxas pokazał mi, jak kurier może być artystą, malującym dla klientów krajobraz przeszłości.Zamierzałem zostać takim właśnie artystą.Nie martwiło mnie już ani ryzyko, ani odpowiedzialność.- Masz przerwę, a po przerwie zabierasz sześć osób na tydzień - oznajmił mi Protopopulos.- Do diabła z przerwą.Jestem gotów ruszać jutro.- Taaa.Tylko że turyści nie są jeszcze gotowi.W dodatku prawo stanowi, że masz odpocząć przed skokami pod prąd.No więc odpoczywaj.Do zobaczenia za dwa tygodnie, Jud.Wbrew woli odesłano mnie więc na wakacje.Kusiło mnie, żeby skorzystać z zaproszenia Metaxasa i odwiedzić go w jego willi w 1105 roku, ale przyszło mi do głowy, że Metaxas może mieć, przynajmniej na razie, dość mojego towarzystwa.Przez krótki czas zastanawiałem się, czy nie wziąć udziału w wycieczce pod Hastings na przykład albo Waterloo, albo czy nie udać się na Ukrzyżowanie, żeby policzyć Dajanich, ale z tego też zrezygnowałem.Miałem wkrótce poprowadzić własną grupę; nie marzyłem o tym, by być prowadzonym przez kogoś.Pewność siebie zyskałem bardzo niedawno; potrzebowałem ją wzmocnić, a nie zyskałbym nic oddając swój los w ręce jakiegoś kuriera.Przez trzy dni siedziałem w naszym teraźniejszym Stambule, nie robiąc nic szczególnego.Niemal cały czas spędzałem w świetlicy kurierów, grając w stochastyczne szachy z Kolettisem i Melamedem, którzy akurat też mieli wolne.Czwartego dnia wyprawiłem się do Aten.Nie miałem pojęcia po co - tego dowiedziałem się już na miejscu.Czego właściwie chcę, dowiedziałem się na Akropolu.Łaziłem wśród ruin, oganiając się od handlarzy holograficznych slajdów i oszustów proponujących mi wycieczkę z przewodnikiem, kiedy podpłynął ku mnie reklamowy glob, zawisł o metr przed mą twarzą, na wysokości oczu, zaświecił na zielono, co miało zwrócić moją uwagę, i powiedział:- Dobry wieczór.Mamy nadzieję, że podoba się panu w Atenach XXI wieku.Teraz, kiedy obejrzał już pan sobie te jakże malownicze ruiny, czy nie marzy pan, by zobaczyć, jak naprawdę wyglądał Partenon? Jaka była Grecja Sokratesa i Arystofanesa? Miejscowe biuro Służby Czasowej znajduje się na ulicy Aeolou, naprzeciwko Poczty Głównej, i.Pół godziny później zjawiłem się na ulicy Aeolou, przedstawiłem jako kurier mający przerwę i przygotowałem do skoku pod prąd.Nie zamierzałem jednak odwiedzić Grecji Sokratesa i Arystofanesa.Kierowałem się do Grecji zwykłego, prostego 1997 roku, kiedy to niejaki Konstantyn Passilidis wybrany został burmistrzem Sparty.Konstantyn Passilidis był ojcem mojej matki.Zaczynałem tropić przodków, aż do początku czasu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]