Podobne
- Strona startowa
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Carter Stephen L. Elm Harbor 01 Władca Ocean Park
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jonathon! - zawołał.W korytarzu rozległy się kroki i do pokoju wszedł android.- Przynieś parę kostek - oznajmił głucho Adams.- Pan Sutton i ja mamy zamiar zagrać.- Parę kostek, proszę pana?- Tak, te, w które grasz z kucharzem.- Słucham, proszę pana - odparł Jonathon.Odwrócił się i wyszedł.Sutton słuchał, jak w głębi domu cichną jego kroki.Adams odwrócił się i popatrzył na niego.- Każdy ma po jednym rzucie - zdecydował.- Wyższe wygrywają.Sutton z napięciem kiwnął głową.- Jeżeli wygrasz, dam ci godzinę - oświadczył Adams.- A jeśli wygram ja, spełnisz moje rozkazy.- Chętnie zagram na takich warunkach - przystał Asher.Myślał:Wystartowałem zniszczonym statkiem z Łabędzia VII i przeleciałem nim przez kosmos.Byłem silnikiem i pilotem, dyszami rakietowymi i nawigatorem.Energia generowana przez moje ciało poruszyła kosmolot i przeniosła go przez przestrzeń.przez jedenaście lat świetlnych przestrzeni.Dziś w nocy, aby nikt mnie nie zauważył, sprowadziłem pojazd przez atmosferę, unieruchomiając silniki, i wylądowałem w rzece.Mogę bez dotknięcia ręką wyjąć książkę z regału i przenieść na stół, mogę też przewracać kartki bez użycia palców.Ale kostki? Kostki są inne.Toczą się tak szybko.- Bez względu na to, czy wygrasz, czy przegrasz - usłyszał - będziesz mógł skorzystać z wizora.- Jeżeli przegram - odparł Sutton - nie będzie mi potrzebny.Jonathon wrócił i położył kostki na blacie stołu.Zawahał się przez chwilę, ale szybko się zorientował, że powinien opuścić pokój, odwrócił się więc i wyszedł.Asher niedbałym gestem wskazał kostki.- Pan pierwszy - zaproponował.Adams wziął je, zamknął w dłoni i potrząsnął nimi; ich grzechotanie przypominało suche szczękanie zębów przestraszonego człowieka.Jego pięść uniosła się nad stołem, palce się rozchyliły i po wypolerowanym blacie potoczyły się, wirując, małe białe sześciany.Zatrzymały się.Na jednej kostce było pięć oczek, na drugiej sześć.Adams podniósł oczy i popatrzył na Suttona.Nie było w nich niczego.Żadnego triumfu.Absolutnie nic.- Twoja kolej - powiedział.Ideał, pomyślał Asher.Tylko ideał.Dwie szóstki.Muszą być dwie szóstki.Wyciągnął rękę, wziął kostki, potrząsnął nimi w pięści, a kiedy toczyły się w zagłębieniu dłoni, sprawdzał ich kształt i rozmiar.A teraz obejmij je swoim umysłem, rozkazał sobie.Obejmij je umysłem, tak jak zrobiłeś to dłonią.Trzymaj je w umyśle, spraw, aby stały się częścią ciebie, zrób z nimi to samo co z dwoma statkami, którymi wędrowałeś przez przestrzeń, co możesz zrobić z krzesłem, książką czy kwiatem, który chciałbyś zerwać.Zmienił się na chwilę; jego serce zamarło, krew wolniej popłynęła w tętnicach i żyłach, oddech ustał.Poczuł, jak kontrolę nad nim przejmuje system energetyczny, drugie ciało czerpiące energię ze wszystkiego, co mogło ją mieć.Jego umysł sięgnął, wziął kostki i potrząsnął nimi w zamknięciu dłoni.Opuścił łukiem rękę, rozłożył palce i kostki zatańczyły na stole.Tańczyły również w jego mózgu i zobaczył je - a może wyczuł czy uświadomił sobie - tak, jakby były częścią jego samego.Wyobraził sobie po kolei boki z sześcioma punktami i wszystkie pozostałe.Ale kostki ledwo poddawały się kontroli, były nieposłuszne, z trudem toczyły się tam, gdzie chciał, i przez kilka koszmarnych sekund wydawało mu się, że wirujące sześciany mają własne umysły i osobowości.Na jednej wypadła już szóstka, druga zaś wciąż jeszcze była w ruchu.Wprawdzie pojawiła się szóstka, ale kostka zakołysała się na krawędzi, grożąc, że potoczy się dalej.Dotknięcie, pomyślał Sutton.Tylko maleńkie dotknięcie.Ale siłą umysłu, nie zaś palcem.Pojawiła się szóstka.Obie kostki leżały obok siebie i na obu widniały szóstki.Asher, niemal łkając, nabrał powietrza w płuca i jego serce znowu zaczęło bić, a krew płynąć w żyłach.Przez chwilę stali w milczeniu, patrząc na siebie nad stołem.Pierwszy odezwał się Adams.Mówił spokojnie i z jego tonu trudno byłoby odgadnąć, co przeżywa.- Wizor jest tam - wskazał.Sutton skłonił się lekko, czując się dość idiotycznie, jak bohater jakiegoś niewiarygodnie starego i niedobrego romansidła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]