Podobne
- Strona startowa
- dołęga mostowicz tadeusz bracia dalcz i s ka tom ii
- Dołęga Mostowicz Tadeusz Drugie życie doktora Murka
- Dołęga Mostowicz Tadeusz Znachor. Profesor Wilczur
- dołęga mostowicz tadeusz kariera nikodema dyzmy
- dołęga mostowicz tadeusz pamiętnik pani hanki
- Thorp Roderick Szklana pulapka
- Stephen King Mroczna Wieza III
- Adobe Illustrator PL Podrecznik uzytkownika
- wojna zydowska
- Eddings Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przyjmijmy, że mamy pięć godzin czasu.Kuffa i Glenda powinni chyba już zacząć się szykować.My chcielibyśmy jeszcze porozmawiać z Lara.Do czasu ustalenia wszystkich szczegółów zostaniemy na orbicie.Sprzeciwów nie było.Lara w milczeniu czekała aż sterownia opustoszeje.Ona również pragnęła z nimi porozmawiać.* * *Siedzieli wszyscy w centrum dowódczym Kenii, przysłuchując się wystąpieniom Nazona i Lary.Nazonem zajęli się natychmiast po przylocie.Anna zrobiła to chyba trochę zbyt mocno, bo Lara, która przygotowywała się na długą i męczącą dyskusję została zaskoczona jego prawie natychmiastową zgodą.Zerkała na nich teraz podejrzliwie.Ani Pet, ani Anna nie odzywali się jednak na ten temat, a ona sama ich o to nie pytała.Jeszcze na orbicie umówili się, że w ich imieniu wystąpi Anna.Pet miał się zająć w tym czasie opanowaniem załogi Centrum Nazona.Sam Nazon został opanowany, podobnie jak Lara, tylko w zakresie głosowania składu Tajnej Rady.Pet zajął się przede wszystkim technikami kontrolującymi przebieg wyborów i zliczanie głosów.Gdyby uzyskali wyraźnie minimalną ilość głosów, opanowani technicy mieli ogłosić ich nieznaczne zwycięstwo.W przypadku sukcesu mieli go jedynie odrobinę upiększyć.Następnie Pet zajął się zielonymi i resztą ludzi Nazona.Równo z zakończeniem wystąpienia Anny zakończył całą operację.Ludzie ci byli im posłuszni, nie przestając jednocześnie słuchać Nazona, o ile polecenia nie były wymierzone bezpośrednio w któregoś z członków Rady Tymczasowej.W takim przypadku mieli natychmiast meldować, pozornie tylko podporządkowując się Nazonowi.Ten zastrzyk nowych ludzi był im szalenie potrzebny, ponieważ niedobitki współpracowników Lary były bądź rozproszone po wieżach Azji, bądź też już zginęły.Najbardziej pomocni mogli być zieloni, których opanowali trzydziestu.- Za pół godziny będziemy mieli wyniki - wyrwał go z zamyślenia głos Nazona.Pet rozejrzał się po sali.Wszyscy byli zajęci swoją pracą i tylko przyszli Namiestnicy okazywali lekkie podenerwowanie.- Jesteś pewien, że dobrze robimy zostawiając Nazona? - zapytała telepatycznie Anna.- On i tak się nie liczy, a nie jest wykluczone, że może się załamać.- Myśłałem o tym, ale musimy działać konsekwentnie.Lara wcześniej czy później zacznie się zastanawiać.Do tej pory nie jest przekonana, czy nie opanowaliśmy go.Przecież nie możemy opanować wszystkich.- Pomyślałeś o tym, że nasza ciągła obecność w pobliżu Lary i Nazona wydać się może również podejrzana?Pet przyznał jej w milczeniu rację.- Co proponujesz?- Musimy go w pełni kontrolować.Nie jest równie cenny jak Lara.To ona ma wielkie wzięcie wśród ludzi, nie on.- Pozostawiam to do twojego uznania.Myślę jednak, że jeśli masz to zrobić, to teraz jest najlepszy moment.Anna natychmiast wzięła się do pracy.Pet tymczasem przeglądał dyskretnie myśli Lary, która gorączkowo zastanawiała się nad tym, czy jest w tej chwili kontrolowana.Rozważała poważnie możliwość zabicia ich za pomocą zielonych.Przez chwilę walczyła ze strachem, by wreszcie połączyć się telepatycznie z Nazonem.- Anna - nadał zaniepokojony Pet.- W porządku - odebrał spokojną odpowiedź.Przebijało w niej lekkie rozbawienie.- Nakazałam mu współpracować z Lara - dodała po chwili ze złośliwą satysfakcją.- Zobaczymy do czego dojdą.Pet wrócił do poprzedniej czynności.Lara przekazywała Nazonowi wszystkie wydarzenia, jakie nastąpiły od czasu ataku na Sydney.Umysł Nazona, mimo kontroli ze strony Anny, znalazł się przez chwilę na skraju paniki.- Opanuj się, głupcze - nadała z pogardą Lara.- Naszą jedyną szansą jest zabicie ich teraz, kiedy nie kontrolują naszych myśli.- Skąd wiesz, że nie kontrolują? - w myślach Nazona zrobiło się trochę spokojniej.Zapewne stało się tak za sprawą Anny.Pet nie wnikał w to.Zafascynowany był Lara i jej determinacją.Imponowała mu.Podejrzewała, że razem z Anną obmyślają teraz dalsze kroki i trzeba jej przyznać, że wiele nie brakowało, aby miała rację.Wykorzystała jedyną szansę, jaka jej się przytrafiła od momentu ataku na Sydney.Nie można było jej nie podziwiać.Pet żałował, że prawdopodobnie nigdy z Anną nie znajdą sposobu na przekonanie jej do współpracy.- Gdyby kontrolowali, to już dawno miałbyś wątpliwą przyjemność poznania ich rozumowania.Są pewni siebie i zarozumiali.To jest jedyna nasza szansa.Są tak ufni w swoją potęgę, że chwilami nas lekceważą.- Mogę ich kazać natychmiast zabić.W tej sali jest trzydziestu moich zielonych.Nawet oni nie są w stanie pokonać ich wszystkich.- Nawet nie próbuj - nadała natychmiast Lara.- Prawdopodobnie oni wszyscy są już pod ich kontrolą.Tylko zdradzilibyśmy się niepotrzebnie.- Żartujesz chyba - zaoponował Nazon - jak można kontrolować jednocześnie dziewięćdziesiąt trzy osoby? Chyba zbytnio się nimi przejmujesz.- Tłumaczyłam ci, jak było ze mną.Nawet nie wiedziałam kiedy opanowali dwudziestu zielonych z odwodów, które ściągnęłam alarmowo.Wiesz, jakie oni mają rozkazy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]