Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Tomasz Olszakowski Pan Samochodzik i Arka Noego
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oknaszczecin.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.l o to zapewne chodzi w całej tej sytuacji.Ale dlaczego zadali sobie trud porywania go przy użyciu dziwnej siatki linii kontrolujących umysł i sprowadzenia go tutaj, najprawdopodobniej na jednym ze swoich okrętów? Zadrżał na myśl, że był ich więźniem podczas całej długiej drogi przez kosmos.Dlaczego mnie nie zabili, skoro mieli okazję? - zastanawiał się.Widział tylko jedno logiczne wyjaśnienie.Zabicie administratora nie utrudniłoby w dostatecznym stopniu realizacji projektu, bo człowieka można łatwo zastąpić.Musieli mieć lepszy plan - a Clugy bez wątpienia grał w nim jakąś rolę - obliczony na całkowite wstrzymanie prac, przynajmniej przez jakiś czas.Najwyraźniej plan ten wymagał, by wiedziano o obecności Jamiesona na tej planecie.To było dosyć proste.Jedyne, co musieli zrobić, to umieścić go w obozie, prawdopodobnie przed świtem, a on sam już w sposób naturalny zająłby się resztą.Jamieson nagle poczuł się niepewnie.Postąpił inaczej, i to też było całkiem naturalne, a na dodatek łatwe do przewidzenia.Czy mogło być coś bardziej naturalnego niż to, że teraz razem z Irą Clugym znajdują się w tym niewielkim samolocie i przemierzają tysiąc pięćset kilometrów pustkowi, by dostać się do najbliższej stacji radia podprzestrzennego, skoro radio w obozie nie nadaje się do użytku? Tak, to właśnie przewidzieli rulle.Któryś z ich agentów bez trudu dokonał sabotażu w stacji radiowej obozu, ale nic nie wiedział o krążowniku, który patroluje obszary ponad atmosferą.Jamieson zerwał się na nogi.Natychmiast musi skontaktować się z obozem przy kopalni uranu, bo potem może być za późno.Właśnie w tej chwili, zerkając na horyzont, zobaczył drugi samolot, który się do nich zbliżał.Mimo że spodziewał się tego, zadrżał z niepokoju.Ta maszyna była większa i szybsza niż ich własna i z pewnością uzbrojona.Z taką prędkością dotrze ta za kilka minut.Jamieson szybko odwrócił się do radia i zastygł.Peter Clugy stał przed nim z obojętną miną, ale w ręku trzymał ten sam mały pistolecik, którym groził mu już wcześniej.Pistolet był wymierzony w pierś Jamiesona.Ira Clugy, zdumiony, wybuchnął:- Peter, ty głupcze! Co się z tobą dzieje? Wstał i zaczął podchodzić do bratanka.Lufo przesunęła się w jego stronę.- Oddaj mi to!Jamieson wyciągnął rękę, by go powstrzymać,- Mam tylko nadzieję, że nie zabili pańskiego bratanka -powiedział, usiłując zachować spokój.- To nie jest Peter Clugy.To w ogóle nie jest człowiek.16W umyśle Jamiesona wszystkie czyści układanki znalazły się aa swoich miejscach.Peter Clugy nie chciał podać mu teki pod pretekstem, że to on, Jamieson, może być rullem.I pierwsze wrażenie w chwili spotkania z Peterem Clugym: jego świeży wygląd i dobre samopoczucie w tym gorącym, wilgotnym klimacie.A ponieważ to Peter Clugy ustalił za pomocą uścisku ręki, że operator radia jest człowiekiem, operator w rzeczywistości musiał być.rullem.Jamieson uważnie przyjrzał się młodemu mężczyźnie.Nie znalazł żadnej widocznej oznaki pozwalającej się domyślać, że ma przed sobą imitację człowieka.Fałszerstwo było perfekcyjne.Żelazną zasadą raili było, by imitacja nigdy nie wracała do prawdziwego wyglądu w obecności łudzi.Jamieson mógł jedynie temu przyklasnąć, bo widok robakokształtoych ciał z wieloma wyrostkami zawsze przyprawiał go o mdłości.Ira Clugy otrząsnął się już z oszołomienia.Rzucił wściekłe spojrzenie na mila i runął na niego z zaciśniętymi pięściami.- Co zrobiliście mojemu bratankowi? - krzyknął.Jamieson powstrzymał go siłą.- Ostrożnie, przyjacielu.On nie potrzebuje nawet pistoletu, by zabijać.Może nas spopielić emisją energii, jaką potrafią generować komórki jego ciała.Rull nie odezwał się.Wyciągnął to, co wyglądało jak ludzka ręka, w kierunku tablicy kontrolnej i nacisnął jakiś klawisz.Samolot zaczął pikować w las.Jamieson spojrzał przez okno i zobaczył, że druga maszyna zbliża się do nich i także zniża lot.Chwilę później słyszeli już trzask krzaków pod podwoziem.Drugi samolot jednak nie wylądował; szybował jakieś dziesięć metrów dalej na bardzo niewielkiej wysokości.Najwidoczniej silniki zostały wyregulowane na ciąg równoważący tylko jego ciężar.Czy chodziło o to, by nie zostawiał śladu swojej obecności? Z drugiego samolotu wysiadły dwie istoty o ludzkim wyglądzie.Podchodziły do maszyny Jamiesona, nie zwracając najmniejszej uwagi na ziemię pod nogami.Jamieson patrzył na to ze zdumieniem.Przecież znajdowali się w Zielonej Puszczy, w której aż roiło się od młodych zwierząt limfatycznych.Może jednak rulle nie wiedzieli, jaki jest prawdziwy cel projektu realizowanego przez Irę Clugy'ego i po prostu prowadzili banalną operację wywiadowczą tylko po to, by utrudnić ludziom życie? W swojej ignorancji mogli nie rozróżniać dorosłych zwierząt limfatycznych od ich potomstwa i nie wiedzieć, że dorosłe są nieszkodliwe, podczas gdy młode atakują wszystko, co się rusza.Jeżeli cel nieruchomiał, zanim go dopadły, natychmiast traciły zainteresowanie.A rzucały się na wszystko bez wyboru: liście czy gałązki drzew poruszane wiatrem, nawet na płynącą wodę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]