Podobne
- Strona startowa
- Tim McNeese The St. Lawrence River (2005)
- W dol Tim Johnston
- Dav
- linuxadmOK
- Auel Jean M Wielka wedrowka
- Lewis Susan Skradzione marzenia
- 2884
- Hobb Robin Misja blazna
- Martin George R.R Gra o tron
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- blueday.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie dbam o to. Nie możemy zabić wszystkich trzech. Mamy strzelbÄ™ i dwa pistolety odrzekÅ‚a Pascale. A oni sÄ…dzÄ…, że jesteÅ›mydziećmi. Bo jesteÅ›my, czyż nie? Dlaczego Irène próbuje ich zatrzymać? Bo majÄ… zÅ‚e zamiary. Zatem ty i Flore uciekajcie, a ja z nimi porozmawiam.Może przynajmniej opózniÄ™poÅ›cig.Idzcie już.Pascale spróbowaÅ‚a go ominąć i siÄ™gnąć po strzelbÄ™.Juste odepchnÄ…Å‚ jÄ… i wziÄ…Å‚ w ramiona Flore. Kocham ciÄ™ powiedziaÅ‚.PrzytuliÅ‚ jÄ… tak mocno, że straciÅ‚a dech, a potem popchnÄ…Å‚ lekko w kierunku siostry.Gdy szedÅ‚ ku drzwiom, od strony schodów dobiegaÅ‚ już tupot nóg zagÅ‚uszajÄ…cyprotesty Irène.Pascale skoczyÅ‚a po olstra z pistoletami. Masz, Flore.Rób tak, jak nas tata uczyÅ‚.Flore wybiegÅ‚a za próg w Å›lad za Juste em.Pascale dzwignęła strzelbÄ™ gotowÄ… do strzaÅ‚u.W półmroku korytarza rozlegÅ‚ siÄ™stÅ‚umiony Å‚omot i coÅ› przemknęło przed otwartymi drzwiami, od prawej do lewej.ChrapliwegÅ‚osy zaklęły.Juste krzyknÄ…Å‚ i zatoczyÅ‚ siÄ™ w tyÅ‚.Tuż za nim pojawiÅ‚ siÄ™ sergent z okutążelazem paÅ‚kÄ… uniesionÄ… nad gÅ‚owÄ….Z korytarza dobiegÅ‚ krzyk Flore.Pascale nie widziaÅ‚a, co siÄ™ staÅ‚o.Gdy uniosÅ‚a broÅ„, w drzwiach znowu pojawiÅ‚ siÄ™ sergent.ChwyciÅ‚ siÄ™ oÅ›cieżnicy, byodzyskać równowagÄ™.Juste obiema rÄ™kami Å›ciskaÅ‚ jego gardÅ‚o.Groza oszoÅ‚omiÅ‚a Pascale.WyskoczyÅ‚a gdzieÅ› z gÅ‚Ä™bi brzucha i z wyciem uleciaÅ‚a przez szeroko otwarte oczy,po drodze rwÄ…c jej trzewia.Pascale zachwiaÅ‚a siÄ™ i upuÅ›ciÅ‚a strzelbÄ™.Wyobraz to sobie.Wyobraz!Pascale zmrużyÅ‚a oczy i zobaczyÅ‚a wilczycÄ™.Przez uÅ‚amek sekundy wilczyca czekaÅ‚ana niÄ….ByÅ‚a wspaniaÅ‚a.SzczerzyÅ‚a kÅ‚y, Å›liniÄ…c siÄ™ i bÅ‚yskajÄ…c bÅ‚Ä™kitnymi Å›lepiami.Wskakuj, może pozwolÄ™, byÅ› mnie dosiadÅ‚a.Pascale dobyÅ‚a sztyletu i zaatakowaÅ‚a.UskoczyÅ‚a w biegu, gdy sergent trafiÅ‚ paÅ‚kÄ… w ramiÄ™ Juste a, który zwinÄ…Å‚ siÄ™ z bólu.WidziaÅ‚a tylko ciaÅ‚o wroga, jego lewy półprofil.WycelowaÅ‚a miÄ™dzy nogi, poniżej krocza iprzebiÅ‚a udo.Cięła z caÅ‚Ä… mocÄ…, jakby zmagaÅ‚a siÄ™ z krążkiem wyjÄ…tkowo twardego sera, ażpoczuÅ‚a, że klinga zatrzymaÅ‚a siÄ™ na koÅ›ci.WyrwaÅ‚a jÄ…, gdy krew trysnęła jej na ramiÄ™.WycofaÅ‚a siÄ™ biegiem.PaÅ‚ka Å›wisnęła ledwie o stopÄ™ od jej gÅ‚owy.ZrozumiaÅ‚a, dlaczego Tannhäuser kazaÅ‚ jej ciąć jak twardy ser.W praktyce ciaÅ‚o niestawiaÅ‚o wiÄ™kszego oporu niż ugotowane jajko, ale gdyby jej o tym powiedziaÅ‚, niezaatakowaÅ‚aby z tak wielkÄ… siÅ‚Ä….Sergent spojrzaÅ‚ na fale krwi zalewajÄ…ce jego kolana.Pascale byÅ‚a zdumiona tym, jakszybko ucieka z niego to pÅ‚ynne życie, jakby od zawsze pragnęło siÄ™ uwolnić.MężczyznazrobiÅ‚ krok w stronÄ™ drzwi, zachwiaÅ‚ siÄ™ i przystanÄ…Å‚.SpróbowaÅ‚ jeszcze unieść paÅ‚kÄ™, aleszybko wypadÅ‚a z jego bezwÅ‚adnej już dÅ‚oni.SpojrzaÅ‚ na niÄ… zadziwiony tym, jak niewieleznaczyÅ‚a teraz jego wola.OparÅ‚ siÄ™ o Å›cianÄ™ jak pijak.Pascale skoczyÅ‚a po raz drugi i pchnęła sztyletem w brzuch, a nastÄ™pnie pociÄ…gnęłaoburÄ…cz w bok.PoszÅ‚o ciężej niż z nogÄ….Krzyknęła, by dodać sobie siÅ‚.Nie zważajÄ…c na opórciaÅ‚a, szarpnęła klingÄ™ w dół i odstÄ…piÅ‚a.Sergent opadÅ‚ na kolana.Sztylet do pochwy.Sztylet do pochwy.UmierajÄ…cy zatarasowaÅ‚ ciaÅ‚em drzwi, ostatkiem siÅ‚ spoglÄ…dajÄ…c ku drugiemusergent, który nadbiegÅ‚ z krzykiem i usiÅ‚owaÅ‚ wejść do pokoju.ChwilÄ™ pózniej jego gÅ‚owaopadÅ‚a, stoczyÅ‚ siÄ™ miÄ™kko wprost pod nogi towarzysza.Pascale chwyciÅ‚a strzelbÄ™ i poÅ‚ożyÅ‚a palec na spuÅ›cie.Drugi strażnik zauważyÅ‚ jÄ…, przestÄ™pujÄ…c próg.WystarczyÅ‚o mu przytomnoÅ›ciumysÅ‚u, by zawrócić w miejscu i puÅ›cić siÄ™ biegiem w stronÄ™ schodów.PognaÅ‚a za nim.ZdążyÅ‚ postawić stopÄ™ na stopniu, nim wycelowaÅ‚a i wypaliÅ‚a w jego plecy.Odrzut oszoÅ‚omiÅ‚jÄ… na moment, a rozbÅ‚ysk ognia oÅ›lepiÅ‚.Choć ze wszystkich siÅ‚ przyciskaÅ‚a kolbÄ™ Å‚okciem dobiodra, strzelba wypadÅ‚a z jej rÄ…k.Nie czuÅ‚a palców prawej dÅ‚oni.OgÅ‚uszona hukiem, staÅ‚a wchmurze dymu, który wypeÅ‚niÅ‚ klatkÄ™ schodowÄ….BroÅ„ z donoÅ›nym Å‚omotem wylÄ…dowaÅ‚a napodÅ‚odze za jej plecami.Pascale zatoczyÅ‚a siÄ™ z powrotem do sypialni, także spowitej dymem, i wyszarpnęłaz olstra pistolet.Nadal sÅ‚yszaÅ‚a dzwonienie w uszach i z trudem oddychaÅ‚a.Od wonispalenizny dostaÅ‚a mdÅ‚oÅ›ci, niepewnie staÅ‚a na nogach.ZamrugaÅ‚a, próbujÄ…c skupić wzrok nakurku pistoletu.MiaÅ‚a wrażenie, że palce jej prawej dÅ‚oni staÅ‚y siÄ™ grube jak kciuki, ale chybanie byÅ‚y zÅ‚amane.OpuÅ›ciÅ‚a kurek na koÅ‚o i wyobraziÅ‚a sobie wilczycÄ™.Tak, wciąż jejdosiadaÅ‚a.Pascale postanowiÅ‚a, że zabije trzeciego sergent.PodbiegÅ‚a do drzwi.TrzymajÄ…c pistolet w lewej dÅ‚oni, podparÅ‚a lufÄ™ prawÄ….Dym wciąż byÅ‚ gÄ™sty.OparÅ‚szy siÄ™ o Å›cianÄ™ prawym ramieniem, zaczęła niespiesznie schodzić po stopniach.BroÅ„trzymaÅ‚a w wyciÄ…gniÄ™tych rÄ™kach, a każdy jej krok byÅ‚ lekki i pewny.Na parterze widocznośćbyÅ‚a znacznie lepsza; przez pojedyncze smugi dymu dostrzegÅ‚a leżące nieruchomo ciaÅ‚o.Zaraz potem usÅ‚yszaÅ‚a wrzask.Nie, nie wrzask: krzyk, dobiegajÄ…cy jakby z bardzo daleka. UciekÅ‚! UciekÅ‚!Irène woÅ‚aÅ‚a z kÄ…ta salonu.Dzwonienie w uszach Pascale nareszcie ustaÅ‚o.SpojrzaÅ‚ana drzwi frontowe.ByÅ‚y otwarte.PrzeskoczyÅ‚a nad ciaÅ‚em i wybiegÅ‚a na ulicÄ™.ZobaczyÅ‚amężczyznÄ™ oddalajÄ…cego siÄ™ pospiesznie na zachód wÅ‚aÅ›ciwie nie biegÅ‚, byÅ‚ to raczejkaczkowaty chód.Nie wierzyÅ‚a, że trafi go z takiej odlegÅ‚oÅ›ci.PoznaÅ‚a już siÅ‚Ä™ odrzutu.Decyzja.Zrób to!PuÅ›ciÅ‚a siÄ™ w pogoÅ„.MiaÅ‚a ochotÄ™ zawyć, ale nawet wilczyca milczaÅ‚a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]