Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Pierumow Nik Adamant Henny 3
- Feist Raymond E Srebrzysty Ciern (SCAN dal 877)
- Stephen King Desperacja
- Witajcie w Ciężkich Czasach Edgar Laurence Doctorow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ayno.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy możesz coś zrobić? - zapytała nieśmiało Ciana.Yve smutno potrząsnęła głową.- Nie.Adara odeszła, a nawet czarodzieje nie potrafią przywrócić martwych z powrotem dożycia.Ciana skinęła głową, tak jak gdyby oczekiwała tej odpowiedzi.- Trzeba zawiadomić jej rodzinę - dodała Yve.- Nie miała nikogo - odparła Ciana.- Była ostatnia.Adara została pogrzebana tego samego popołudnia w obecności wszystkich mieszkańcówwyspy.Wieczorem tego dnia okazało się, że nie tylko ludzie opłakiwali jej śmierć.Same niebiosaspłaciły haracz: na północno-zachodnim nieboskłonie wzeszła nowa gwiazda tak jasna, żepoczątkowo sprawiała wrażenie fałszywego świtu.Chociaż straciła nieco blasku, w miarę jak sięwznosiła, to jednak lśniła jak latarnia morska przez całą noc.Owo dziwne zjawisko napełniłolękiem wszystkich, którzy je obserwowali, i niejeden pomyślał, jak wielka to hańba, że Adara niedożyła, by zobaczyć gwiazdę i móc opowiadać historię jej narodzin.- Dziwne czasy - zauważył Bram, gdy wpatrywał się w niebo.- Rzeczywiście - mruknęła Yve, zastanawiając się, czy mieszkańcy innych wysp są w staniezobaczyć nowego niebiańskiego podróżnika.- Nocą unosi się wśród gwiazd - szepnęła do siebie.Następnego ranka Słodycz złamał narzucone samemu sobie ograniczenia i przybył naspotkanie Yve do miasteczka.Pojawił się w chacie w swój zwykły nieszablonowy sposób,wypełniając głowę czarodziejki dzwiękami przypominającego dziecięcy śmiech chichotu.Byłwyraznie podniecony; oczy mu błyszczały, a myśli tak szybko goniły jedna drugą, że Yve, którązbudzono przed czasem już drugi dzień z kolei, musiała powiedzieć mu stanowczo, by się uspokoił.Kiedy w końcu myśli Słodyczy stały się zrozumiałe, okazało się, że przyniósł jak najlepsze wieści.Rusza się - wykrzyknął.- Rozwiewa się i rozprasza.Przerzedza się i wypala.- Smok uczyniłcoś w rodzaju pieśni z tych słów, najwyrazniej szczęśliwy.Mgła? - zapytała Yve, nie bardzo chcąc uwierzyć w tak pomyślny obrót sprawy.- Jesteśpewien?Oczywiście - odparł Słodycz urażonym tonem.- Czy nie jesteś zadowolona?Tak, jestem.Tylko to takie nieoczekiwane.- W końcu uśmiechnęła się.- Dziękuję ci,Słodycz.To wspaniała wieść.Uściskałabym cię, gdybym mogła!Smok przyjrzał się jej uważnie.Chciałbym tego - rzekł cicho, tonem tak odmiennym od swej poprzedniej wylewności, żezatrzymało to Yve w miejscu.Przez kilka chwil przyglądali się sobie w milczeniu.Wkrótce opuścimy Haele - powiedziała w końcu Yve.Udasz się z nami, prawda?Jeśli potrafię.Niepewność zawarta w jego odpowiedzi sprawiła, że zamyśliła się przez chwilę.Słodycz, co się z tobą stało tamtej nocy w chacie Adary?Nic - odparł obronnym tonem smok.- Musiałem odejść, to wszystko.Yve zrozumiała z tonu jego głosu, że upierając się przy tym i tak niczego więcej się niedowie, więc zmieniła temat.Pójdę i powiem Bramowi i innym, ale przedtem zrobię coś, do czego potrzebna mi jest twojapomoc, coś bardzo ważnego.Słodycz ponownie się ożywił.Co? - chciał wiedzieć.Pamiętasz te gry, w które bawiliśmy się podczas naszych spacerów?Są zabawne.- Oczy smoka rozbłysły.Z pewnością.Teraz słuchaj uważnie.Bram i jego ludzie wpadli w zachwyt usłyszawszy wieści, jakie przyniosła Yve.Kapitanzgodził się wypłynąć nazajutrz o świcie i wraz z załogą niezwłocznie zabrali się do zwijania obozu iprzygotowywania Alesii" do wyjścia w morze.Wszyscy chcieli być już w drodze do domu - bezwzględu na to, co mieliby tam zastać - i pozostawić za sobą Haele.Było tak, jak powiedział Jarlath:- Nie mogę się doczekać czegoś innego niż ryby, ryby i jeszcze raz ryby.Wyspiarze również czuli zadowolenie z powodu mającego nastąpić wyjazdu, jako żeoznaczało to koniec uszczuplania ich zapasów oraz napięcia wywoływanego obecnością tak wielumężczyzn.Z tego, że odjedzie Yve, szczególnie zadowolony był Damek, zauważył, bowiem pewienspadek swego autorytetu.Czarodziejka siała niepokój wśród kobiet, a nawet niektórzy mężczyzni, -choć przecież zdaniem Damka powinni lepiej wiedzieć, o co chodzi - dawali posłuch jej pięknymsłówkom.Tak, więc na Haele zapanował doskonały nastrój i Yve stwierdziła, że łatwo będzienamówić Damka, by na ten wieczór przygotował pożegnalną ucztę.Wódz wyspiarzy był takżyczliwie usposobiony, że nawet zgodził się, by haeleńskie kobiety przyłączyły się do uroczystości- oczywiście nie przy tych samych stołach!Tego właśnie chciała Yve.Czarodziejka spędziła swój ostatni dzień na Haele odwiedzając tak wielu ludzi, jak to byłomożliwe, i zbierając dowody na to, że korzystała swoje lecznicze umiejętności z jak najlepszymskutkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]