Podobne
- Strona startowa
- Janusz.Wisniewski. .Samotnosc.W.Sieci(Osloskop.net)
- Zajdel Janusz A Prawo do powrotu
- Zajdel Janusz A Wyjscie z cienia
- Zajdel Janusz A Paradyzja
- dickens charles ciężkie czasy
- Petersin Thomas Ogrodnik Szoguna ( 18)
- Christie Agatha Pani McGinty nie zyje
- Lucas E. Podstęp. O szpiegach, kłamstwach i o tym jak Rosja kiwa Zachód
- Chmielewska Joanna Zlota mucha.BLACK
- Potocki.Jan Rekopis.znaleziony.
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A co to za nagranie? Dony Bell. Posłuchaj, stary! głos Benny ego przybrał oficjalny ton. Jestem po-rządną firmą.Szukam różnych dziwnych rzeczy i nie obchodzi mnie, po co sąklientowi potrzebne.Ale takich spraw nie tykam.Dony Bell jest zastrzeżona.Oficjalnie nigdzie nie występuje, nie nagrywa, w telewizji nie odtwarzają nawetjej dawnych przebojów.To coś oznacza.Nie wiem, co.Nie znam się na polity-ce.Chodzą plotki, że nie chciała ujawnić autora tekstu jednej ze swych piosenek.Uparcie twierdzi, że go nie zna, że tekst został jej podrzucony.To wszystko, co wiem.Aha, niektórzy mówią, że ona występuje w jakimślokalu, kabarecie.Taka marna knajpa, gdzie zbierają się różne wyrzutki.No, ro-zumiesz? Wyrzuceni z masowej rozrywki, tacy tam.tego.artyści.Trzecia uli-ca w lewo za magazynem obuwia na Siedemnastej Poprzecznej, idąc od jeziora.Strasznie ten telefon trzeszczy, jakby ktoś tam coś naprawiał na linii. Dziękuję, Benny! Sneer odłożył słuchawkę, pojąwszy aluzję diggera.Telefon mógł być podłączony do policyjnych urządzeń rejestrujących, a Bennyuznał widać rozmowę za niezbyt bezpieczną.Na zdaniu Benny ego można było polegać.Stary fachowiec od wynajdywa-nia różnych potrzebnych przedmiotów i informacji nieraz już dopomógł Sneero-wi w zdobyciu pewnych drobiazgów lub uzyskaniu poufnych adresów.Oficjalniezajmował się pośrednictwem w handlu obiektami kolekcjonerskimi: starymi mo-netami z czasów obiegu pieniężnego, drobnymi antykami.Był z wykształceniahistorykiem sztuki, klasę miał dość wysoką Sneer nigdy nie pytał, jaką lecz ze względu na brak odpowiedniej dla niego posady władze chętnie pozbyłysię kłopotu wydając Benny emu licencję na drobny handel starociami.Pod tympłaszczykiem Benny od lat uprawiał digging jeden z najbardziej cenionychnielegalnych procederów.Sneer doskonale zrozumiał odpowiedz diggera.Oznaczała ona po prostu, żeprzyjął zamówienie, lecz równocześnie sygnalizował, iż nie należy więcej o tymrozmawiać przez telefon.Ostatnie zdania mogły być informacją, gdzie możnausłyszeć trefną balladę, lecz równie dobrze mogły stanowić tylko maskujący beł-kot dla ewentualnych podsłuchiwaczy rozmowy.Spojrzał na Klucz.Była dopiero szósta po południu.Wcześnie rozpoczętydzień wlókł się niemiłosiernie, a Sneer podświadomie jakoś unikał dziś poka-zywania się w miejscach publicznych i najchętniej nie wychodziłby w ogóle z ka-biny.Teraz jednak poczuł się nieco głodny i znudzony bezczynnością.Trzeba ruszyć w miasto pomyślał. Muszę przełamać złą passę, zrobićcoś, zarobić parę punktów.%7łycie musi toczyć się dalej!Gdy zbliżył się do drzwi, ktoś w nie właśnie zapukał.Sneer cofnął się od-ruchowo.Pomny wczorajszego doświadczenia z aresztomatem, wahał się przezchwilę, a potem otworzył, cofając się szybko.98W progu stał mężczyzna ubrany w jasny garnitur z prawdziwej wełny, jakimożna kupić tylko w najlepszych magazynach śródmieścia. Można? spytał, uśmiechając się nieśmiało.To nie policjant pomyślał Sneer. Oni nie chodzą pojedynczo i nie są tacygrzeczni. Bardzo proszę! powiedział w stronę nieznajomego.Przyjrzał mu się dokładniej w świetle padającym z okna kabiny.Przybyłymógł być nieco starszy od Sneera, gdzieś koło pięćdziesiątki.Usiadł w fotelunie rozglądając się po kabinie, co także zrobiło dobre wrażenie na gospodarzu. Jestem pracownikiem administracji przedstawił się, pokazując Klucz, naktórym Sneer zauważył symbol zerowej klasy i chciałbym przede wszystkimprzeprosić za pewne przykrości, jakie spotkały pana w ciągu ostatniej doby. To.chyba jakaś pomyłka? zająknął się Sneer, siadając na skraju tap-czanu naprzeciw przybysza. Pan Adi Cherryson, alias Sneer, nieprawdaż? upewnił się przybysz i nieczekając na potwierdzenie, ciągnął dalej. Aby uprościć naszą rozmowę, umów-my się, że ja będę mówił, pan zaś nie będzie niczego potwierdzał ani też niczemuzaprzeczał.Proszę przyjąć, że wiem o panu bardzo dużo, lecz nie mam żadnychwspólnych interesów z wydziałami, zajmującymi się sprawami klasyfikacji, do-chodów, zatrudnienia, porządku publicznego i tych wszystkich organów admini-stracyjnych, z którymi obywatel, a zwłaszcza obywatel pańskiej.hm.profe-sji, nie lubi mieć do czynienia.Otóż, przede wszystkim wyjaśnię, że zamierzamyzwrócić się do pana z pewną propozycją i prośbą zarazem, panie Sneer, jeśli po-zwoli pan używać tego nieformalnego imienia, pod którym jest pan znany takżeu nas
[ Pobierz całość w formacie PDF ]